Franek Dyrektor:-)

Ciocia Beata z Łodzi zawsze powtarzała, że żeby był porządek, kierownik musi być jeden. Dlatego u nas zarządza Franek! I tak wczoraj Frankowy tata kosił trawę, matka myła pracowy samochód, a Franklin zarządzał:-) Miał przy tym ubaw jak szalony, bo kosiarka buczała, a z węża leciała woda i jakoś wyjątkowo śmiesznie lało się na matkę. Franklin wszystko obserwował z miną Pana Dyrektora Generalnego i tylko Ciocia M. mogła się bezkarnie wdzięczyć i buziaczkować Dziedzica. Do domu wróciliśmy około 21ej i zamiast do kąpieli skierowaliśmy swoje kroki (matka) i kółka (Frnakowóz z Frankiem w środku) do kuchni. Tam czekała na nas góra zmywania i… Do czego zmierzam? Do tego, że Dziedzic poszedł wczoraj spać o bardzo nieprzyzwoitej porze, kiedy to już wszystkie dzieci grzecznie przewracały się na drugi boczek. Uprzednio oczywiście spałaszował kaszkę, pogadał przez telefon z Wujkiem Farmerem i zrobił siusiu na mamowe dresy.

I jeszcze! Franklin, jak na każdego Dziedzic przystało ma swoją własną osobistą wannę i nie musi korzystać z łazienki domowej. A ponieważ niezwykle dociekliwym dzieckiem jest, wczoraj zabraliśmy go na zwiedzanie naszej łazienki. Ile było zabawy! Nigdy nie myślałam, że widok prysznica może sprawić młodemu człowiekowi tyle radości. I jeszcze lustro. Tu to dopiero się działo. No bo skąd się wziął drugi Frankowy tata? I mama? I… Franek? Dziedzic nie mógł do końca rozgryźć, kto to to to jest w tym lusterku, ale koniec końców zbuziakował sam siebie i zwiedzanie zostało uznane za odbyte.

W związku z powyższym dzisiaj udało nam się pospać aż do 6:50. Jednak Dziedzic obudził się już tak bardzo głodny, że o mały włos, a zjadłby łyżkę i wszystko, co tylko znalazło się w zasięgu jego pięknych Frankowych zębów. Z ciekawostek wtorkowych, tata opowiadał, że Dziedzic postanowił dziś utrudnić życie Cioci Rehabilitantce Pierwszej. Dlatego pod koniec ćwiczeń stał się nagle baaaaaardzo „śpiący”. Na nic zdało się machanie łapkami, zabawkami i inne takie. Franek spał i już. Ciocia zatem ćwiczenia zakończyła w trybie przyspieszonym i poszła się przebrać. Wówczas Dziedzic niespodziewanie odzyskał wigor i po wyjściu z łazienki Ciocia została zagadana i wycałowana na całego. Spryciarz… Jak mamusia:-)

Teraz śpi. A mama zamiast robić pierogi, które chodzą za nią już od tygodnia idzie przytulić się do Frankowego taty.

Słodkości na jutro!