Niedziela będzie dla nas:-)

Takie niedziele, to jest to, co tygryski i nasza rodzina lubią najbardziej. Co prawda Franuś wstał oczywiście o świcie, ale zaraz po tym, jak spałaszował 180 ml kaszki, wskoczył do nas do łóżka i po kilku buziakach od taty, całą rodziną zasnęliśmy. O 9:30 Franuś obudził tatę pstryczkiem w nos i zaczęła się niedziela właściwa. Jak w każdej porządnej i tradycyjnej rodzinie w tym kraju, Frankowy tata pojechał na zakupy, bo lodówka świeciła światłem odbitym od mamowej urody,  a matka i Franuś zabrali się za ogarnięcie mieszkania. Tata z łowów powrócił ze wszystkim, co było na liście, a na dodatek, cyt.”nie mógł się oprzeć” i zakupił synkowi dwa przepięknej urody sweterki, z których Dziedzic jeden miał już możliwość zaprezentowania na obiedzie u Babci.

Bo obiad był dzisiaj u Babci. I tam to się dopiero działo. Franek w swoim pięknym nowym sweterku wzbudził zachwyt i Babci i Cioci M i Dziadka Grega i żeby dopełnić szczęścia zgromadzonym zjadł, co następuje: pyszny rosół (bez konserwantów, rosołków, kogutków, tudzież innych takich, bo Babcia takowych nie uznaje), marchewkę, troszkę makaronu, gotowanego kurczaka i ziemniaki. Zapomniałam wspomnieć, że wcześniej jak każdy lansiarz zjadł brunch w postaci jabłka z dwoma biszkoptami. Wywołał tym matkową radość i zdumienie, na co zareagował miną: „mama, nie jem narzekasz, jem to się dziwisz- weź się ogarnij, co?:-)”

Po południu Frankowy tata dopełniał formalności niedzielnych i pogonił gdzieś na kawę, a my przytuleni na kanapie oglądaliśmy seriale i buziaczkowaliśmy każdą pojawiającą się na wizji brunetkę. Tak nas to zmęczyło, że pierwszy raz od dawna udało nam się uciąć wspólną popołudniową drzemkę. Wszyscy wiedzą, że kiedy Dziedzic zregeneruje siły, nic go nie powstrzyma przed szaleństwami i tym sposobem Franek i jego matka tańczyli dziś przy piosenkach Ewy Farny:-) Mieliśmy małą trudność techniczną ze względu na ograniczoną ilość miejsca w pokoju, ale mimo tego Franek szalał jak prawdziwy król disco. Teraz zjadł podwieczorek i śpi, a starzy piją „elgreja”:-) Ciekawe, czy obudzi się na kąpiel?:-)

A. Czy ja już napisałam, że to wszystko robimy, mimo tego, że Franek podłączony jest NA STAŁE do respiratora? Można normalnie? Można. Trzeba. Bo powód, dla którego warto, właśnie uśmiecha się z łóżeczka. Czas do kąpieli!

 

W załączeniu niedzielny lans:

I z wczorajszej wizyty Suzany i wujkaP.

Już za tydzień następna niedziela!