Frankowy czwartek.

Mamy wszystko nowe! Przyjechał Doktor Opiekun z Ciocią Pielęgniarką i wymienili Franklinowi rurkę tracheo, rury do respiratora i wszystkie filtry. Wszystko, oprócz filtrów, przynajmniej u nas wymieniane jest raz na ok. 5 tygodni. Rurkę tracheo wymienia się ze względów higienicznych. Ta stara jest po takim okresie zazwyczaj zawalona śliną i tzw. „glutami” i Frankowi zwyczajnie gorzej się wówczas oddycha. Była to nasza pierwsza wymiana rurki w warunkach domowych. Frankowy tata mówi, że Dziedzic cały zabieg zniósł bardzo dzielnie i 5 minut później był już gotów do podrywania Cioci Rehabilitantki.

Rehabilitacja już tradycyjnie odbywa się przy dźwiękach ochów i achów Cioci. Młody ogólnie rzecz ujmując wymiata przy wszystkich ćwiczeniach. Uwielbia swoje rehabilitantki, a i one specjalnie dla Dziedzica malują paznokcie na jaskrawe kolory, bo Franek takie lubi. Lepiej trafić nie mogliśmy. Poza tym Ciocia zamierza wprowadzić rehabilitację na wodzie. W związku z tym przymierzamy się do zakupu jakiegoś większego naczynia kąpielowego, w którym Dziedzic będzie mógł spokojnie rozciągnąć swoje piękne nogi i do którego będziemy mogli włożyć matę, która unosząc się na wodzie, będzie stymulowała Franklina do działania. Poszukiwania trwają, sugestie i podpowiedzi mile widziane. Póki co Franek kąpany jest w najnormalniejszej wanience w kolorze blue.

Wieczorem odwiedzili nas Babcia Gosha i Dziadek Ksero. Babcia tradycyjnie zaopatrzyła matkową lodówkę w obiady na trzy dni. Tak zupełnie „przy okazji” umyła okno w kuchni i zmieniła firankę, przez przypadek umyła podłogi, powiesiła pranie i zmieniła pościel. Dzięki temu matka nadgoniła prasowanie, obiad ma z głowy i zostało jej o jedno okno mniej do umycia:-). Babcia to 0gień, nie kobieta. Franklin był w swoim żywiole, kiedy dziadkowie kibicowali mu przy kąpieli. Pięknie zjadł kolację, popił herbatką i śpi. Dziadkowie cmoknęli Dziedzica w czoło, pomachali na pożegnanie i pojechali. Pulsoksymetr wskazuje saturację 98 i tętno 122. Dziedzic wypoczywa.

Jeszcze tylko zerknę do Precla i Antka i do spania. Czy ja już wspomniałam, że Dziedzic wstaje CODZIENNIE gotowy do zabawy o 5:45? Złośliwiec mały, nawet weekendów nie odpuszcza:-)

Byle do urlopu…

Info dla Cioci Dietetyk:

Ciociu! Jemy urozmaicone, dużo i ładnie. Co prawda mniej, niż przykazałaś, ale wyniki krwi bez zarzutu:-)

Prawdziwy mężczyzna ma 6,2.

Jaki powinien być PRAWDZIWY ośmiomiesięczny mężczyzna?

1) Prawdziwy mężczyzna miewa nastroje.

Jak wynika z relacji i obserwacji Frankowego taty, Dziedzic nie potrafił dziś określić swojego samopoczucia. Na przemian śmiał się i płakał. Dopiero wielka qpa pozwoliła mu odetchnąć i dobry nastrój dotarł do nas późnym popołudniem.

2) Prawdziwy mężczyzna otacza się wianuszkiem rozkochanych w sobie kobiet

Suzana, Ciocia Ew., Ciocia Beata, Ciocia M. i A., matka, wirtualne Wielbicielki, Babcie i mogłabym tak wymieniać bez końca. A dziś? Dziś Franklina odwiedziły OBIE ciocie rehabilitantki, co było spełnieniem marzeń i Dziedzic mógł uwodzić każdą oddzielnie i obie na raz. Ciotki nie mogły się Młodzieńca nachwalić i tym sposobem do dziewczęcego fan-clubu wpisane zostały.

3) Prawdziwy mężczyzna wyzwań się nie boi.

Ponieważ Frankowy tata techniczny jest, skonstruował dla synka deskę, na której Dziedzic będzie mógł trenować leżenie na brzuchu. Tata deskę wymyślił i zbudował. Stelaż zawiózł do Wujka, który pracuje dla Tack Polen;-) i Wujek deskę obudował, dodał tapicerskie obicie i od jutra Młody ćwiczy leżenie na brzuchu. Fotorelacja z gimnastyki wkrótce.

4) Prawdziwy mężczyzna robi to, co chce.

Czyli: zasypia na siedem minut przed kąpielą, by później zrobić qpę do wanny, buziakuje do Pani z wiadomości i ignoruje wszystkie zabiegi wokół rurki.

5) Prawdziwy mężczyzna przybiera na wadze!!!!

Zgodnie z matkowymi obliczeniami i wagą z łazienki: około 100 gram. Mamy 6,2 kilograma. Nic dodać nic ująć.

Z wieści towarzyskich:

Ktoś, kto całkiem niedawno bardzo o czymś marzył i martwił się, że osiągnięcie celu będzie trudne, zadzwonił dziś z Radosną Wieścią. Pewna Fasolka ma już 5 tygodni. Stara! Bardzo Ci gratulujemy! Rozumiem Cię, jak nikt inny.

Babcia Domowa wpłynęła na wyżyny swojej odwagi i poszła do Pani Dentystki. Pani Doktor zna historię Franka i mimo, że wcale nie musiała, podarowała Dziedzicowi równowartość kilku Babcinych wizyt. Bardzo dziękujemy!

Tymczasem…

Franek uśmiecha się przez sen, Frankowy tata ogląda jakieś straszności w telewizji, a matka ich kocha. Najbardziej.

Radosne wieści z frontu.

Jak długi weekend to długi weekend. Odpoczywaliśmy na całego. Do tego stopnia, że matka komputer widzi na oczy pierwszy raz od środy, a zaniepokojona Suzana śle smsy i dzwoni z zapytaniem: „gdzie posty o Franku?!”

Śpieszę zatem donieść, że nie porwało nas ufo, że nie zgarnęliśmy szóstki w totka i nie wygrzewamy się teraz na Rodos, że nie zjadł nas potwór zza szafy i nie zapomnieliśmy o Frankowych Czytaczach. Czasu był tak jakoś… mało.

Umówmy się jeszcze na jedno. Matka chyba zacznie wierzyć w „zapeszanie”. Bo za każdym razem, kiedy pochwalę się, jak to Franuś pięknie zjada i qpa jest- Franek natychmiast jeść przestaje i qpy nie ma. Dlatego, jeśli będzie dobrze, chwalić się nie będziemy. Szepnę Wam tylko na uszko, że pierwszego było przez weekend dużo i zgodnie z zaleceniami dietetyka, a na to drugie nam pampersów przybrakło  i nawet jedna się w wannie przydarzyła:-)

W czwartek Franuś był od rana podejrzanie miły. Śmiał się, zaczepiał, cmokał i w końcu się wydało! Ponieważ to był pierwszy taki dzień w życiu Frankowego taty- synek postanowił ojcu życia nie utrudniać. Wręczył tylko, co następuje: 1) antyperspirant (bo się tatusiowi kończy, a matka praktyczna jest), 2) książkę, coby tatuś poczytać mógł, jak już chwilę znajdzie. Frankowy tata podskakiwał z radości, wyściskał małego kumpla i w dobrych nastrojach pogoniliśmy do Wandzi Babci na imieniny. A tam? Rarytasy! Franklin próbował i sernika i galaretki i jabłecznika. Babcia zakochana w prawnusiu nie opuszczała go nawet na chwilę i nawet przez moment nie zająknęła się, że Dziedzic ukradł jej imieninowe show. Całe popołudnie i wieczór spędziliśmy w ogródku i Franuś zasnął jak kamień pięć minut po kolacji.

W piątek postanowiliśmy wpaść z rewizytą do Cioci Kamy. I tam Dziedzic dał kolejny popis. Zjadł biszkopta, podrywał ciocię i przesłał jej mnóstwo buziaków. Franek z zaciekawieniem oglądał wzory na kanapie Cioci i na pamiątkę zostawił jej… qpę(!!!). Ciocia prezent przyjęła, osiągnięcia pogratulowała, a my ruszyliśmy na podbój naszej ulicy. Dzięki temu Franek poznał naszego sąsiada- małego Wiktora, który kosił z tatą trawę i pokazał Dziadkowi Gregowi ile młody Dziedzic potrafi zjeść na powietrzu. Odwiedziła nas także Ciocia Blondynka od rehabilitacji i powiedziała, że jak tylko sięga pamięcią, Franek TAK JESZCZE NIE ĆWICZYŁ! Co w wolnym matkowym tłumaczeniu oznacza: Frankowe rączki po powrocie ze szpitala leżał sobie wzdłuż tułowia i nie zamierzały się ruszać, nóżki to już w ogóle zapomniały, po co są a plecy stwierdziły, że sensu nie ma mobilizować kręgosłupa do działania. Jak to wygląda dziś? Franek potrafi utrzymać nad głową lekkie zabawki, uwielbia siłować się z Dziadkiem Ksero i dosłownie pływa w czasie kąpieli, machając łapkami. Nóżki co prawda nie kopią jak szalone, ale kiedy zegnie się je w kolankach, Młody potrafi zamachać kolankami do wewnątrz- wcześniej mogliśmy o tym tylko pomarzyć. I jeszcze pupa. Tu to dopiero ogrom szaleństw. Po rozgrzewce Franek potrafi kilka razy unieść ją do góry, nie zważając na zachwyty matki i ojcowe fruwanie z radości pod sufitem. Jeszcze plecki. Dziś przy kąpieli, co Babcia Domowa mogła także zauważyć, Franek chciał tacie udowodnić, że nie ma to tamto i pięknie zmobilizował się do próby siadania zginając przy pomocy taty plecki. PĘKAMY Z DUMY!

W sobotę zepsuła nam się trochę pogoda. Jednak wytrwałych podróżników nic nie zniechęci i wieczorem pojechaliśmy na noc do Babci Goshi i Dziadka Ksero. Pakowanie zajęło nam pięć toreb (z czego matkowych słownie: pół) i prawie godzinę. Jak lans to lans. Frankowy tata podrzucił nas do dziadków i wrócił do domu. A tam zaczęło się dziać. Dziedzic odwiedził dziadków po dokładnie 175 dniach. To właśnie stamtąd trafiliśmy 31 grudnia do szpitala i potem już tak zleciało. Czekało na nas i łóżko i łóżeczko i woda przegotowana i wszystko dosłownie. Franek stanął na wysokości zadania i po chwili był już gwiazdą wieczoru. Kasia i Paula pomagały przy kąpieli, jedzeniu i usypianiu. A Dziedzicowi tylko w to graj. Dziadków zbudził dzisiaj już o szóstej rano, zjadł śniadanie i do końca dnia brylował. Byliśmy na spacerze u cioci Oli, przyjechał Wujek Kierowiec i Ciocia Jagódka, a Dziadek Ksero śpiewał Młodemu Stachurskiego i uczył go boksować. Po powrocie do domu, kąpieli i kolacji Franek odsypia a matka uzupełnia blogowe zaległości. I tylko Suzana cichutko dzwoni i pyta, czy Dziedzic pamięta? Pamięta i kocha i tęskni i buziakuje.

Z inności:

Wujek P. i jego zdolności foto mogą poczuć się zagrożone. Kasia robi TAKIE zdjęcia, że czapki z głów. A ma dopiero 11 lat. Jak tylko przyśle je na Frankową pocztę, zaraz zamieszczamy fotorelację z Frankowego weekendu.

Wujek Logistyk jest the best of the best. Jako jedyny dostał 5,0 z przedmiotu, którego nazwy nie pamiętam, a wykładowca osobiście wpisał gratulacje na forum, z dopiskiem, że takich 5,0 jak Wujka Logistyka jest niewiele. Gratulujemy, nagrody wyślemy poczta.

Dziadek Greg porwał Ciocie M. i A. i zabrał na Wschód do Wujka Farmera. Już tęsknimy i ślemy buziaki:*

I tradycyjnie dla wszystkich fanek:

Franek w skowronkach.

Franek od wczoraj tryska znakomitym humorem. Wczorajsza wieczorna kąpiel to pół godziny w wannie, okraszone śmiechami, machaniem łapkami i zalewaniem wszystkiego (łącznie z matką i ciocią M.) wodą. Lubię, kiedy Franklin jest taki beztroski, bo to oznacza, że mu dobrze z nami, że nic -prócz nieoddychania- mu nie dolega. Niestety humor Dziedzica opuszcza w momencie pojawienia się na horyzoncie miski z kaszą. Pierwsze 100 ml jeszcze jakoś powolutku i metodą „raz łyżka, raz smoczek” można przemycić, ale dalej… To już fochy ze strony Dziedzica, łzy i ogólne nieszczęście. Jednak dzięki Frankowemu tacie w czasie nocy Franklin został dokarmiony owocami, co pozwala mi się łudzić, że tak zupełnie to on nie głoduje. Waga niestety ani drgnie- od 5 tygodni 6,1 kg. Mało. Na przekór temu wyniki krwi książkowe. Dlatego nie ogarniam: czy Franek jest niejadkiem i nie je, bo nie chce? Czy choroba mu dokucza i jedzenie jest dla niego zwyczajnie nieprzyjemne? Tylko skąd wówczas ten cudowny nastrój? Ciężkie jest życie Dziedzicowej matki…:-)

A dziś? Dziś Frankowy tata wywoływał qpę. Brzuch twardy, łzy w Frankowych oczętach i awersja na widok miski- to zmusiło tatę do działania. Qpa wywołana czopkiem pojawiła się w ilości sztuk dwóch- bardzo twardych. Franek mało pije, więc to pewnie efekt. Soki, herbatki, itp przemycamy mu w czasie snu lub kiedy się sam już bardzo domaga. Nie ma szans, żeby napił się po dobroci. Wywoływanie qpy tak zmęczyło moich chłopaków, że po wieczornym spacerze padli jak kawki. Przyznaję bez bicia, Dziedzic bez kąpieli- mamy dziś Święto Śmierdziuszka. Teraz licytują się na chrapanie i o dziwo Młody wygrywa:-)

 

Z tradycyjnych wieści towarzyskich:

Ciocie dwie: Preclowa i Antkowa przyznały się bez bicia do obgadywania Frankowej rodziny w czasie weekendu. Uszy nas piekły, ale wybaczamy, bo my o Was plotkujemy codziennie. Taki żywot sław internetowych.

Wczoraj Franek rozmawiał przez telefon z Ciocią Beatą. Tzn. ciocia nawijała, a Franek zjadał słuchawkę i słał buziaczki, co znaczy, że już niedługo, już za chwilę Ciocia Beata i Ciocia Ania od całowania brzucha przyjadą na KONTROLĘ:-):-):-) Spokojnie, sprzątania wystarczy dla wszystkich;P Już nie możemy się doczekać!!!

A jutro dwa święta: Frankowego taty- pierwsze takie w jego życiu (mamy niespodziankę, ale teraz ciiii…) i Wandzi Babci – imieniny, czyli idziemy na ciasto.

A! I jeszcze. Nasza poznańska Ciocia Ew. jest już pełnoprawną celebrytką. Wtajemniczeni wiedzą, że ciocia wygrywa wszystkie konkursy, gdzie trzeba coś napisać, opisać, przepisać itp. Dzięki temu wujek Logistyk ma książki, płyty, filmy i inne takie kulturalne rzeczy. Ale wczoraj to przeszła samą siebie! Wzięła i wygrała bilety na noc kabaretową w Szczecinie. A zadzwoniła do niej sama Kocham Cie Polsko Kasia Zielińska:-) Dlatego od dziś Ciocia Ew. jest kimś, kto zna kogoś:-) Ciotka! Gratulujemy kreatywności. W związku z powyższym matka wzięła udział w DWÓCH konkursach i jak nie wygra, to się obrazi!

 

No i tradycyjny załącznik, tradycyjnie od wujka P. Z urodzin u Suzany:

 

Zabawowego weekendu!

 

Pytanie na dziś: czy matka jest dobrą matką?

 

1072,45

Ludzie to są jednak niesamowici! Krew mnie dzisiaj zalała, kiedy pod wpisem Antkowej Mamy jakiś troll wyrzucił im pobyt w Paryżu! No proszę! Jak można być takim…. aż słów brak. Antoś ma SMA I- rdzeniowy zanik mięśni. Możecie Go odnaleźć korzystając z linka z boku naszej strony. Dla nas Antoś i Jego Mama są (póki co wirtualnymi) idolami. Do Cioci Basi Antkowej dzwoniliśmy już cztery i pół miliona raza, a Ona za każdym razem- mimo tego, że sama zmaga się z uciążliwościami ze strony Potworzastego- zastanawiała się, jak można pomóc naszemu Dziedzicowi. A tu taki troll! Trollu gUpi! Wiem na pewno, że nie tylko my, ale i Antkowi i Preclowi i Mąż Ani i wielu innych, którzy mają Potwora na podwórku oddaliby wszystko, żeby nasi najbliżsi byli zdrowi! Znajdź sobie trollu jeden inne zajęcie, szydełkuj czy coś, a nie marnujesz klikanie na bzdurne komentarze ZUPEŁNIE nie znając realiów życia z Potworzastym przy boku.

Uff. Się wygadałam.

 

A teraz o dobrej stronie ludzkości:-)

Jak już wspomniałam, wczoraj na Przeglądzie Orkiestr Dętych w Dębniałkach Kaliskich do wielkiej puszki zbierano pieniądze na sprzęt i rehabilitację dla Dziedzica. Znamy już wynik tej zbiórki.

1 072,45 zł!!!!!!!!

Tyle właśnie wrzucili Ludzie o Wielkich Sercach do Frankowej puszki.  Dzięki tym pieniądzom rehabilitacja Franciszka nie stanie w miejscu a na dodatek będzie ją można „ulepszyć” jakimś porządnym sprzęciorem.

Wszystkim z całego serducha DZIĘKUJEMY, a Franklin przesyła wielkie CMOK!

Zbiórka mogła mieć miejsce dzięki Organizatorom całego przedsięwzięcia, a także dzięki inicjatywie Pana Bogumiła Łączyńskiego oraz Pana Wacława Skotowskiego, którzy wzięli sprawy w swoje ręce i się działo. Dziękujemy.

No i tradycyjnie wieści towarzyskie:

Franklina odwiedzili dziś i sprezentowali Ciocia Kama i Wujek Maniek:-). Franklin podziwiał nową Ciocię, zaczepiał Wujka a na pożegnanie pokazał cioci zęby i wskoczył do wanny. Za odwiedziny dziękujemy, czekamy każde następne.

Młody jeść nadal nie chce. Jakieś pomysły zamiast sondy?

Jest godz.23.49. Czas spać. Dobranoc Czytacze!

Powrót matki, orkiestry dęte, Pomagacze i Suzana 25+

Frankowa matka wróciła wczoraj, a w zasadzie dzisiaj grubo po północy. W łóżku zastałam dwóch przystojnych facetów. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego widoku. Młody wtulony w swojego tatusia, z uśmiechem od ucha do ucha spał. A tatuś mimo, że zmęczony pięknie zreferował cztery dni matkowej nieobecności i poszliśmy spać.

A dziś od rana? Same atrakcje. Dzięki wielkiemu sercu i chęci do działania Panów Strażaków, dziś na Przeglądzie Orkiestr Dętych w Dębniałkach Kaliskich do wielkiej puszki zbierano pieniądze na rehabilitację i sprzęt dla Franusia. Franek wraz z matką swą i Ciociami A. i M. odwiedzili owe pokazy i Dziedzic był tam pieszczony, podglądany i podziwiany. O wyniku zbiórki na pewno poinformujemy, a już dziś wszystkim darczyńcom bardzo DZIĘKUJEMY. Wszyscy Państwo dołączacie tym samym do grona naszych Pomagaczy.

Do tegoż samego grona dołączył przemiły Pan Tomek z drukarni Offset-Kolor- dzięki któremu obok puszki stanął piękny plakat z wizerunkiem Franka. Pan Tomek plakat wydrukował tak sobie- za darmo i w prezencie. Panie Tomku- DZIĘKUJEMY!

A puszka? Tu także prezentowo: Firma Atic (www.atic.com.pl )puszkę przysłała i „zapomniała” o fakturze. DZIĘKUJEMY!

Nigdy nie myślałam, że na naszej drodze spotkamy tylu dobrych ludzi. Ludzie jednak z natury są dobrzy, tylko czasem nie mają możliwości, żeby to udowodnić.

I w końcu o Niej. Dołączyła dziś do grona 25+. Franek oczywiście nie mógł nie pamiętać, odwiedził, wybuziakował, pogadał, zrobił qpę i już:-) To Ona jako jedna z pierwszych dowiedziała się o poczęciu Dziedzica. Ona trzymała kciuki, kiedy matka wchodziła z wielkim brzuchem na trzecie piętro do biura i to Ona ciągnęła matkowy region w czasie naszych zawirowań szpitalnych. Jest naszą najlepsiejszą przyjaciółką i jak sama o sobie mówi „przyszłą Dziedzicową”. To nic, że mocno starszą od Dziedzica. Jeśli on ją kocha…;-) Suzana. Obchodzi dziś urodziny. 26.

Kochana! Wszystkiego najlepszego, dużo siły, uśmiechu i cierpliwości na następne 26 lat. Maleńka jesteś wielka! Kochamy Cię. Twoje Trzęsiaki.

A poniżej. Kolejne dzieło wujka P. Franek a’la Czesław Mozil:-)

A Frankowy tata powiedział…

Frankowy tata zeznał dziś, że:

1) Była babcia Gosha- tuliła Dziedzica, pomagał karmić, masowała brzusia i generalnie odciążała Frankowego tatę- za co jestem jej niezmiernie wdzięczna.

2) Ciocia Suzana i wujek P. także postanowili dziś odwiedzić Frankowego tatę i tym samym ciocia całowała, robiła noski-noski i pomagała przy kąpieli, a wujek P. był paparazzi, dowód czego za chwilę.

I najważniejsze:

W końcu była! Po całej nocy męczarni, czopkach, cewnikach, masażach- przybyła. A raczej z Frankowego brzusia wycisnął ją tata. Qpa. Duża ponoć taka, że ho ho. Frankowy tata uznał brzuch Dziedzica za książkowy, a cała rodzina odetchnęła z ulgą na wieść o uldze Młodego.

I jeszcze ważne:

Matka jutro wraca. Siedzi już jak na szpilkach. Jest prawie spakowana. Jeszcze jutro trochę popracuje i wraca do chłopaków swych. Obiecałam mężastemu swemu przywieźć coś,co lubi. Zatem jutro wybieram się na polowanie po budkach i przywiozę Frankowemu tacie najpyszniejszą z najpyszniejszych:-). Ciociu Basiu Antkowa będę przejeżdżać przez Konin- pomacham Wam na pewno i pomyślę ciepło.

Poza tym:

Frankowego tatę dzielnie wspiera Ciocia M. Ciociu! Jesteś cudo!

Z wniosków z dziś:

Qpa zawsze przynosi ulgę:-)

Frankowy tata dziś jest jeszcze bardziej dzielny niż wczoraj.

To już ostatnia konferencja matki w tym sezonie- witaj wolności i długi czerwcowy weekendzie!

A w załączeniu: Franek po kąpieli. Autorstwa wujka P.

Relacja z relacji:-)

Frankowa matka delegacjuje się. 480km od domu. Dlatego wszystko, co zawarte będzie w tym poście to relacja z przekazów Frankowego taty, który pozostał sam na placu boju aż do soboty.

Antkowa Ciociu Basiu- 42 telefony, to wcale nie jest dużo:-)

Ciocia Beata od dziś nosić będzie przydomek Cioci Dobrej Rady. Cokolwiek nie działoby się u Franklina, dzwonię do Niej, Ona ZAWSZE odbiera i ZAWSZE doradzi i jeszcze ZAWSZE przypomina mi, żeby codziennie ucałować Dziedzica od Cioci z Łodzi. Dlaczego to piszę? Dlatego, że przechwaliłam Franklina z tym jedzeniem i qpami. Młodo postanowił dać tacie w kość i w związku z tym nie je i nie robi qpy. Nieoceniona ciocia Beata zasugerowała klika rozwiązań i Frankowy tata walczy.

Poza tym, dzisiaj chłopaków odwiedziła Bardzo Ważna Pani wystawiająca opinię o naszej rodzinie. Dzięki tej opinii dostaniemy (albo i nie) dofinansowanie na rehabilitację Dziedzica. A propo rehabilitacji jeszcze. Ciocia Blondynka została przez Dziedzica zaakceptowana. Przyjeżdża i trenuje, ale qpy wycisnąć nie dała rady.

Cóż jeszcze? Jutro z odsieczą do Frankowego taty przyjechać ma Ciocia Suzana i prawdopodonie Babcia Gosha (teściowa taty czyli). Mam nadzieję, że odciążą jakoś mężastego , żeby choć przez chwilę mógł pobyć sam ze swoimi myślami.

 

Wspominałam już, że jestem z nich dumniasta? Franuś to wiadomo. A Frankowy tata, to powinien skrzyżowanie nobla z oscarem dostać za to, co robi.

 

Mężu! Wytrzymaj. Niedługo będę.

8 miesięcy:-)

Dziś Franciszek zwany Dziedzicem kończy 8 miesiąc życia:-):-):-)

 

Z tej okazji światło dzienne ujrzał szósty już ząb, przy śniadaniu tradycyjnie było plucie na odległość, a Franek od rana w cudownym nastroju ćwiczy przyjmowanie życzeń i gratulacji.

Matka wyjeżdża dziś. Na placu bitwy zostają Kumple i Ciocia M. intensywnie szkolona na każdą okoliczność. Pogoda dopisuje, więc młodzież zamierza spędzać całe dnie na spacerach- bo i saturacja potem na 100% i jedzenie jakoś lepiej smakuje.

A! I jeszcze o wczoraj. W naszym domu pojawiła się nowa ciocia. Od dziś na zmianę rehabilitować będą Franklina dwie kobiety. Młody był w siódmym niebie, bo Ciocia Blondynka nie dość, że piękne czerwone paznokcie miała, to jeszcze zagadywała, nogi podnosiła do góry i wszystko robiła na zmianę z Ciocią Rehabilitantką Pierwszą:-) Dziedzic od zawsze potrafił w sobie kobiety rozkochiwać!

I. Dziedzic odwiedził wczoraj Szkołę Podstawową nr 23 w Kaliszu. Tam pracuje Babcia Domowa i uczy się Ciocia Amelia. Pani Dyrektor wpisała Franklina na listę przyjętych i powiedziała, że za kilka lat z otwartymi ramionami przyjmie pięknookiego na wychowanie:-) Babci Koleżanki Dziedzica obejrzały, pochwaliły za urok osobisty i obiecały jedynek od razu nie stawiać.

Skromne jedzenie usprawiedliwiamy szóstym zębem. Wyniki krwi jeszcze nieznane, Młodzieniec wczoraj wieczorem ważył 6,1 kg. Qpa średnio na jeża, ale biorąc pod uwagę ilość przyjętych pokarmów, chyba cudów spodziewać się nie można.

 

I na koniec: w dniu urodzin kochanemu Dziedzicowi sił tyle co u słonia, uroku tyle ile u baletnicy i wianuszka kobiet życzą Starzy, czyli Rodzice, czyli My;*

 

Łi loff ju synku!

 

****

ciociu Suzano dziękuję za wczoraj!

Sinusoida.

Z dobrych wieści:

*Franuś dziś rozmawiał z matką swą przez telefon! Frankowy tata mówił, że chciał zjeść słuchawkę, a po drugiej stronie kabla matka i Suzana piszczały z zachwytu na dźwięk Dziedzica „głosu”.

*Całe popołudnie spędziliśmy na spacerach. Ciocia M. powoziła Frankowóz, matka delektowała się widokiem Dziedzica na wolności, a Młody… spał:-) Szybko przyzwyczaił się do luksusu bycia na powietrzu.

*Koleżanki matki wspólnie orzekły, że posiada ona więcej szczęścia niż rozumu mając na stanie Frankowego tatę. (Jako dowód podały przykłady znajomych znajomych, którzy uciekali gdzie pieprz rośnie od opieki nad zdrowymi dziećmi, a tu proszę, taki skarb! Mówię to szeptem, coby się mężowi w głowie od tych pochwał nie poprzewracało…) Jednak Frankowa matka zdaje sobie z tego sprawę i dlatego po pracy zakupiła orzeszki solone w ilości 500 g, bo wie, że ojciec lubi:-)

 

Z wieści mniej optymistycznych:

* Franek jest chudzielcem. Z obliczeń z siatkami centylowymi w tle wynika, że spadł poniżej dolnej granicy jakiś kilogram. Czy to już powód do DUŻEGO niepokoju? Dziś była Pani z Laboratorium, pobrała Dziedzicowi krew i czekamy za wynikiem. Ciocia Dietetyk, która na ochotnika (za co dziękujemy!!!) zajęła się tabelą żywienia Młodego, nie załamuje jeszcze rąk. Do menu od jutra wprowadzimy masło i oliwę z oliwek.

*Frankowa noga prawa odmawia posłuszeństwa coraz bardziej. Ciocia Rehabilitantka zauważyła to kilka dni temu i teraz bardzo pilnujemy, żeby noga była zawsze pięknie ułożona, bo jak się rozleniwi, to widmo przykurczy dopadnie nas prędzej niż się spodziewaliśmy. Póki co nózia zaczęła się lekko przechylać w prawo a stópka dość nienaturalnie wyginać.

*W związku z powyższym Frankowa matka łapie doła, bo nie dość, że Potworzasty nie odpuszcza, to na dodatek matka w środę wyjeżdża i… szkoda gadać:-(

 

Z niespodzianek dla Fanek: