Dziewięciolatek

– Czy ja jestem już stary? – zapytał rano Franek, kiedy zaspany zdmuchnął świeczki ze swojego urodzinowego tortu. – Mam jakieś zmarszczki? – upewnił się dodatkowo, a kiedy powiedzieliśmy mu, że dziewiąte urodziny to tak naprawdę dopiero początek jego przygody zwanej życiem, ze zniecierpliwieniem zaczął wypatrywać urodzinowych niespodzianek. Dziś 15 października, jak co roku w naszym domu wielkie święto. Dziś dziewiąte urodziny Frania. Franciszka.

Kochany synku,

pamiętaj – spełniaj wszystkie swoje marzenia, bądź szczęśliwym pełnym radości chłopakiem. Nigdy się nie poddawaj i bądź z nami jak najdłużej. Bardzo Cię kochamy syneczku, Mama, Tata i Leoś.

Spójrzcie, jak rósł nam kawaler.

Urodziny numer osiem

Kocha hiszpański, piłkę nożną, oglądać „Milionerów| z Babcią eM., chodzić do kina, jeść frytki, tatar i żurek, czytać encyklopedię z Dziadkiem Ksero, jeździć autostradą, chodzić do szkoły, spotykać się z ludźmi i kocha mówić.

Nie cierpi matematyki, pomidorowej z ryżem, rozciągać stóp na rehabilitacji, kiedy ktoś bez pytania dotyka jego buzi, pobierania krwi, leżeć w ciągu dnia, myć zębów i nosić butów.

Ma swoje zdanie na każdy temat. Potrafi zagaić obcą osobę na temat pogody i omówić techniczne triki z zawodowym piłkarzem. Kocha swojego brata nad życie i jest dla niego przewodnikiem po dzieciństwie. Jest świadomy swojej choroby i niepełnosprawności – zna swoje ograniczenia, ale nie poddaje im się. Uczy się próbować i szukać sposobu. Wieczny optymista, uśmiech nie schodzi mu z twarzy. Najdzielniejszy OŚMIOLATEK, jakiego mamy zaszczyt znać.

Proszę Państwa.

Dziś, 15 października o 8.25 Franciszek skończy 8 lat, robiąc tym samym kolejny rekordowy skok wbrew przewidywaniom i wytycznym. 

Kochany Franciszku,

bądź szczęśliwy. To wszystko. Bardzo Cię kochamy i zawsze będziemy o Ciebie walczyć.

Mama, Tata i Leoś.

Osiem i sto

Nie całkiem jeszcze opadł kurz po lądowaniu samolotu z Madrytu, a walizka Franciszka z wszystkim przydasiami znów była przepakowywana. Tym razem zamiast czapki z daszkiem i słownika polsko – hiszpańskiego w towarzystwie zapasu rurki tracheo, filtrów, cewników i strzykawek wylądował kibicowski szalik i album na autografy. Dlaczego? Bo mały przyjaciel Roberta Lewandowskiego w poniedziałek obchodzi ósme urodziny! A duży przyjaciel Franka wczoraj zagrał setny mecz w Reprezentacji Polski.

 

Na trybunach Stadionu Śląskiego było wielu bliskich Robertowi, a jednym z nich był też nasz Franc. Od momentu poznania i słynnego wyjścia (klik klik) chłopcy wspierają się – Franio bardzo mocno przeżył otoczkę Mundialu, a Robert pocieszał Francia po ciężkich szpitalnych wakacjach oraz dodawał otuchy przy oswajaniu pega. Z okazji zbliżających się frankourodzin na naszą skrzynkę przyszedł wyjątkowy prezent – bilety na mecz z Portugalią i obietnica przytulasa przedmeczowego. Tak więc od tygodnia w naszym domu unosiły się opary szczęścia, a wtajemniczony w ostatniej chwili Francesco rzekł tylko, że to lepsze, niż Bernabeu! Całą drogę na Śląsk przeżywał, ustawiał plan rozmowy (że powie o pegu, że zapyta o techniczne triki, że pokaże jak wytrenował cieszynki, że poopowiada o Madrycie), a kiedy doszło do spotkania otumaniony szczęściem zapomniał o wszystkim. W środę Franek gdyby mógł, unosiłby się w powietrzu. Dzięki Robertowi znów mógł na chwilkę pobyć w wielkim piłkarskim świecie, uścisnąć dłonie i nabrać werwy, której tak bardzo potrzebuje na co dzień. Leoś po raz pierwszy u boku Franka nie mógł wieczorem zasnąć i wspólnie z bratem wymógł od Roberta, że kiedyś pograją razem.

15 października na torcie (tak bardzo innym w tym roku) rozbłyśnie osiem świeczek do zdmuchnięcia. Wczoraj Robert grał swój setny reprezentacyjny mecz. To świetnie, że Panowie mogą świętować to wspólnie.

Jego Wspaniałość – Trzylatek

W dniu urodzin zrobił pierwszy w swoim życiu matuaż*. Małego niebieskiego potworka. To chyba symbol jego ulubionego powiedzenia – i’m blue – powiada wtedy, kiedy nie wie, co może powiedzieć. W domu szalony i niepokorny, kiedy ma poznać kogoś nowego, od razu mówi, że nie chce… Bo się zastudził*. Jest smakoszem – kocha buraki na obiad i koptajle* – najlepiej, żeby było w nich dużo bananów… i buraków. Uwielbia majsterkować. W domu ma cały zestaw rzędzi*, a kiedy sąsiadowi popsuł się kojban* w czasie żniw, od razu popędził z pomocą. Z resztą nie tylko sąsiedzi mogą liczyć na jego pomoc, także Hafinuś*, kiedy jest smutna dostanie i buziaka i przytulasa. Jest z tego pokolenia, dla którego nowinki technologiczne nie mają znaczenia. Wielokrotnie został przyłapany na tym, że naciska „blue” w telefonie i chce dzwonić do Elewiny*. Jego najlepszym przyjacielem jest Oluś*, a wzorem brat. Kocha buty – nikomu nie odda swoich idadasów* i w tajemnicy przed nim, trzeba wyrzucać te, które dokonały już żywota. Nie cierpi milacji*, ale nie ma co się dziwić. Kto by lubił milacje…

2 września skończył trzy lata. Nie było nas wtedy w domu, bośmy właśnie dla brata zwiedzali zachodnie ziemie. Dzięki wspaniałości naszych gospodarzy był tort i cała fura prezentów. Impreza rodzinno – przyjacielska została przełożona na kolejną niedzielę. Gdyby nie pierwsze wrześniowe katary i przeziębienia byłaby na sto fajerek. Nie ma jednak tego złego. Imprezy podzieliliśmy i będą dwie. W sumie więc fajerek będzie dwieście. Nie ma co się dziwić. Dla takiego chłopaka, to mogłoby być ich nawet pięć.

Miluniu drogi! Bądź dinozaurem, strażakiem Samem, czy Dżetkiem kiedy tylko zechcesz. Tańcz przy Zalewskim, szalej przy Podsiadło, tul się przy Domagale – to ostatnio Twoje ukochane trio. Kosztuj ulubionych lodów, buraków i pietruszki. Nade wszystko jednak smakuj życie i bądź szczęśliwy. Trzy lata to doprawdy wspaniały osiągnięcie!


Słownik Leona:

-matuaż – tatuaż

-zastudził – zawstydził

-koptajle – koktajle

-rzędzia – narzędzia

-kojban – kombajn

-Hafinuś – Michalina (wiem, nie do odgadnięcia!)

-Elewina – Ewelina (mama chrzestna Leosia)

-Oluś – to Boluś, ale B nam czasem ucieka

-idadasy – adidasy

-milacja – inhalacja

 

Szczęśliwa siódemka

Pamiętam, jak czekaliśmy na pierwsze urodziny Francesca. Nie dość, że był to powód do wielkiego święta, to dla nas był to swojego rodzaju dowód na to, że się udaje, że warto próbować, że nie wolno nam się ani na chwilę próbować.

I wcale nie jest tak, że kolejne urodziny były dla nas mniej ważne. Każdego roku 15 października jest wielkim świętem wśród naszej rodziny i przyjaciół. Imprezowanie trwa zazwyczaj kilka dni, a my wiemy, że mija kolejny rok, kiedy to Franio jest górą.

Dziś kolejny 15 dzień października. Franio odsypia wczorajszą imprezę, kiedy to przez nasz dom przewinęło się tornado w postaci małych i dużych przyjaciół. Był tort, prezenty i najważniejsze- dmuchanie świeczek. A jeśli o świeczkach mowa. Wiecie, dlaczego jest to tak istotne? Do mnie dotarło to, kiedy montowałam świeczki na torcie. Miałam dwa rodzaje- pojedynczą siódemkę i tradycyjne, których trzeba było użyć siedem. Ile więc Francio miał na swoim minionkowym torcie? Siedem! Oddychanie jest najważniejsze, ale jak się ma tyle siły, by zdmuchnąć siedem świeczek na torcie, to nie ma co ich zastępować i iść na łatwiznę.

Kochany synku!

W dniu siódmych urodzin chcemy Ci powiedzieć, że jesteśmy dumni z tego, jak pięknie idziesz przez życie. Życzymy Ci, byś miał dużo siły na zdobywanie kolejnych szczytów i dużo wyobraźni na tworzenie kolejnych marzeń. Bądź szczęśliwy i beztroski, a nade wszystko nigdy się nie poddawaj.

Bardzo Cię kochamy i jesteśmy dumni, że to z Tobą mam zaszczyt tworzyć rodzinę.

Życzymy Ci kolejnych wspaniałych i hucznych urodzin. My zawsze będziemy obok.

Kochamy Cię,

Mama, Tata i Leoś

 


*za dekoracje urodzinowe dziękujemy partybox.pl

Leon Te. Historia prawdziwa

Dziś drugie urodziny Leosia. Nasz Leloś, Lelonek kończy drugi rok swojego życia! Minęło w pięć minut.

/fot. Paulina Maj Fotografia, zdj. na uroczystości rodzinnej/

Kochany Leosiu,

jeśli kiedyś będziesz miał ochotę i przeczytasz blogową historię naszej rodziny, prawdopodobnie natkniesz się na ten wpis. Jak do tej pory jeden z niewielu „Twoich”. Wiesz synku, cały czas mam taką wątpliwość, jeśli chodzi o upublicznianie Twojego właśnie życia. Blog o Franiu powstał, jak wiesz, z powodu jego potworzastego. Wszystko co tutaj jest napisane, nawet jeśli tego bardzo nie chcemy, zawsze ma kontekst Jego choroby. Tak pewnie będzie już zawsze.

Na szczęście dla naszej rodziny, Ty jesteś super zdrowym chłopakiem. Ciągle nie możemy wyjść z podziwu, jak wiele radości wniosłeś do życia całej naszej trójki, jak bardzo nam Ciebie brakowało. Przez ostatnie dwa lata pokazałeś nam, że tak naprawdę niewiele wiedzieliśmy o byciu rodzicami. Teraz już wiemy, że Ty dopełniasz jego, a on Ciebie.

Z resztą, jak na prawdziwych braci przystało, jesteście totalnie różni. Franio jest spokojnym ostrożnym i wyważonym romantykiem. Ty jesteś jak tornado, które wpada z impetem co rano do naszego łóżka, by po kolei budzić wszystkich najbardziej oślinionym buziakiem na świecie. Z resztą mam wrażenie, że Ty nie zatrzymujesz się nawet na chwilę. Genów jednak nie oszukasz, bo zupełnie jak Twój wujek przepadłeś miłością wielką do traktorów i kombajnów, których niemała kolekcja zajmuje pół domu. Do tego dochodzi rower, taczka, jeździk i cała masa samochodów. Wszystkie pojazdy wzbudzają Twoje zaciekawienie, a potem zachwyt. Uwielbiasz, kiedy Tata pozwala Ci wjeżdżać windą przy ciężarówce Dziadka. Szalejesz, kiedy możesz usiąść w traktorze (choć zdecydowanie bardziej wolisz, kiedy nie są włączone) i kiedy możesz uczestniczyć we wszystkich pracach związanych z motoryzacją. W tym aspekcie jesteś synu mężczyzną totalnym.

A jeśli o mężczyzn chodzi. Niezaprzeczalnym autorytetem jest Dziadzia Greg, od dziś na potrzeby bloga i dzięki Tobie Leosiu przechrzczony na Dziadzię Gesia. Tak, jak Franio całe godziny spędzał na wertowaniu książek z Dziadkiem Ksero, Ty biegasz z Gesiem. Tylko Dziadek potrafi ujarzmić wielkie kłótnie między nami, kiedy to ja próbuję położyć Cię spać, a Ty bardzo bardzo tego nie chcesz. Z resztą Wasz dobry kontakt jest zagadką dla całej rodziny, bo mimo tego, że wchodzisz Dziadkowi na głowę, męczysz, dręczysz i nie opuszczasz nawet na minutę, to Gesio jest oazą cierpliwości i pozwala Ci na zdecydowanie zbyt wiele. 

Jednak najważniejszy dla Ciebie jest Fanio, tak mówisz o swoim starszym bracie. Przez szereg miesięcy nauczyłeś się, jak funkcjonuje nasza rodzina na stałe zależna od respiratora i świetnie się w tym odnajdujesz. Ponieważ działa to także w odwrotną stronę i Franek poza Tobą świata nie widzi, co zwykle widać, kiedy trzymacie braterską sztamę przeciwko rodzicom, serce rośnie kiedy się na Was patrzy. Mam nadzieję, że będzie tak przez długie lata. Ale wiesz? Nie jest też tak, że jest ciągle różowo. Kiedy już opadnie confetti i zrobię wszystkie słodkie fotografie, kiedy to bawicie się w ganianego, popodlewacie kwiaty lub Franio mruczy Ci przed snem, potraficie się totalnie pogryźć. Franek doskonale wie, że może Cię podpuścić, kiedy Cię przedrzeźnia lub zaczyna grać Twoją piłką. Ty zaś wiesz, że nic tak nie doprowadza Francesca do pasji, jak to, kiedy bierzesz jego karty do gry. Czasem wkraczam do akcji ja lub tata, ale to tylko wtedy, kiedy przesadzicie. Jednak zwykle jest tak, że sami łagodzicie konflikty i Franek z ochotą przyjmuje wszystkie Twoje przytulasy i buziaki, a Ty z radością dajesz się podwieźć na elektryku.

Drogi Leosiu, tak sobie myślę, że przed Tobą i nami naprawdę wiele fantastycznych chwil. Z dnia na dzień stajesz się coraz bardziej samodzielny, coraz więcej mówisz, bardzo wiele rozumiesz. Cieszę się ogromnie, że wyrastasz na empatycznego, ale i charakternego chłopca. Jesteś wspaniałym i wyjątkowym chłopakiem i wiedz, że bardzo Cię kochamy.

Nasz drogi Lelonku!

 

W dniu drugich urodzin ja, Tata i Franio życzymy Ci, by ten wspaniały uśmiech nigdy nie schodził z Twojej twarzy, żebyś miał odwagę spełniać swoje najskrytsze marzenia, żebyś zawsze czuł, że bez Ciebie, to już nie to samo, no i żeby nigdy nie zabrakło ciasta. I kabanosów. I mięska. I jabłek. I malinek. Wszystkiego najlepszego Robaczku!

 

Dzień Matki w październiku, czyli wielka szóstka

Born To Be WildeJestem tą wyjątkową szczęściarą, że Dzień Matki od jakiegoś czasu mogę obchodzić trzy razy do roku. W maju, jak kalendarz przykazał. We wrześniu, dokładnie drugiego. I dziś- piętnastego października. W dzień urodzin mojego pierwszego syna. Franciszek kończy dziś sześć lat.

Jest cudny. Jest mądry. Jest przystojny.

W swoim krótkim życiu żyje tak naprawdę już bardzo długo. Pokonał więcej niedasi niż niejeden dorosły. Uciekł tylu statystykom, że nie sposób zliczyć. Ma więcej sił, niż ekipa strongmanów. Jest naszą dumą i radością.

Kochany Franio,

w dniu Twoich szóstych urodzin życzymy Ci, byś był szczęśliwy. Życzymy Ci dużo siły i wytrwałości. Byś był zdrów. Byś pamiętał, że kochamy Cię nad życie.

A dziś? Dziś miej najlepszy dzień w roku.

Mama, Tata i Leoś.

14159284_1159181860834175_1176441763_n

Dzień Leosia

Leośku,

dzięki Tobie w naszym domu nic nie leży na swoim miejscu, schody są (nadal bez bramki- się robi) zastawione krzesłem i pożyczonym od Franka klinem do rehabilitacji- taka osobliwa domowa konstrukcja. Szuflady z Franka przydasiami zabezpieczone, schowane kable i przedłużacze, zastawiona stolikiem komoda. Klocki, samochody, grzechotki zmiksowane są w jednym pojemniku. Co chwilę znajduję na podłodze fragment chrupki kukurydzianej albo bułki ze śniadania, którą zajęty odkrywaniem świata, postanowiłeś podrzuci. W końcu nauczyliśmy się zamykać drzwi do łazienki, nie gniewaj się, to dla Twojego bezpieczeństwa i bezpieczeństwa moich kosmetyków także. Twoje kolana bezlitośnie obnażają stan naszej podłogi- codziennie do mycia. Twoja pomysłowość każe nam wierzyć, że kamienie mogą być jadalne. Uwielbiasz bawić się samochodami, z których każdy nadrobił już wszystkie zapomniane kilometry. Doskonale odnajdujesz się w nomenklaturze anestezjologicznej i choć nadal rzadko mówisz „mama”, to już „ambu” idzie Ci wyśmienicie. Jesteś podróżnikiem- na schodach w domu Babci kilka razy już pewnie zdobyłeś K2. Jesteś smakoszem, a my ciągle przecieramy oczy ze zdumienia, podziwiając tempo, z jakim wsuwasz pomidorową. Jesteś śmieszkiem- rozbawia Cię tak samo kląskanie brata, jak kichanie mamy. Kochasz swojego Tatę- uwielbiasz budzić go, wkładając mu palce do nosa i oczu- to Twoja najczulsza oznaka miłości. Regularnie gubisz się pod stołem i klinujesz w siedzisku Franka.

20160717_101241

Przez ostatni rok pokazałeś, jak bardzo nam byłeś potrzebny. Jesteś cudnym, ślicznym, pogodnym, naszym kochanym synkiem. Jesteś najlepszym młodszym bratem.

Dziś kończysz rok.

Bądź zdrów Leośku. I bądź szczęśliwy.

I idź przez życie tanecznym krokiem. Tak, jak potrafisz najpiękniej.