Pamiętacie motyw Jagny z Chłopów, co to miała przygodę na taczce? Nie… Myśmy wcale naszego Dziedzica ze wsi nie wywieźli! Wszak on grzeczny jest i ułożony, jak na wrażliwego Młodzieńca przystało. No, ale w którym domu nie ma tak, że kiedy tato kosi trawę, to przejażdżka na taczce jest obowiązkowa? No w którym? Mnie woził mój tato, mojego tatę- jego, więc i Franek musiał kontynuować rodzinną tradycję, wobec której w ogóle się nie opierał.
Instrukcja obsługi:
Do umieszczenia jednego Franka w taczce potrzebujemy: Franka, taczkę, koc piknikowy z lidla, klocki do rehabilitacji, poduszkę pod kolanka i zdjęte na szybko z suszarki spodenki taty, bo poduszka to jednak było za mało. Efekt był oszałamiający!
Należy jeździć szybko, robić ostre zakręty, wjeżdżać w pole kukurydzy oraz zaczepiać wszystkich napotkanych sąsiadów. Zabawa przednia.
Trawę też pomagał kosić, ale nie mieliśmy wtedy fotografa. Tato pilnował kosiarki i niósł respirator, mama niosła Franka. Franio kosił. Aparat leżał na schodach.