Frankowi zdecydowanie trzeba ograniczyć telewizję. Przynajmniej wtedy istnieje cień nadziei, że człowiek będzie wiedział, co dziecięciu zripostować.
Kuchnia. Mama wyrabia ciasto (obie ręce brudne po same łokcie, bo mamie daleko do mistrza kuchni jest), synek ogląda filmiki na komputerze i krzyczy:
-Maaaaamooooooo! Maaaaaaaaamoooooooo! rerekumkum!
-Franek, mam brudne ręce. Za chwilkę.
-Mamo. Rerekumkum. Ciem.
-Franek, nie mogę Ci teraz pomóc. Momencik.
-Mamo. Wako pogaga. (czyt. warto pomagać)
Kurtyna.
I pomyśleć, że krew z krwi… na własnej piersi wychowany.