Główna.

Ten artykuł————> KLIK zagościł dzisiaj na głównej stronie portalu Onet.pl. Zapewne w ramach szerzenia kampanii Bloga Roku, w którym w ubiegłym roku braliśmy udział. No i niestety pech chciał, że przeczytałam komentarze. Na początku było mi… dziwnie. Oprócz wielu wyrazów wsparcia i zrozumienia, wylało się też na nas całe wiadro hejterstwa. Od łagodniejszych wpisów na temat brzydoty imienia mojego syna (o gustach się nie dyskutuje, więc biorę na klatę), po stwierdzenie, że nie powinnam zabierać środków na leczenie dzieciom, które wyleczyć jeszcze można. Było tego sporo. Było mi też przykro, bo do tej pory internet bardzo mnie oszczędzał pod tym kątem. Uważam, że przytaczanie tutaj tych treści nie jest odpowiednie. Nie pasuje do niebieskich oczu.

Powiem tak: kochamy nasze jedyne dziecko najbardziej na świecie. Cały czas walczymy i będziemy walczyć o to, żeby Franek stawał się coraz bardziej samodzielny. Mocno wierzymy w to, że może uda się powstrzymać, zahamować, zwolnić, ograniczyć, etc., postęp choroby.

A na dowód, że się da. Nianio. Stoi. W ortezkach. Bez pionizatora. Oparty o nogi Cioci Moni. Dziś.