Nie mogło być inaczej. Co prawda różne myśli człowiekowi chodziły po głowie, bo to przecież choroba dziwna, bo niewiele dobrze opisanych przypadków, bo przecież licho nie śpi. Tak to już z człowiekiem bywa, że woli się pomartwić na zapas, żeby potem miło się zaskoczyć.
Spakował więc człowiek syna do auta, zabrał stos dokumentów stosownych, skierowań i innych takich, zabrał sprzęt, mocne nerwy i pojechał człowiek z synem do kardiologa. U Pana Doktora oczywiście pełna poczekalnia, a w poczekalni i kumpel, z którym można akuku porobić i kumpelka, którą na piękne oczy można podrywać i taka atmosfera zupełnie „niepoczekalniana”. Doktor Serce uwijał się jak w ukropie i tuż przed 17 wybiła nasza godzina zero. Franciszek od wejścia stwierdził, że on tu absolutnie nie chciał przyjeżdżać, że mu się nie podoba i że będzie płakał. Doktor jednak nie z takimi gagatkami miał do czynienia, więc po męsku ustawił Dziedzica do pionu i przekonał go do słuszności badania tłumacząc wszystko po kolei. Głos Doktora Serce działał na Franciszka bardzo hipnotazjyn, więc mogliśmy przejść do konkretów. A konkrety wyglądają tak:
nieaktywna przepona Franciszka tak się brzydko mówiąc rozlazła, a płuca są tak rozdmuchane przez respirator, że Doktorowi ciężko było znaleźć dojście do serducha Franklina. Badanie polegało na uchwyceniu pewnej ciągłości rytmu serca, ale maszynie monitorującej serce, co i rusz przeszkadzała maszyna oddychająca. Kiedy udało się dojść do jakiegoś sposobu, sposób ów bardzo zaciekawił Dziedzica. Tym samym Młodzieniec znalazł sobie zabawę, polegającą na strącaniu głowicy USG ze swej wątłej klatki piersiowej. Musiało niestety dojść do rękoczynów, więc mama trzymała, Doktor badał.
Koniec końców Doktor uznał, że nie ma powodu do obaw, przepływy są ok, serducho Dziedzica bije jak dzwon i na medal, a na tzw. wszelki wypadek zaprasza na EKG. Kontrola z pół roku.
Z cyklu wielki plus dla Doktora: Doktor przyznał, że o SMARD1 musi poczytać i się douczyć, że nie będzie zgrywał mądrali. Rodzice dzieci z rzadkimi schorzeniami wiedzą, jak bardzo rzadko lekarze przyznają się do braku wiedzy. Doktor Serce tym samym zyskał nasze serce, bo wykonał dobrze swoją pracę, a na następną wizytę będzie już obkuty na medal. 🙂
W związku z tym, że humor nieco się człowiekowi poprawił w ramach nagrody zabrał człowiek syna do fryzjera. Tym, którzy słyszeli jęk i lament na morzem ogłaszamy- Dziedzic zmienił fryzurę. Płaczu było co niemiara, łzy jak grochy i mina obrażona. Efekt powalający, o czym możecie się przekonać, oglądając poniższe filmy. Filmy z serii: Dziedzic gada.
Dzisiejszy odcinek sponsoruje: KURA i KOKOKOKO. Wykonuje: Franciszek Franklinowski w nowej odsłonie a’la ciacho:
P.s. Gimnazjaliści z Brzezin urządzili festyn. Oprócz tego, że się świetnie bawili, to jeszcze na rzecz Franka zebrali 1020,00 zł. O wszystkim wiedziała Fundacja i na kont Fundacji pieniądze wpłaci Pani Kasia. Dziękujemy! 🙂