Dwa serca, dwa smutki.

Bez mamy to tak jakoś smutno jest. Niby dzwoni co chwilę i mówi, że „aj lov ju chłopaki”, ale pogonić do sprzątania nie ma kto. Zatem patrzymy tęsknym wzrokiem w stronę drzwi, a tu dopiero czwartek. Wczoraj wieczorem to Franek w geście protestu nawet rozdął brzuch i postawił płakać, ale doszliśmy do wniosku, że nie ma co szaleć, bo przecież jak my pękniemy z rozdęcia, a mama dostanie zawału, to kto będzie bloga prowadził? A najgorsze to jest to, że choć jedzenia tyle zostawiła to i tak nie wiemy co zjeść. Jak mama podgrzewa, to jest jakieś lepsze…

W każdy razie, jak to chłopaki-dzielniaki przez telefon zgrywamy machos i mówimy mamie, że jest okej i super i że ma się nie martwić. I też jej mówimy, że „aj lov ju”.

Franek i Tata.

Chłopaki rządzą.

-Ty pisz!

-Nie!

-No napisz coś, będzie fajnie!

-Auto? Brum brum?

-Dobra, będzie przejażdżka, ale napisz coś, ok?

-oooooookej!

-Proszę, masz komputer.

zkkfdldhkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkxzmz,m kmsdsgkdkasakcnnvvvvzldalowjfxalkmdvndgsskvnvskddsdddddfffffffffffffffffffffffff

I tak powstaje wpis. Franciszkowy wpis.

Mamy nie ma to rządzimy.

Mama zawsze pisze do Cioć, to my napiszemy do Wujków:

Chłopaki! chata wolna, a dzisiaj Liga Mistrzów. Mamy jedzenie, chipsy i kubusia marchewkowego jakby co. 🙂

Franek i Tata.

 

Mamy nie ma.

Mamy nie ma, więc:

oglądaliśmy kreskówki  i nikt nie mówił, że za dużo,

drzemki były dwie: do południa i pod wieczór – z mamą by nie przeszło,

na przemian z zupą jemy paluszki,

aha,

i poszliśmy spać bez kąpieli.

Mamusiu wiemy, że to przeczytasz jutro w pracy, ale obiecujemy, że już będziemy grzeczni! Możemy na przykład poprasować.

No bo tęsknimy ofkors!

Ale za to:

pozmywane po obiedzie,

poćwiczyliśmy na medal

i ciągle trenujemy i love you too! 🙂

Do soboty mamusiu! 🙂

Tata i Franek na polu bitwy.

Mama pojechała. Ponieważ jesteśmy dzielnymi facetami, urządziliśmy sobie męski weekend. Dziedzic zjada na medal wszystko, co mama nam zostawiła, ćwiczy pięknie, humor ma wyśmienity. Co prawda prasować nie chce, ale kto wie, może w końcu ulegnie? Pogoda nam dopisuje i zaraz wybieramy się na spacer. Żeby nie robić mamie konkurencji na blogu, napiszemy tylko, że badania wyszły bardzo ok i w poniedziałek spodziewamy się uwolnienia Frankowej nogi. Resztę pewnie napisze Wam mama, kiedy tylko wróci.

Tymczasem ahoj przygodo!

Na obiad będzie ryba. 🙂

 

Ze szczególnymi pozdrowieniami dla damskiej części naszych Czytaczy,

Franek i Tata.

p.s. No tęsknimy z Nią okrutnie…

 

Dzień Kobiet.

Drogie Panie!

My wiemy, że to święto takie niezbyt feministyczne jest. Wiemy też, że nie wszystkie lubicie te goździki, rajstopy i inne takie, ale z racji tego, że rzadko kiedy mamy tak swobodny dostęp do bloga jak dziś i w kalendarzu nie ma innej okazji, by zwrócić się bezpośrednio do Was, przyjmijcie od nas takie życzenia:

Życzymy Wam dużo cierpliwości do tych naszych skarpetek, które złośliwie nie lądują w koszu do prania, dużo uśmiechu na widok zupełnie przez przypadek rozlanej herbaty na świeżej pościeli, dużo silnej woli do słynnego „za chwilę” i dużo dużo miłości, kiedy patrzymy jak kot ze Shreka. Życzymy Wam słońca przez cały rok, uśmiechu od ucha do ucha i wizyt w SPA, przynajmniej raz w tygodniu! 🙂

Z buziakami,

Franek i Frankowy tata- Szymon.

A poniżej własne osobiste życzenia od Franklina: języczek, buziaczki i słodka pogadanka.: