Franciszek uwielbia czytać książki kucharskie. Wieczorami, kiedy leżymy już wszyscy w łóżku, a Leon wylogowuje się z życia rodzinnego, bawimy się wymyślanie przepisów. Rzecz ma jednak miejsce chwilę przed obiadem. Tata nakrywa do stołu, Mama kończy doprawiać zupę, a Franio czyta:
-Składniki: 125 gramów masła, pół szklanki cukru, laska wanilii… O laska!- wtrąca nagle- Tata tak mówi na Ciocię.
Tata wyraźnie pobladł, a gdyby był podłączony do pulsoksymetru, na pewno zamknąłby skalę swoim tętnem.
-Na którą Ciocię tak mówi Tatuś?- dopytuje Mama, lustrując mężowe lico, a w głowie układając treść pozwu rozwodowego. Już ja go z torbami… -myśli sobie.
-No… Na Ciocię Agę- prostuje syn- Jak Ciocia dzwoni, to Tata mówi: „cześć laska, wpadniecie do nas na kawę?” Jak laska wanilii!
Także ten… no… Rozwodu nie będzie. A Ciocia Aga i Tatuś mogą spać spokojnie. 😉