Poradnik macierzyński

Po trzech tygodniach podwójnego macierzyństwa Matka Anka czuje się już na tyle pewnie, że postanowiła podzielić się swoją bogatą wiedzą z Czytaczkami. Wszak przeżyła już Matka z pół nieprzespanej nocy, być może z pół kolki i kilka przepełnionych pampersów.

1. Nie rób sobie herbaty zaraz po przebudzeniu dzieci Twoich.

To nie ma sensu. Robisz sobie kobiecino biedna taką herbatę, a kiedy już prawie jej 20150920_214411próbujesz, to słyszysz, że Młodszy płacze. Młodszy płacze, bo pewnie pielucha, więc budzi Starszego, który do zerówki, który śniadanie, ubieranie, szykowanie. W tle płacz Młodszego, oporządzonego przez Ojca owej dwójki, daje Ci sygnał, że pora na mleko. No to bierzesz Młodszego, który pochłania całą Twoją kilkugodzinną produkcję i liczy na jeszcze, drugą ręką podajesz kanapki i ślesz całusy Starszemu, który do zerówki, trzecią zgarniasz naczynia i kiedy przez przypadek przypominasz sobie o herbacie jest już dwie godziny później, a na jej powierzchni unosi się cienka tafla lodu. No chyba, że lubisz zimną albo mrożoną o poranku, to śmiało, użyj wrzątku tuż po przebudzeniu.

2. Nie planuj obiadu na jutro.

Pfff. Wieczorem, kiedy pogonisz już towarzystwo do spania i masz całe 3 godziny luksusu sprzątania kuchni, zanim Młodszy przypomni sobie, że masz najlepszy biust w tym mieście, marzy Ci się jutrzejszy obiad. Że już jutro to na pewno, ale to na sto procent zrobisz zupę… dajmy na to jakąś fąfąfą, że na pięć gwiazdek, do tego podrzucisz na drugie kaczkę w pomarańczach i sypniesz deserem… o! Tiramisu- bez alkoholu i bez kawy- nowoczesne dla matek karmiących. Że zrobisz ten obiad marzeń i że już tak będzie zawsze, że dziś się nie udało ani wczoraj, ani przedwczoraj ani nie pamiętasz kiedy, ale już jutro to na pewno. No i jest jutro. Wypiłaś mrożoną herbatę szósty dzień z rzędu, Starszy grzeje przedszkolną ławę, więc w teorii masz luzzz. No i wchodzisz do łazienki. I przypomina Ci się, że pralka sama prania nie zrobi, to wstawiasz pierwsze, a potem szesnaste też. W międzyczasie udostępniasz siedem razy biust Młodszemu celem nakarmienia owego i nosisz, bo a/ musi beknąć, jak każdy porządny macho, b/ bo go kochasz, bo on chce i bo jest super tak go mieć. I kiedy spostrzegasz, że za 15 minut trzeba Starszego z zerówki, to na obiad znów jest barszcz czerwony, boś miała wenę dwa dni temu i naleśniki. Normalnie delicje.

20150924_161521

 

3. Słuchaj rad.

20150926_155729Słuchaj. Starszych, młodszych, ciotek, babć, pań w sklepach, pań na parkingach i mojej ulubionej grupy radców- mężczyzn! Słuchaj rad dotyczących karmienia (to od mężczyzn), przewijania, noszenia, wożenia, ubierania. I zgodnie z nimi karm na żądanie albo nie karm tylko ucz na godzinę, zdejmij czapkę albo ją załóż, noś żeby czuł miłość, czy też nie noś, bo przyzwyczaisz, zabieraj na długie spacery, rób krótsze, a często. I na litość boską! Słuchaj tych rad! 😉

4. Chłopaki nie płaczą, więc Ty płacz.

Pamiętasz, jak we wczesnych latach młodości mogłaś oglądać ten program, co to domy 20150924_112736remontują i budują w siedem dni? Ten amerykański taki. Czad i w ogóle szał. A teraz na czołówce płaczesz. Ha! Co tam program! Płaczesz też na reklamie czekoladek, na tej co bobas mówi urocze: „mama” i na każdej innej z dzieckiem w tle. Płaczesz, bo Ci smutno i bo jesteś wesoła. Lata Ci broda, kiedy opowiadasz, że Starszy taki dzielny w tej zerówce i kiedy kwiatki w ogródku nie dotrwały do końca września nawet i to tylko dlatego, że nie podlewałaś. Płacz oczyszcza, więc jesteś aktualnie najczystszą dziewczyną w mieście, a lico Twe załzawione jest takie czyste, że nawet test białej rękawiczki mu nie straszny. No więc płacz. A potem zgoń na hormony i karmienie piersią. Jak się ktoś oburzy, to płacz.

5. Szanuj męża swego.

Serio mówię. Nagle się okazuje, że może wkurzył Cię, bo znów zapomniał, że skarpetki to się same do kosza na pranie nie zaniosą, ale spokojnie mogłaś poudawać, że nie słyszysz sto siedemdziesiątej prośby na bok/na plecki/na drugi bok/pić Starszego i on wstaje! Tobie został więc tylko do obskoczenia Młodszy i zdarza się, że wstajesz w nocy tylko 3 razy (yse,yes,yes). I jeszcze bezkarnie niemal możesz się obrazić (bo hormony), nakrzyczeć (bo hormony) i się rozpłakać (bo hormony my love). Dlatego odpuść od czasu do czasu pół skarpetki, bo noc i tak należy do niego!

20150916_213943p.s. A kiedy ktoś zapyta: „nooo,to kiedy trzecie?” teatralnie możesz zemdleć!

Ahoj!

Ortopedyczne Zakopane

Jeśli obserwujecie facebooka Frania wiecie, że kilka ostatnich dni spędził w zimowej stolicy Polski. Niestety cel wizyty był mocno medyczny. Do Zakopanego nie pojechaliśmy po cud. Przecież doskonale zdajemy sobie sprawę z jaką chorobą walczy Franek oraz co jest jej efektem. Wiemy także w jakim stanie jest aktualnie kręgosłup Dziedzica, więc Zakopane miało być dla nas światełkiem w tunelu, które moglibyśmy wykorzystać, żeby Młodzieńcowi łatwiej było zmagać się z tym, co w pakiecie przynosi potworzasty.

12029077_947310395354657_1479286891_n

Organizacja pracy

Na wizytę (w ramach funduszu NFZ) „rejestrowałam” Frania w kwietniu. Celowo słowo 12042269_947310402021323_1127749451_nrejestrowałam włożyłam w cudzysłów, bowiem okazało się, że cały proces rejestracji, to były tylko zapisy i kiedy pojawiliśmy się w holu Kliniki Ortopedii zaskoczyła nas ogromna kolejka i informacja, że zapis należy potwierdzić, rejestrując się w okienku. Tym samym dwie upojne godziny spędziliśmy na czekaniu, śpiewaniu piosenek, wymyślaniu zagadek i nerwowym zerkaniu na zegarki. I myli się ten, kto myśli, że ta cała rejestracja w okienku to stos dokumentów i informacji. Otóż nie. W okienku bowiem należało powtórzyć wszystkie informacje, jakich udzielałam w kwietniowy ranek i potwierdzić ich prawdziwość własnoręcznym podpisem. Dwie godziny w kolejce. Pięciolatek z zanikiem mięśni, krzywym kręgosłupem i na wózku. Niezwykle cierpliwy i dzielny pięciolatek. Od razu może też wspomnę, że w żaden sposób nie upominaliśmy się o specjalne traktowanie „na dziecko”. Wystarczyło, że widzieliśmy kto stoi z nami w ogonku. Trudno w takim miejscu dzielić ludzi na mniej lub bardziej chorych. Dzieci ze skrzywieniami, dorosłych pooperacyjnych. Wszyscy cierpliwie czekali na swoją kolej. A potem przyszła pora na wizytę…

Wizyta

12049009_947310345354662_1187991565_nPora na wizytę przyszła pięć godzin później. Taki był bowiem czas oczekiwania w kolejce numer dwa- do gabinetu lekarskiego. Podcięło nam skrzydła to, że specjalnie pojechaliśmy dwa dni wcześniej, żeby Franek był wypoczęty, żeby mógł pokazać się z jak najlepszej strony, żeby zmęczenie nie było wyznacznikiem wizyty. Jednak po siedmiu godzinach w kolejce nawet nam puszczały nerwy i brakowało sił. Dlatego zupełnie nie zdziwiło nas to, że Franio w czasie badania po prostu… zasnął. To w sumie dobrze i źle. Dobrze, bo mogliśmy z Doktorem obgadać wszelkie nasze wątpliwości i zadać każde pytanie. Źle, bo Francyś śpiący zupełnie nie miał sił pokazać tego, co przez szereg lat wyćwiczył. Jednak Dr Potaczek okazał się fantastycznym człowiekiem. Cierpliwie wysłuchał naszych obaw i wątpliwości. Zadał tysiąc pytań o sprawność Frania i sam starał się znaleźć najlepsze rozwiązanie kłopotów z Frania plecami.

Operacja

Ludzie „z branży” wiedzą, że Zakopane, to ośrodek głównie operacyjny. Operacja kręgosłupa u takiego zanikowca jak Franio polega na wszczepieniu metalowego kilkumilimetrowego pręta, na którym opiera się kręgosłup i który nie pozwala się owemu krzywić. Wykonywana u dziecka wymaga powtórzeń w czasie dojrzewania pacjenta. Nie chcemy Frania operować. Jeszcze nie teraz. Z kilku powodów, ale przede wszystkim dlatego, że taka wymagająca powtórzeń operacja, zawsze wiąże się z ryzykiem i bólem, którego chcemy Młodzieńcowi oszczędzić. Dla nas liczy się przede wszystkim fakt, że Franek jest szczęśliwym i radosnym chłopcem. Wierzymy, że silna psyche daje mu siłę do walki z ograniczeniami fizycznymi. To samo zdanie mają opiekujący się Franiem specjaliści- zarówno nasz Dr Opiekun, jak i Prof. Kotwicki pomogli nam utwierdzić się w przekonaniu, że jeśli operacja nie jest koniecznością, należy z nią poczekać do tzw. ostatniej chwili. Gdyby pominąć ten aspekt, skrzywienia można by spróbować operować teraz. Są one duże, ale na szczęście jeszcze nie na tyle, żeby zagrażać narządom wewnętrznym, co napędza nam ogromnego stracha. Jednak stopień skrzywień to nie wszystko. W tej chwili operację dyskwalifikuje także waga- Franek waży 10,5 kg, a powinien minimum 12, żeby wszczepione pręty nie sprawiały mu bólu. Ponieważ przeraża nas widmo reoperacji w celu wymiany pręta, zapytaliśmy Dr Potaczka o magec rods, które kiedyś pokazała nam Mama Krzysia. Jest to rodzaj pręta, który nie wymaga powtórzeń zabiegu i rośnie jakby z pacjentem. Niestety w tej chwili w Polsce nie wykonuje się jeszcze takich operacji, ale jeśli kiedykolwiek Franio miałby mieć chirurgicznie prostowane plecy, to bardzo chcielibyśmy mieć możliwość skorzystania z tego rodzaju rozwiązania. Tutaj Dr tym bardziej nakazał nam tuczyć Frania, ponieważ magec rods są nieco szersze od zwykłych prętów i tym bardziej wymagają tłustszego ciałka. Musicie także wiedzieć, że oprócz skrzywień, plecy Frania zmagają się z jeszcze jednym problemem. W dolnym odcinku kręgosłupa wbrew zanikowi mięśni, Francesco ma wzmożone napięcie. Efektem tego jest ogromna lordoza, a ściąganie pupy w górę, Franek kompensuje sobie skrzywieniem kręgosłupa. Takie trochę nieszczęśliwe perpetum mobile- fizjoterapeuci pracują nad górą, którą psuje napięcie u dołu, które z kolei trudno jest rozluźnić terapią. Ponieważ podobne spostrzeżenie miał prof. Kotwicki, wysłał nas na konsultację do Zakopanego.

Efektem wizyty jest sugestia powrotu do Poznania do Rehasportu, tym razem do prof. Jóźwiaka. Wspólnie mielibyśmy zastanowić się, czy dobrym byłoby ostrzyknięcie części pleców, gdzie jest wzmożone napięcie toksyną botulinową, która rozluźniłaby te mięśnie i pozwoliła pracować nad prostowaniem góry.  Zaś ewentualne operowanie krzywych pleców Franka będzie możliwe tylko wówczas, jeśli Dziedzic nabierze tkanki mięśniowej.

Najgorsze jednak jest to, że nie ma dobrego i skutecznego wyjścia. Niestety, czego byśmy nie spróbowali to mam wrażenie, że codziennie potworzasty zabiera nam maleńki kawałek Frania.

Żeby jednak nie kończyć smutaskiem, bardzo serdecznie machamy chudziutką łapką12053129_947310652021298_1658883366_n Pani Kasi- dzięki której mieliśmy gdzie mieszkać w czasie konsultacji Franka. Pani Kasia i jej chłopcy udostępnili nam przytulne mieszkanie zupełnie w ramach miłości do niebieskookiego i dzięki temu mały Francesco mógł odespać stresujący czas zdjęć rtg, badań i konsultacji. Buziakujemy i dziękujemy!

 

Logistyka

We czwórkę pod jednym dachem jesteśmy od ubiegłej środy. Dom jeszcze stoi, obiad jest codziennie, śniadania jemy razem i tylko od czasu do czasu zaskakuje nas… logistyka. Tam nas. Mnie zaskakuje. W końcu oficjalnie jestem księżniczką i mam w domu trzech facetów. Trzech prawdziwych facetów. Rozumiecie dziewczyny?

W czasie, kiedy jeden poszukuje dowodu rejestracyjnego i kluczyków do auta, drugi natychmiast potrzebuje komputer, bo musi obejrzeć rajd, zaś trzeci jest głodny- notorycznie i bez przerwy. Albo na przykład taki obiad. Obiad Leon je jakieś sześć razy, Franek raz, ale za to w tym samym czasie, co szóstka Leona, no i jeszcze Tata- też człowiek, jeść musi. No, albo kąpiel taka. Najmłodszy płacze, bo przecież kąpiel to zło, starszy płacze, bo płacze młodszy, więc pewnie go coś boli, a on troskliwy taki i empatyczny to też płacze. W atmosferze płaczu więc łypiemy z Tatą na siebie niepewnie i staramy się… nie rozpłakać do kompletu. I pomyślcie sobie, że potem te skarpetki do prania i te dziewczyny na castingach i ten Tata zakręcony i w tym wszystkim księżniczka-logistyczka.

Ale jak ich już wszystkich wieczorem jakoś ogarnę i zagonie na kanapę, to nic mi już chyba w życiu więcej nie potrzeba. 😉12025432_940691319349898_1399151235_nAle żeby nie było! Nie chodzę w dresie do południa, raz już nawet zrobiłam sobie makijaż i mam czyste włosy 😉 Tylko kurczę do komputera nie ma kiedy usiąść…

 

Brat

Z wielką dumą i radochą w sercu jak stop pięćdziesiąt milionów chcieliśmy Wam przedstawić BRATA. Młodszego Brata Frania.

Leon.

11998385_938271799591850_1048879108_n

Urodził się 2 września o 9.05 ważąc 4325 gramów i mierząc 57 centymetrów, od razu zdobywając serca całej rodziny. Tym samym tworzymy już komórkę społeczną zwaną 2 plus 2 i zaczynamy zupełnie nowy i mam nadzieję, że fantastyczny czas w życiu naszej rodziny.

11992461_862411440532424_1874672188_n

Dziękujemy całemu zastępowi medycznemu, który baczył na samopoczucie Leona od samego początku. Doktorowi Prowadzącemu, Doktorom Rozwiązującym, Paniom Położnym. Szczególnie zaś dziękujemy Panom Doktorom Pediatrom z PCM Pleszew za to, że dmuchając na zimne przetrzymali nas u siebie na tyle długo, byśmy do domu wrócili spokojniejsi, a Leon przebadany pod każdym kątem. Dziękujemy!

11927429_938271882925175_2102510308_n