Na prośbę swojego Jedynaka postanowiła Matka Anka upichcić leczo. No, może nie jest Matka Magdą G. kulinariów, ale leczo robi całkiem całkiem. Syn ochoczo włączył się w przygotowania. Mył pieczarki, podjadał paprykę, próbował surowej cebuli. „Mamo jakie to będzie pyszne leczo”- zachęcał do gotowania. Obiad zapowiadał się zatem całkiem obiecująco. Dla dodania owemu obiadowi urody, a głównie dlatego, że Dziedzic jest wyjątkowym smakoszem kukurydzy, tam gdzie nie gryzie się ona znacząco ze smakiem potrawy- wrzucamy także kukurydzę. Gdybyście zatem gościli kiedyś u nas w porze obiadowej, niech Was nie zdziwi kukurydza w zupie kalafiorowej, ogórkowej, brokułowej, czy właśnie w leczo. Kiedy ma się w domu Tadka niejadka wszystkie chwyty sztuki kulinarnej są dozwolone. No i ugotowaliśmy leczo… A potem było tak:
Nie wiem, może nie powinnam już gotować?