Dwie Panie i Oskar

Wybraliśmy się wczoraj z Francesciem na frytki. Francyś od zawsze jest fanem jednej sieci, tej z parapapapa w reklamie, więc pokornie ustawiliśmy się w kolejce. A wiecie, w kolejce to różnych ludzi można spotkać. To sobie spotkaliśmy dwie Panie.

frPani Pierwsza, którą tak naprawdę spotkaliśmy jako drugą, już przy odbiorze. Przygląda się, uśmiecha czule i zagaduje: „A ja czytam Pani bloga! Poznałam po Franusiu. Dzień dobry!”. Wymieniamy się uśmiechami, Francis odbiera frytki i nasze drogi się rozchodzą. Zawsze miłe są takie spotkania w realu, kiedy nasi Czytacze zagadują i poznają Franka. Machamy Pani z parapapapa chudą łapinką!

fr2No… ale wcześnie była Pani Druga. Pani Druga była inna. Zupełnie inna. Stała przed nami w kolejce do zamówień. Wokół niej biegała około pięcioletnia blondyneczka. Nagle blondyneczkę wmurowuje w podłogę. Przygląda się, obserwuje i jak to dziecko uderza do najmądrzejsze instancji w swoim życiu, czyli mamy: „Mamo, a co ten chłopiec ma na szyi?”. A mama? Mamę wmurowuje w podłogę i nagle… jest myśl! Bierze śliczną blondyneczkę za rękę, zabiera na konkurencyjne frytki i mówi: „nic nie ma, wydawało ci się”.

Raz, że dzięki temu byliśmy o krok bliżej do zamówienia, co wyraźnie ucieszył Francesca. Dwa, że Francesco jest jeszcze na tyle mały, że zwrócił uwagę głównie na blondyneczkę, uwagi mamusi nie odnotował. Trzy, że mnie też wmurowało. A potem otrzeźwiło. No, bo w sumie, mogła nie wiedzieć, co ten chłopiec ma przy szyi. Sama jeszcze kilka lat temu, tylko z internetów znałam pojęcie respiratora i to takiego szpitalnego! A gdzie tu dziecko pod respi w galerii! Na frytkach. No właśnie. Mogła nie wiedzieć. Ale dlaczego zrobiła ze swojej córeczki typową blondyneczkę? Przecież ona widziała, że Franek ma coś przy szyi, nic jej się nie wydawało, jeszcze z kolejki w konkurencyjnej jadłodajni zerkała w naszą stronę. I tak sobie rozmyślałam, podjadając frytki ukochanemu Dziedzicowi, jaką reakcję chciałabym usłyszeć. Trudne to, bo nadal wszyscy: my i całe społeczeństwo uczymy żyć się z niepełnosprawnością. Dziś poruszyłam temat z Suzi i podała chyba najprostszą z możliwych reakcji: „Nie wiem córeczko, może zapytaj chłopca.” No tak, skoro już przyjechaliśmy na te frytki, to przecież nie boimy się pytań.

A Wy, jak odpowiedzielibyście swojemu dziecku na takie pytanie? Co ten chłopiec ma przy szyi? Dlaczego ta dziewczynka nie chodzi? Dlaczego on nie ma ręki? Dlaczego się nie rusza?

Już pomijając sytuację z wczoraj. Bardzo bym chciała, żebyście zajrzeli do naszego życia inaczej, trochę bardziej z przeszłości. Bardzo intymnie. Bardzo od kuchni. Leorodzice nakręcili film. Film ten nominowany jest do oscara (tak TEGO Oscara). W nim Leorodzice pokazali mnie, mojego męża, naszego syna. Pokazali emocje, słowa i łzy tysięcy zarurkowanych rodzin. Na początku to u wszystkich tak wyglądało. Wszyscy mają taką kanapę. Powiem Wam, że dawno tak nie ryczałam. Widziałam siebie sprzed 4 lat, moment, kiedy Franio wracał do domu, kiedy respirator huczał, czuwanie nocne. Tak było. Naprawdę.

KLIK KLIK KLIK FILM