Maj był dla Frania wyjątkowo trudnym miesiącem. Poza standardowymi terapiami (11 godzin rehabilitacji w tygodniu, logopeda 1 raz i integracja sensoryczna 1 raz na przemian oraz basen i ćwiczenia z Tatą) zafundowaliśmy mu swoisty rajd po doktorach. Tak dla uspokojenia naszych niepokoi i dla pstryknięcia w nos potworzastemu, żeby wiedział, że mamy go na oku niezależnie od tego, jak wygląda nasze życie, przebadaliśmy Dziedzica niemal pod każdym kątem. Z tego rajdu klaruje nam się mniej więcej taki opis Franciszka:
1. USG brzucha- rewelacja, cud, miód i orzeszki. Wszystkie narządy w normie, wszystkie pięknie pracują. Dodatkowo Pani Dr zerknęła w stronę bioder- jest nieźle i w stronę serducha, którego niestety nie udało się obejrzeć przez rozdmuchane respiratorem płuca Dziedzica.
2. Okulista. Jak wiecie oprócz przepięknych czerwonych okularków mamy astygmatyzm i sporą krótkowzroczność bez powodów do paniki, a Pani Dr Okulista ma medal za wzorowe podejście do pacjenta.
3. Kardiolog. Ponieważ serca w zwykłym USG zobaczyć się nie udało, Franciszka zbadał także Dr Serduszko. Serce naszego syna oprócz rozmiaru w normie, wszystko pozostałe ma także w normie! (To jest naprawdę cudowna wiadomość, bo te dzieci ze SMARD1, które udało nam się zlokalizować, mają zwykle problemy kardiologiczne.)
4. Ortopeda. Wczoraj tuż przed wizytą u kardiologa byliśmy w Prof. Kotwickiego. I tu poproszę o oklaski na stojąco. Oklaski dla Moniki, Ani i Ewy- profesor powiedział, że takich rehabilitantek to można nam zazdrościć na całej linii i że od ostatniej wizyty Franek zrobił takie postępy, że sam nie dowierza! Co prawda jest jeszcze mnóstwo rzeczy do skorygowania, nad wieloma trzeba jeszcze pracować, ale jesteśmy przekonani, że nasze dziewczyny i Franek są w stanie osiągnąć wszystko.
5. Panel żywieniowy. Ciągle i bez przerwy martwimy się, że Francesco zbyt mało je. Przez to już dawno wypadł z siatek centylowych. Wiemy, że z racji choroby Franio ma dużo mniejsze zapotrzebowanie energetyczne niż jego rówieśnicy, więc kładziemy większą wagę na jakość/kaloryczność niż ilość (poza serkami danio i frytkami, od których F. jest chyba uzależniony). Tym samym martwiliśmy się, czy przy 90 cm wzrostu i 9,7 kg wagi Franiowi nie brakuje tego i owego w organizmie. Nasz Doktor Opiekun jak zwykle stanął na wysokości zadania i po jednodniowej hospitalizacji Franciszkowa krew została przebadana wzdłuż i wszerz. Część wyników już otrzymaliśmy, na kolejne czekamy. Większość ich jest w normie- prawie idealnie po środku. Wiemy już, że F. ma niedobory wapnia. Wbrew naszym obawom wyniki nie są na szczęście tragiczne. To oznacza, że Francik jest po prostu niejadkiem chudzielcem.
Jak widzicie maj należał do niezwykle medycznych miesięcy. Fajnie, że prawie wszystkie wizyty pokazały nam, że jesteśmy rodzicami bardzo silnego chłopca.
Same wizyty kosztowały 500 zł.
Ze środków zgromadzonych na subkoncie Frania w Fundacji pokryliśmy: 220 zł. pozostałą kwotę (280zł) pokryliśmy z własnej kieszeni. Bardzo Wam dziękujemy za pomoc.