Udawana samotna mama

Szanowny Czytaczu,

kiedy spotkasz na swojej drodze samotną mamę lub samotnego tatę- zdejmij kapelusz, pokłoń się nisko, dłoń uściśnij, uśmiechnij się czule. Medale, honory i zaszczyty dla takich rodziców miej w zanadrzu.

W czasie nieobecności Frankowego Taty:

przepalił się kontakt- sam się przepalił, przecież nie zrobiliśmy tego specjalnie. To, że bawiliśmy się w jasno-ciemno naprawdę nic nie znaczy.

przeżyliśmy inwazję dziwnych robaczków- nie wiem, to chyba przywilej wiosny i wiecznie otwartych okien na poddaszu. Małe takie, czarne, zmusiły nas do prania pościeli i wyimaginowanych strachów mamy.

zagotowaliśmy; znaczy sama się zagotowała woda w piecu c.o. (kto ma, ten wie, czym to może grozić). Na szczęście po konsultacji telefonicznej z Tatą udało się ostudzić zapał naszego pieca, ale tuż po chwilowej saunie mocno wiało chłodem w domu tego wieczoru.

w środku nocy sama-absolutnie sama- spadła ramka w korytarzu, robiąc huku co niemiara i przyprawiając nas o zawał. Dopowiem Wam tylko, że kiedy ta ramka tak spadła, tośmy z Frankiem podskoczyli na łóżku i przez następne pół godziny siedzieliśmy w bezruchu, czekając na tego okrutnego potwora mordercę, który skrada się po domu! No, ale w końcu zachciało nam się pić i starsze z nas musiało zejść po soczek.

a najstraszniejsze z najstraszniejszych jest to, że w sobotę wieczorem zepsuło nam się ambu. A wiecie my bez ambu jak bez ręki. Na szczęście kilka gorączkowych telefonów pozwoliło pożyczyć ambu dla Franciszka i choć było ono dla dorosłych, mogło w newralgicznym momencie uratować nam życie.

No i byłam sobie taką udawaną samotną mamą przez siedem dni i osiem nocy. I chociaż wsparcie telefoniczne taty było ogromne, a Ciocia M. pomagała, jak potrafiła, to nie pamiętam kiedy ostatnio jeden tydzień zlał mi się w jeden długi dzień.

Na szczęście po tych długich siedmiu dniach i ośmiu nocach w niedzielę nad ranem do naszych drzwi zastukał Tata!

I nastało szczęście.

I naprawił ambu.

Obraz 001