Wyobraźcie sobie taką oto sytuację:
Franek (lat 3,5) mieszka tylko z rodzicami. Mamą (lat 29) i Tatą (lat 30). W związku z tym, że rodzice, jak to rodzice, czasem przynudzają, prawie bez przerwy czegoś wymagają i na dodatek starają się wprowadzić jakieś dziwne zasady o niekorzystaniu z komputera w weekendy albo niejedzeniu czipsów na kolację Franek postanowił wyrównać siły. Z odsieczą przyszedł Bartek Pierwszy (lat.4,5)- chłopak na schwał, znający odpowiedź na każde pytanie, wielbiciel nutelli. Bartek spakował wielką walizkę, szczoteczkę do zębów, piżamę i w piątek popołudniu zastukał do naszych drzwi. Ratować Francesca. Co się działo potem? No, może niekoniecznie wszystkie fakty należy upublicznić, ale trzeba przyznać, że rodzice po tej nocy uznali, że chyba już zapomnieli, co to jest imprezowanie i że grunt to się jednak dobrze wyspać.Było wspólne śpiewanie, granie w piłkę (w domu), nutella na kolację, wspólne mycie zębów i wspólne miganie się od sprzątania zabawek. Chłopcy solidarnie o godz. 21 uznali, że są zbyt zmęczeni, żeby sprzątać zabawki, po czym o 22:30 jeszcze domagali się historii o króliczku, który spotyka spidermana, którego zjada, bo go myli z marchewką, a o 23:20 uznali, że nie chcą spać razem, że lampka świeci za jasno, a po chwili, że w pokoju jet zbyt ciemno. Prawdopodobnie rodzice zasnęli najprędzej. Jedno jest pewne: na naszym łóżku mogą spać spokojnie cztery osoby, respirator, pluszowy pies, Junior, biedronka z plastiku, figurka spidermana, ambu i głowa żyrafy Grażyny. Było wesoło, kolorowo i zabawnie. Czy pospali następnego dnia dłużej? No oczywiście! Już o 6:37 jedliśmy śniadanie! 🙂
Dowody zdjęciowe:
Były zacne trunki…
Zabawy w czasie jedzenia (a propo zasady, że nie bawimy się, kiedy jemy)