Będzie tak, że retrospekcje tego, co było, będą mieszały się z tym, co jest. No bo akurat wczoraj mieliśmy taki fantastyczny wieczór, że aż szkoda go przetrzymywać na później. Ponieważ tuż za rogiem Frankowe trzecie urodziny, które po raz pierwszy będą organizowane „w stylu”, wczoraj zabraliśmy się za malowanie najprawdziwszych w świecie zaproszeń dla kolegów! Na czasie aktualnie jest Zygzac i cała jego ferajna, więc i zaproszenia są zygzacowe.
A tak wyglądała radosna twórczość mamowo-franciszkowa: