Kominiarz.

Co tam recytacje! Co tam wierszyki! News jest taki:

Franciszek właśnie ćwiczył oddychanie. Ale jak ćwiczył! Przez PÓŁTOREJ GODZINY BEZ RESPIRATORA! Przez półtorej godziny na podwórku! Dlaczego to takie istotne? Dlatego, że do tej pory oddychanie można było ćwiczyć tylko w domu, bo Franio nie był na tyle silny i nieco bał się zasłonięcia rurki tracheo kominkiem chroniącym przed ewentualnymi nieczystościami i owadami, które chciałyby narobić szkody i wlecieć do rury. Aż do dziś! Dziś mały Dzielniak pozwolił na kominek, w związku z czym mógł wyjść na podwórko z Tatą BEZ RESPIRATORA! To znaczy z respiratorem w wózku, ale nie przy szyi! Czy Wy wiecie jaki to sukces? Wiecie, że to oznacza wielkie wzmocnienie oddechowe? I najważniejsze: z kominkiem przy rurce można mówić! Bo powietrze nie ucieka dziurką w szyjce, tylko najnormalniej w świecie leci do buzi przez struny głosowe! No kurczę: PÓŁTOREJ GODZINY BEZ RESPIRATORA, Z KOMINKIEM PRZY SZYI MÓWIĄCEGO FRANCISZKA.

Jak ja zazdroszczę mojemu Mężowi, że widział to pierwszy…

I dowód zdjęciowy: