Jest chyba tylko jedna taka Instytucja na świecie. Najlepsza. Niepowtarzalna. Cudowna. Ratująca życie tysiącom ludzi. Dająca szczęście i radość kolejnym milionom. Instytucja na pełnym wypasie. Dziadkowie. Taddam! Zaskoczeni? Mam nadzieję, że nie. Szczęściarzami mogą nazwać się ci rodzice, którym dana jest pomoc ich rodziców. A wnukom nie może przytrafić się nic lepszego niż zakochani w nich dziadkowie.
Wnuk naszych rodziców postanowił zafundować swoim dziadkom miłość na poziomie hard. Wymyślił sobie, że będzie miał na wyposażeniu respirator. Ale na całe szczęście trafił na równych sobie przeciwników. Dziadkowie Franka stają na wysokości zadania od zawsze. Pilnie uczyli się zasad pierwszej pomocy i mimo stanów przedzawałowych pomagają w oporządzaniu rurki na tyle, na ile mogą. Dziadek Greg, Babcia Domowa, Babcia Gosha i Dziadek Ksero- to Frankowi dziadkowie. Kochają Dziedzica jak wariaci. Uczą go piosenek, rymowanek, czytają bajki, gonią z wózkiem, zabierają na spacery, zajmują się nim, kiedy my nie możemy… Tak, tak. Bo mamy to szczęście, że możemy czasem zostawić Franklina pod opieką jego Dziadków. Zostawić i wiedzieć na pewno, że jest z nimi bezpieczny. Choć to zwykle kilka godzin, choć zawsze jesteśmy w zasięgu telefonu, nigdy nie jedziemy sami dalej niż 15 minut od domu, nie zostawiamy Dziedzica chorego, to zawsze, ale to zawsze wiemy, że Franek spędza ze swoimi Dziadkami czas najlepiej jak tylko można. Przetrenowaliśmy już Dziadków na okoliczność wyjść na zakupy, czy do urzędu. Zdarzały nam się kina i spacery. Nawet wesele. Rewelacja nie?
No to przeczytajcie to: wracamy dziś do domu o 4:50 nad ranem (dobrze czytacie: 4:50 NAD RANEM!), w kuchni talerze po deserach, w pokoju plac zabaw na całego i na kanapie: Franek, Babcia i Dziadek. Śpią. Wczoraj nasz syn miał najlepszą ostatnią sobotę karnawału na świecie. Były słodkości od Babci Domowej, zabawy z Dziadkami i szał ciał prawie do północy. Franek i Dziadkowie zorganizowali sobie imprezę. Dziedzic tym samym poszedł spać o porze już bardzo mocno nieprzyzwoitej, przekarmiony do granic (jak to z Babciami) i z uśmiechem od ucha do ucha. Przy obiedzie dowiedziałam się, że były lody i tańce. Teraz odsypia.
A my? A my dostaliśmy wolne od Dziadków i też tańczyliśmy. Na balu.
Prawda, że Francesco wybrał sobie najfajniejszych Dziadków na świecie?