Mama, tata, Franek i… respirator.

Drodzy Czytacze- przyzwyczailiście się? Widzicie go? Pamiętacie, że jest? Że mieszka z nami?

Jeśli nie zaśpimy, wstajemy o siódmej. Jeśli jest nas troje, łatwiej jest wstawać. Mama bierze Franka, tata respirator i idziemy na dół. Jeśli zaś jestem tylko w duecie z Dziedzicem na prawą rękę biorę Franklina („Trzymaj się chłopie” „Dooooooba mamo!”), w lewą respirator i powoli z zawałem i kręgosłupem jak u ciężarowca wędrujemy na śniadanie.

Kiedy wychodzimy na spacer zabezpieczamy rurkę tracheo („Chustka mamo!”), żeby nie wiało, ubieramy Franka, ubieramy respirator, montujemy Franka w wózku, montujemy respirator w wózku. Idziemy na spacer.

Kiedy jedziemy autem zapinamy Franka w foteliku. Zamiennie raz za fotelem kierowcy (jeśli jedziemy w trójkę), raz za fotelem pasażera (widać wówczas delikwenta w lusterku)- tym sposobem ograniczamy przykurcze w szyi. Potem zabezpieczamy respirator, żeby nie fruwał po samochodzie i jedziemy.

Kiedy zmieniamy lokalizację w domu. Opcjonalnie: a/ bierzemy na ręce Franka I respirator i przenosimy, b/ montujemy w kimbie Franka I respirator i przewozimy.

Kiedy mamy się kąpać odpinamy respirator od prądu, przekładamy na tył kanapy, przynosimy wannę, kąpiemy Francesca, zmieniamy opatrunki, filtry, tasiemki, ubieramy Francesca, podpinamy respirator do prądu.

Kiedy jemy… Nie, nie karmimy respiratora. Patrzymy nań, kiedy Francesco udaje, że umiera, bo musi jeść. Tu technika jest po naszej stronie. Parametry respi rządzą.

Kiedy idziemy spać- mama bierze Franka, tata respirator. Mama montuje Franka w łóżeczku, tata zapina respirator do prądu. W wersji dwójkowej jedno z nas niesie i respirator i Franka. Z duszą na ramieniu, z grymaszącym kręgosłupem.

Leżymy w łóżku. Głęboka noc. Nawet psy się zlitowały i już nie szczekają. Cisza. Wdech i wydech. Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Nie nasz. Nie Franka. Respiratora. Szum. Wdech. Wydech.

Już się przyzwyczailiśmy, już nie zauważamy. Jedno śpi, kiedy drugie ma nocną zmianę i pilnuje alarmów, odsysa. Niby jest normalnie. Niby nie.

Różnimy się. Nie jesteśmy normalną rodziną.

Mamy respirator.

Ciekawe, jak by to było bez?

 

 

 

Jeden.

Oprócz ósemki chcielibyśmy Wam polecić jeszcze jedną cyfrę. JEDEN. Zapewne wiecie już o co chodzi. Rozpoczął się czas rozliczeń podatkowych. Wszystkim, którzy nie mają swojego ulubieńca w rubryce 1% podpowiadamy i prosimy: przekażcie 1 % podatku dochodowego na rehabilitację i sprzęt dla Franciszka. Wiecie już, że potrafi  zdziałać cuda.

Poniżej folder, który podpowiada jak można to łatwo i przyjemnie  zrobić. Za projekt dziękujemy przezdolnemu Panu Piotrowi Sadowskiemu. A wygląda to tak: