Home sweet home.

Jak dobrze być w domu… Franciszek wydaje się oczywiście dwa razy większy, daw razy ładniejszy, dwa razy mądrzejszy i w ogóle taki jakiś dwa razy bardziej niż przed wyjazdem.

Wnioski powyjazdowe:

*prawo ironii losu działa na sto procent- niemal w czasie każdego mojego służbowego wyjazdu w domu jest jakaś akcja

*rozpoczęcie rozmowy telefonicznej od „tylko się nie denerwuj” to doskonała podkładka pod zawał

*mmsy ze zdjęciami roześmianego dziecięcia potrafią załagodzić wszystko, poza tęsknotą

*rozmowa z dziecięciem mówiącym „halo mama. baba nie” to największa atrakcja wyjazdu

Poza tym z lodówki wyjedzone, dom posprzątany, frytki zaliczone. I Franek- taaaaaaaaaaaaki duży.

Wiecie? Śpimy dzisiaj razem. 🙂