Home sweet home.

Jak dobrze być w domu… Franciszek wydaje się oczywiście dwa razy większy, daw razy ładniejszy, dwa razy mądrzejszy i w ogóle taki jakiś dwa razy bardziej niż przed wyjazdem.

Wnioski powyjazdowe:

*prawo ironii losu działa na sto procent- niemal w czasie każdego mojego służbowego wyjazdu w domu jest jakaś akcja

*rozpoczęcie rozmowy telefonicznej od „tylko się nie denerwuj” to doskonała podkładka pod zawał

*mmsy ze zdjęciami roześmianego dziecięcia potrafią załagodzić wszystko, poza tęsknotą

*rozmowa z dziecięciem mówiącym „halo mama. baba nie” to największa atrakcja wyjazdu

Poza tym z lodówki wyjedzone, dom posprzątany, frytki zaliczone. I Franek- taaaaaaaaaaaaki duży.

Wiecie? Śpimy dzisiaj razem. 🙂

9 myśli w temacie “Home sweet home.

  1. mój Witek jest dwa dni starszy od Frania i mówi: „halo mama, Ala nie” gdzie Ala to moja mama – babcia Witusia 😉
    Pozdrowienia i całuski dla Franka oraz rodziców.

  2. W wyjazdach służbowych najlepsze są powroty 🙂

    A teraz pieszczotki, buziaki, mizianie, tulanki i wszystko to na co tylko ma ochte Mama i Franek 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *