Dzień minął pod znakiem uśmiechu.
Od popołudnia Franciszek jest marudny i nieszczęśliwy. Właściwie nie wiadomo, co mu jest. Podejrzenie padło na brzuszek. Wczoraj przez pół wieczora walczyliśmy z zatwardzeniem, więc brzuch był rozdęty. Dziś chyba mamy powtórkę. Franek grymasem reagował na masaż brzuszka, kolację zjadł tylko do połowy i spać poszedł bez kąpieli. Sen co chwilę przerywa ma owa dolegliwość i Młodzieniec budzi się z płaczem.
Co zawiniło?
Śniadanie: jogurt
II śniadanie: jabłko i gruszka
Obiad: ryba
Kolacja: pół porcji kaszki.
Przez cały dzień pił herbatkę z rumianku.
Zbieramy siły na dłuuugą noc.