(U)waga!

Pytanie-prośba dla uważnych Czytaczy:

Kto pamięta ostatnią wagę Franka? Przez nomen omen własną nieuwagę zamiast „zapisz” kliknęłam „usuń” i tym sposobem pozbyłam się notatek z przyrostu wagowego Franciszka.

Dziś Dziadzic zaważył:

7,4 kg.

Dużo to czy mało? Przytył? Schudł?

O matczyna niepamięci…

Na zachętę Franciszek kawiarniany. Z wypadu z Ciocią Suzaną:

We Frankowicach radość.

Przede wszystkim wrócił tata! Mina na powrót taty wyglądała mniej więcej tak:

Mimo, że tato wrócił bardzo późno w nocy, Franek usłyszał jego pukanie do drzwi, obudził się i do 4:30 chłopaki zdawali sobie relację z dwóch długich tygodni rozłąki. Franciszek chyba nie do końca uwierzył w to, co wydarzyło się nocą, bo kiedy obudził się rano znów zareagował, jakby tata śpiący obok niego był zaskoczeniem. Dziedzic całą niedzielę nie spuszczał swojego kumpla z oczu i kiedy tylko nadarzała się okazja, chłopaki nadrabiali zaległości. Ku zabawie i przyjemności nadarzyła się bowiem nie lada sposobność. Nasza Ciocia A. w niedzielę przystępowała do Pierwszej Komunii. Byli goście, był tort i była zabawa…

Franek jak na pełnoprawnego gościa przystało cieszył się własnym osobistym miejscem przy stole. Cieszył się bardzo dosłownie…

Próbował wielu smakołyków…

Bawił się balonami…

Zagadywał ukochaną Ciocię A. …

No i oczywiście miał tatę na skinienie paluszka…

Jesteśmy bardzo dumni z Franciszka. Z uśmiechem od ucha do ucha zniósł gwar, hałas i tłok. W ogóle nie denerwowały go miliony mniejszych i większych zaczepek, z radością rozdawał buziaki i popisywał się wszystkimi umiejętnościami. Na dodatek ku przerażeniu wszystkich Cioć zjadł cały kubek bardzo ostrego strogonowa. Do domu wyszedł jako jeden z ostatnich gości i z wrażenie jeszcze długo nie mógł zasnąć. Na szczęście pogoda była mocno respiratorowa- silny wiatr trzymał nas w pomieszczeniu i nie wychylaliśmy nosa za drzwi, ale bardziej baliśmy się upału, w czasie którego Frankowi dużo trudniej znosiłoby się „bycie”.

A tata? Tata nie może się nadziwić, jak przez dwa tygodnie jego mały synek zmężniał. Tak jak się spodziewałam śpimy we trójkę, rano ścigamy się w ilości wysyłanych buziaków i trenujemy przytulanki, a Franciszek chyba dalej nie może uwierzyć, że tata już jest.