Poradnik Franklina, czyli jak wychować rodzica.

Skończyło się rumakowanie i od dzisiaj Franciszek powraca do  rehabilitacji. W wymiarze zmniejszonym godzinowo, ale nie zamierzamy rozleniwiać Dziedzica, bo już w ogóle wejdzie nam na głowę. Jak można było się spodziewać Franklin przywitał Ciocię Rehabilitantkę miną nieszczęśnika numer 726 i płaczem w stylu: „jestem taki nieszczęśliwy!”. Tym samym nie będziemy odpuszczać i jutro z rana przyjeżdża na rehabilitację Ciocia Ania- wielka miłość Franka, więc liczymy, że wszystko wróci do normy.

Po słowach Pani Specjalistki, że „Franek jest mądrzejszy niż nam się wydaje” i to standardowy „zdolny, ale leń” nasz syn podejrzewany jest o notoryczne sterowanie rodzicami. Przykłady:

* Tato wyłącza telewizor- Franklin stosuje focha, a kiedy to nie skutkuje, posyła tacie kilka buziaków i zaczyna mrugać… w kierunku telewizora. Tak przekupiony tato włączs synowi bajki i tym samym wynik telewizorowej potyczki to 0:1 dla Franciszka.

*Jedną z ulubionych Frankowych metod sterowania jest odłączanie się od respi. Robi to szybko i skutecznie, a że ma zapas kilku swoich oddechów, nasz zawał wita zawsze z szerokim uśmiechem.

*Ach i jedzenie! Dziś w połowie kolacji zasnął. Zasnął tak mocno i tak twardo, że postanowiliśmy go odłożyć do łóżka, a jego porcję „dojeść”. Kiedy tylko Franciszek wylądował na swoim posłaniu, otworzył lewe oko, potem prawe oko, a potem przesłał tacie całusa. Wyspany. Po pięciu minutach. W ramach rodzicielskiej konsekwencji kolację dojadł osobiście.

***

Info dla zgadujących: w piątek nie obchodzimy Frankowych imienin (są w październiku). A uroczystość dotyczy taty. 🙂

Franciszek wspomagany.

Jak wiecie, nasz Franciszek uczęszcza na zajęcia z wczesnego wspomagania. Nowa Pani przypadła Dziedzicowi do gustu i raz na dwa tygodnie Franklin wraz z tatą uczą się nowych sposobów komunikacji. Tym samym trenujemy wszelkie wyliczanki, uczymy się szukać nosa, uszu i oczu (okazuje się, że wszytko to posiada nasz tata), doskonalimy aaaa, ooo, eee,… . Pani Specjalistka mówi, że Franklin jest niezwykle mądrym chłopcem i rozumie więcej niż nam się wydaje, a wszelkie trudności, jakie mamy, żeby się porozumieć wynikają z tego, że 1. Dziedzic nie wszystko potrafi jeszcze odpowiednio przekazać, 2. jest stuprocentowym leniwcem i wygodniej mu, kiedy my zgadujemy. A ile przy tym frajdy!

Za kontakt do Pani Specjalistki dziękujemy Beacie (mamowej koleżance ze studiów). Buziak! :*

Z cyklu: POMAGACZE:

W sobotę, 10 marca z okazji Powiatowego Dnia Kobiet w Opatówku odbędzie się koncert. Koncert, na którym zbierane będą pieniądze na sprzęt i rehabilitację dla naszego Franciszka. Już dzisiaj dziękujemy Organizatorom i Darczyńcom, a o szczegółach na pewno napiszemy w sobotę. DZIĘKUJEMY!!!!

Z serii: Celebryci w naszej rodzinie:

1.Okazało się, że Frankowy tata został Tatą Stycznia. Wszystko dzięki naszym Czytaczom, którzy wysłali tonę smsów i dzięki temu tata weźmie udział w plebiscycie na Tatę Roku, a kiedy wygra wyjazd do SPA, to mama i Ciocia Suzana pojadą się pięknić (tylko tata jeszcze o tym nic nie wie:) ). W ramach wygranej tata otrzymał elektryczną szczoteczkę do zębów i pastę, coby jego uśmiech lśnił stąd na koniec świata. W ramach nagrody rodzinnej tata został wybuziakowany przez żonę i syna. Czytaczom dziękujemy!

2. Reportaż o Franku Dzielniaku, który kilka dni temu mieliśmy przyjemność nagrywać, nadawany będzie 8 marca o 20:55 o tutaj ————-> klik. Całe 20 minut! Gdyby komuś było mało, będą powtórki 🙂 A serio, to nagranie trwało kilka godzin, program będzie trwał 20 min., aż się boję czego tam nie będzie.  W razie czego, będziemy się tłumaczyć.

Zdrowie i uroda:

*Franklinowski znów ma problem z tym, z czym miewa problemy od czasu do czasu. Dziś poskutkował czopek, ale obserwujemy i serwujemy dania light z oliwą w przerwach.

*Kąpiel z nogą owiniętą folią jest do bani, choć Frankowi utrudnia to tylko tyle, że nie może fikać do woli. Za to łapki szaleją.

*Jutro Franek będzie próbował wątróbki a’la Babcia Gosha. Mama i jej słabe nerwy będą tymczasem w pracy. Na szczęście.

*Nasz syn ma 79 cm wzrostu i stopę o długości 10cm. Jak prawdziwy facet! Nie ważymy go póki co, bo ma usztywniacz na nodze, ale na mamine oko jakiś taki pulchniejszy jest…

Buziakujemy kochani Czytacze! :*

 

p.s. A w piątek mamy w domu święto. 😀

Powrót do formy.

Franciszek ewidentnie wraca do formy. Budzi nas o 6:40 i gada aż skapitulujemy i weźmiemy go do naszego łóżka. Kłóci się, kiedy nie chce jeść i obraża, kiedy nie pozwalamy oglądać cały dzień telewizji. A dziś posłał tacie mordercze spojrzenie numer 234, kiedy ten ośmielił się zwrócić synowi uwagę, by przestał zgrzytać zębami. Tak, Franciszek wraca do formy.

Jak każdy Celebryta Franklin ma wśród „swoich”: Doktorów, Pielęgniarkę, Rehabilitantki i własną osobistą Dietetyczkę. W związku z naszym najnowszym odkryciem, osteoporozą czyli, jak zwykle postanowiliśmy się nie dać i powolutku działamy. Radziliśmy się kilku doktorów i wspólnie doszliśmy do wniosku, że jako takiego leczenia nie będziemy podejmować. Dlaczego? Dlatego, że nie wiadomo, jaki którakolwiek z terapii miałaby wpływ na chorobę podstawową, czyli SMARD1. Poza tym Franklin ciągle rośnie i zmiany w jego kościach zachodzą tak szybko, że powinniśmy postawić na tu i teraz, czyli wzmacniać, wzmacniać, wzmacniać.

Doktor Pediatra zaleciła suplementację diety o Cebion. Ciocia Dietetyk dodatkowo zaleca tran, a poza tym podrzuciła kilka kulinarnych pomysłów i mimo, że są one oczywistą oczywistością wpadłam na nie dopiero po przeczytaniu maila od Cioci. Modyfikacja diety naszego Jaśnie Panicza to przede wszystkim uzupełnienie jej w dania z wit. D3 i wapniem. Dlatego do  Frankowych zup będziemy dodawać żółty ser, a na jego talerzu będzie lądował łosoś i makrela.Dodatkowo zupki na giczy cielęcej i kurzych łapkach (co do których musi się także przekonać nadwrażliwa matka). A jak tylko będzie więcej słońca, Dziedzic będzie się opalał i D3 sam sobie wyprodukuje. 🙂

Z cyklu: oddechowo:

Od momentu Frankowych gorszych dni próby oddechowe były coraz rzadsze. Ponieważ Franklinowi dokuczała boląca nóżka absolutnie rozumiem, że oddychać mu się nie chciało. Jednak od chwili, kiedy noga jest usztywniona, znów próbujemy. Są to dystanse o niebo krótsze od słynnych 37 minut, ale zawsze. Dziś Francesco oddychał sam 10,5 minuty. 🙂

I w końcu o Czytaczach:

bardzo Wam dziękujemy za wszystkie wpisy! 🙂 Czyta nas naprawdę kawał świata! Czytają nas i mamy i tatusiowie, studenci i studentki, miłośnicy psów, kotów, papug, mieszkańcy krajów ciepłych, zimnych, bliskich i dalekich, pracownicy i szefowie, szaleni i spokojni, gaduły i milczki… Słowem mamy najfajniejszych Czytaczy pod słońcem! Wszystkim Wam bardzo dziękujemy za ciepłe słowa, za odwiedziny i za to, że jesteście. Cudownie, że walczycie ze swoimi Potworami, świetnie, że czytanie nas pomaga komuś mieć lepszy nastrój, rewelacyjnie,… że jesteście! Buziakujemy :*

Czytacz Frankowej. :)

Pomysł jest ściągnięty. Po całości. Od Chustki. Chustka aktualnie kopie tyłek swojemu Potworowi, więc podczytujemy ją po cichu, staramy się pomóc i przede wszystkim podziwiamy wielce! Zajrzyjcie czasem do Chustki- to kobieta, którą naprawdę warto znać! 🙂

A jako to pomysł? Hm. Kochani Czytacze wiecie o nas prawie wszystko. Znacie Franklina od podszewki, a nas ciekawi, kto nas podczytuje?

Kim jest Czytacz Frankowej?

Czytaczu, napisz proszę w komentarzu:

-jak Ci na imię?

-skąd nas czytasz?

-jak nas znalazłeś?

-dlaczego zostałeś Czytaczem?

-czy Twój szef wie, że czytasz nas w pracy? (mój wie 🙂 )

Teraz to już zupełnie będziemy rodziną 🙂

We Frankowicach spokojniej.

Franciszek zagipsowany, to zdecydowanie szczęśliwszy Franciszek. Te kilka ostatnich dni, w czasie których nasz Dziedzic był zdecydowanie marudnym człowiekiem, należy złożyć na karb bolącej nóżki. Od momentu założenia gipsu Franek nie miał ani chwili słabości. Śmieje się, gada, bawi, zaczepia i nawet je! Wszystko! Wczoraj był naleśnik z jabłkiem, leczo na obiad i pięknie zjedzona kolacja, a w niedzielny poranek zdobyliśmy jajecznicę. Największą trudnością z racji kontuzji Franklina jest kąpiel, ale i tutaj jakoś dajemy radę: chora noga owijana jest folią, tata trzyma ją nad powierzchnią wody, a Jaśnie Panicz spokojnie może zażywać kąpieli. Co prawda wody trzeba nalewać trochę mniej i nie ma takiej frajdy, ale przynajmniej nam dziecię brudem nie zarośnie.

Niesieni dobrym nastrojem i tym, że w końcu przychodzi coś na kształt wiosny, zaopatrzeni w koc, czapki i podporę po nogę pogoniliśmy wczoraj się wietrzyć. Franklin zapakowany w wózek stał na ganku i zabawiany przez Ciocię A. podziwiał świat. Razem z Wujkiem Farmerem naprawiali auto, a Dziedzic zarządzał, która śrubka będzie odpowiednia. Mogłaby już w końcu przyjść ta wiosna, uskutecznialibyśmy wtedy codzienne spacery, bo po takim przewietrzeniu i drzemka popołudniowa przyjemniejsza i apetyt jakby większy.

Poniżej: Dziedzic spacerowy:

Z serii: Co nowego w sprawach zdrowia?

1. Franciszkowy gips zamieniony zostało na przepięknej urody usztywniacz i tym sposobem nasz syn wygląda teraz jak rasowy kontuzjowany piłkarz. Orteza jest lekka, przewiewna i dużo wygodniejsza niż gips. Dziedzic z nowością na nodze wygląda tak:

2. W związku z Franklinowską osteoporozą działanie jest następujące: pobrano Dziedzicowi krew do badań i próbki wysłano do Wrocławia- wynik za około dwa tygodnie. Nie zmienia to nic, bo już zdjęcia pokazują osteoporozę, ale pozwolą stwierdzić, jak to wygląda „od środka” i tym samym łatwiej będzie określić dalszy plan działania. Odradzono nam badanie densytometryczne, ze względu na fakt, że u tak małych pacjentów trudno jest jednoznacznie zinterpretować wynik, a jego przeprowadzenie i tak nie byłoby możliwe w Kaliszu. Wniosek jest taki, że uzupełniamy dietę o wapń i wit. D3, a Dziedzicowe kończyny poddajemy jeszcze większej uwadze.

3. Rehabilitacja odwieszona prawdopodobnie od wtorku. Ma przyjechać Ciocia Monika obejrzeć co i jak i żeby nie rozleniwiać Dziedzica do końca, zaserwujemy mu program ćwiczeń light.

Wielkie ukłony należą się Doktorom z kaliskiego „okrąglaka”. Chłopakami zajęto się tam na 100%. Wszyscy starali się, żeby Dziedzic jak najmniej odczuwał fakt, że „coś się dzieje” i tym samym ilość komplementów, buziaków i miłości sięgała górnych partii norm. Dziękujemy, ale mamy nadzieję, że nie będziemy się zbyt często spotykać. 🙂

Z cyklu: Gadu-gadu: Cierpiąca na przerost ambicji matka, postanowiła nauczyć syna mówić ANNA. Oto ćwiczenia:

 

Z cyklu: Ciocie rozpieszczają:

Wielkiego buziaka i wielkie dziękuję ślemy Rybkowej Mamie i jej Rodzinie- za new look dla Franka na wiosnę! :*

Dodatek do SMARD1- osteoporoza.

Frankowa złamana noga nakazała zastanowić nam się, czy Dziedzicowi dolega coś poza chorobą „podstawową”. Wiedzieliśmy, że dzieci takie jak nasz Franklin narażone są na osteoporozę. Jednak nie przypuszczaliśmy, że może ona już dosięgnąć naszego syna. Podejrzenie wysunięto wczoraj. Dziś Frankowy tata poprosił o bardziej szczegółowe badania. Na jego słowa Pani Doktor odpowiedziała: „nie wiem, czy jest sens męczyć dodatkowo syna. On MA osteoporozę. Widać to już na zdjęciach RTG.”. Także Potworzasty obrasta w siłę i znalazł sobie kolejnego sprzymierzeńca.

Co dalej? Właściwie dziś nie wiemy jeszcze wszystkiego. Nie wiemy, czy Franek łapie się na jakąś kurację przeciwdziałającą osteoporozie. Nie wiemy, jak bardzo jest zaawansowana. Nie wiemy jak szybko będzie się pogłębiała. Wiemy niewiele. Wiemy, że musimy podawać wapń, że Franek będzie musiał mieć zmieniony system ćwiczeń, że trzeba będzie na bieżąco kontrolować, co dzieje się z jego kośćmi, że trzeba będzie uważać jeszcze na to. Póki co szukamy, sprawdzamy, będziemy dopytywać…

Co jutro? Na jutro gotowa będzie dla Franka orteza w kaliskim szpitalu i chłopaki pojadą ją odebrać. Będzie też konsultacja. Będzie USG. Będziemy sprawdzać. Ciocia Dietetyk obiecała poszukać i do Frankowych ulubionych posiłków przemycić coś, co pomoże.

Tak sobie myślimy, że było za dobrze. Za spokojnie. Już było tak normalnie. Nuda jakby. No to bach! OSTEOPOROZA. Dziękujemy.

Z rzeczy dobrych:

Odwiedziła nas dzisiaj najprawdziwsza w świecie ekipa telewizyjna. Zanim jednak rozpoczęliśmy celebrycki talk-show Frankowy tata i Wujek na spółkę z naszym nieocenionym sąsiadem Michałem musieli pomóc wygrzebać się ekipie z błota. Bowiem nasza Franklinowska ulica to nie żadna autostrada, nie asfaltówka, nawet nie brukowa droga, tylko najzwyklejsza w świecie droga gruntowa. Błotna droga gruntowa. Bardzo błotna. Od kilku dni regularnie pomagamy wykopywać się Cioci Rehabilitantce, sąsiadom no i telewizji. 🙂 Kiedy już światła zostały ustawione, mikrofony włączone a noski przypudrowane- zaczęliśmy opowiadać. Franek oczywiście wtrącał swoje pięć groszy i mieliśmy kilka niezapowiedzianych przerw, ale myślę, że wszystko poszło ok. 15 marca reportaż o Dzielniaku z Kalisza będzie można obejrzeć także on-line. Na pewno się przypomnimy. 🙂

***

Z racji Frankowej kontuzji tato zarządził odpust zupełny! Śpimy we trójkę. 😀