Pamiętacie mundurową historię Franka? Tak dokładnie tę, kiedy został policjantem na jeden dzień i dzięki Panu Grzegorzowi z Komisariatu w Grabowie na własnej skórze Francesco mógł poczuć dreszczyk emocji rozmowy przez prawdziwe radio policyjne oraz zupełnie nieudawanych poszukiwań skradzionego samochodu! Dlatego nie mamy prawa mówić inaczej, niźli tak, że w całym nieszczęściu jakim jest obecność potworzastego w naszej rodzinie mamy ogromne szczęście do ludzi. Tym bardziej, że epizod policyjny z wiosny ciąg dalszy miał zupełnie niedawno, kiedy to Franc został po raz kolejny pilnie wezwany na komisariat…Zrobił oczy jak pięć złotych i przeraził się nie na żarty. Wszak sam regularnie jest naszym domowym policjantem i nie dość, że wlepia mandaty minimum pięciusetzłotowe, to na dodatek zna wszystkie znaki drogowe i spróbuj teraz człowieku jechać 40 przy ograniczeniu do 30! Przeżywał Francesco okrutnie i trochę się wystraszył, dlatego wtajemniczeni przez Pana Grzegorza w cel wizyty, wyjaśniliśmy mu, że wcale nie jedzie po mandat. Jedzie, bo zostanie najprzystojniejszym i najdzielniejszym policjantem na świecie, już takim prawdziwym. Z mundurem. Tak, dokładnie to, co czytacie.
Wielkie serducho ma ten nasz Policjant Grzegorz, bo mu się chce bardzo sprawiać radość małemu Dzielniakowi z Kalisza. Wymęczył Matkę Ankę o rozmiary, podzwonił, poszperał i od ubiegłego tygodnia nasz Francesco jest właścicielem SZYTEGO NA MIARĘ, PRAWDZIWEGO munduru policyjnego! Takiego z napisami policja i czapką! Takiego idealnego! W komplecie ma notatnik policyjny i… zadarty nos, bo póki co, tylko nieliczni mogle obejrzeć naszego Franusia w mundurze- leży on oto i pachnie z zakazem dotykania. Taki nam się ważny policjant w domu urodził.
Dziękujemy zatem Panu Grzegorzowi z Komisariatu w Grabowie i wiemy, że to nie koniec jego spotkań z Francesciem, bo podobno szykuje się jakiś jesienny patrol. Wiecie dziewczyny… przystojni mundurowi, mandaty, te rzeczy 😉 Panie Grzegorzu wielki ukłon!
A żeby totalnie osłodzić Wam czytanie dzisiejszego wpisu, to muszę jeszcze dopisać coś o dwójce szczęśliwców. Alicji i Kajetanie. Oni nas znają blogowo, mi Ich tyle, co z facebooka. Wiecie, że Alicja nas czyta, że kibicuje Frankowi i że… wychodzi za mąż! Za Kajetana. A w zasadzie już wyszła. I tak przy okazji tego wychodzenia pomyśleli sobie Państwo Młodzi o Franku. Wymyślili zbiórkę wśród swoich gości na rzecz naszego Frania! Nieprawdopodobni ludzie z nich! W czasie, kiedy ich goście wyginali śmiał ciało na parkiecie, do puchy spływały pieniądze. Tym samy Alicja i Kajetan w dniu swojego święta sprawili, że mniej więcej przez półtora tygodnia Francyś będzie wyginał ciało na rehabilitacji, bo AŻ TYLE udało im się zebrać. Młodej Parze życzymy stu lat w miłości i słodyczy! I bardzo dziękujemy.
A ja przypominam w SMAkowitym sierpniu, bo:
jesteśmy tacy sami KLIK
można się obłowić i pomóc 😉 KLIK
i zobaczyć z czym się to je KLIK