Nianio, co Ty masz?
Nianio ma oko.
Nianio ma ojo, czyli ucho.
Nianio ma noooo, czyli nos.
Nianio ma toti, czyli włosy.
Nianio ma lule i lepilatol, czyli rurę i respirator.
Posiadanie dziecka to fantastyczna sprawa. Posiadanie mądrego dziecka, to w ogóle szaleństwo. Posiadanie mądrego, nieuleczalnie chorego dziecka budzi we mnie coś na kształt niepokoju. Franek doskonale zdaje sobie sprawę, że różni się od innych. Wie, że jego nogi są aua, że „Tilip” biega, a Nianio nie. Wie, że jest inny. Aktualnie jest na takim etapie, że fakt posiadania rury i respiratora jest dla niego powodem do dumy. Sam oznajmia, że Dziadzia/Babcia/Mama/Tata nie ma rury, a Nianio ma. Wie, że pod tym względem jest wyjątkowy i jest z tego dumny. Rurę i respirator uznał za swój atut, bo skoro inni nie mają, a on ma, to znaczy, że z innymi jest coś nie tak.
Ogromnie się cieszę, że mam mądre dziecko. Czasem samej trudno jest mi uwierzyć, że zapamiętał wierszyk czy piosenkę. Potrafi recytować reklamy, teksty z bajek. Bez zająknięcia zbiera się za naukę literek!
I czasem tylko gula jakoś w gardle niewygodnie staje, bo Nianio oznajmia, że „mama nie ma luly, a Nianio ma”.
Przecież kiedyś będę musiała mu wszystko wyjaśnić…