Halo?!
Tu tata. Tu tata. Czy ktoś nas czyta? Zostaliśmy sami. Mama wyjechała, więc na znak tęsknoty postanowiliśmy rozchorować się jeszcze bardziej. Franek spędził wieczór na płaczu. Rurka cała zalana wydzieliną. Odsysany był- jak nie on- kilkanaście razy. Miał problem, żeby pogodzić się z respiratorem, zasnął dopiero wentylowany ambu. Kolacji oczywiście nie zjadł.
Mam nadzieję, że jakoś przetrwamy. Byle do soboty.
Z pola bitwy
tata Franka