Franek od wczoraj tryska znakomitym humorem. Wczorajsza wieczorna kąpiel to pół godziny w wannie, okraszone śmiechami, machaniem łapkami i zalewaniem wszystkiego (łącznie z matką i ciocią M.) wodą. Lubię, kiedy Franklin jest taki beztroski, bo to oznacza, że mu dobrze z nami, że nic -prócz nieoddychania- mu nie dolega. Niestety humor Dziedzica opuszcza w momencie pojawienia się na horyzoncie miski z kaszą. Pierwsze 100 ml jeszcze jakoś powolutku i metodą „raz łyżka, raz smoczek” można przemycić, ale dalej… To już fochy ze strony Dziedzica, łzy i ogólne nieszczęście. Jednak dzięki Frankowemu tacie w czasie nocy Franklin został dokarmiony owocami, co pozwala mi się łudzić, że tak zupełnie to on nie głoduje. Waga niestety ani drgnie- od 5 tygodni 6,1 kg. Mało. Na przekór temu wyniki krwi książkowe. Dlatego nie ogarniam: czy Franek jest niejadkiem i nie je, bo nie chce? Czy choroba mu dokucza i jedzenie jest dla niego zwyczajnie nieprzyjemne? Tylko skąd wówczas ten cudowny nastrój? Ciężkie jest życie Dziedzicowej matki…:-)
A dziś? Dziś Frankowy tata wywoływał qpę. Brzuch twardy, łzy w Frankowych oczętach i awersja na widok miski- to zmusiło tatę do działania. Qpa wywołana czopkiem pojawiła się w ilości sztuk dwóch- bardzo twardych. Franek mało pije, więc to pewnie efekt. Soki, herbatki, itp przemycamy mu w czasie snu lub kiedy się sam już bardzo domaga. Nie ma szans, żeby napił się po dobroci. Wywoływanie qpy tak zmęczyło moich chłopaków, że po wieczornym spacerze padli jak kawki. Przyznaję bez bicia, Dziedzic bez kąpieli- mamy dziś Święto Śmierdziuszka. Teraz licytują się na chrapanie i o dziwo Młody wygrywa:-)
Z tradycyjnych wieści towarzyskich:
Ciocie dwie: Preclowa i Antkowa przyznały się bez bicia do obgadywania Frankowej rodziny w czasie weekendu. Uszy nas piekły, ale wybaczamy, bo my o Was plotkujemy codziennie. Taki żywot sław internetowych.
Wczoraj Franek rozmawiał przez telefon z Ciocią Beatą. Tzn. ciocia nawijała, a Franek zjadał słuchawkę i słał buziaczki, co znaczy, że już niedługo, już za chwilę Ciocia Beata i Ciocia Ania od całowania brzucha przyjadą na KONTROLĘ:-):-):-) Spokojnie, sprzątania wystarczy dla wszystkich;P Już nie możemy się doczekać!!!
A jutro dwa święta: Frankowego taty- pierwsze takie w jego życiu (mamy niespodziankę, ale teraz ciiii…) i Wandzi Babci – imieniny, czyli idziemy na ciasto.
A! I jeszcze. Nasza poznańska Ciocia Ew. jest już pełnoprawną celebrytką. Wtajemniczeni wiedzą, że ciocia wygrywa wszystkie konkursy, gdzie trzeba coś napisać, opisać, przepisać itp. Dzięki temu wujek Logistyk ma książki, płyty, filmy i inne takie kulturalne rzeczy. Ale wczoraj to przeszła samą siebie! Wzięła i wygrała bilety na noc kabaretową w Szczecinie. A zadzwoniła do niej sama Kocham Cie Polsko Kasia Zielińska:-) Dlatego od dziś Ciocia Ew. jest kimś, kto zna kogoś:-) Ciotka! Gratulujemy kreatywności. W związku z powyższym matka wzięła udział w DWÓCH konkursach i jak nie wygra, to się obrazi!
No i tradycyjny załącznik, tradycyjnie od wujka P. Z urodzin u Suzany:
Zabawowego weekendu!
Pytanie na dziś: czy matka jest dobrą matką?