Pomagacze i Franek Wymiatacz;-)

Jednak ludzie są czasami niemożliwi! Czasem potrafią tak dowalić, że nie ma sił wstać, ale o tych brzydkich będzie innym razem. Dziś opowiemy Wam o kilku dobrych duszach.

Od początku Frankowej choroby spotkaliśmy niesamowitych ludzi. Wystarczy spojrzeć na naszą listę Pomagaczy.  Są tam ludzie, którzy wspierali nas dachem nad głową, dobrym słowem i finansami także. Przypomniało mi się dziś o http://www.csr.org.pl  – tam właśnie (dzięki cioci Magdzie i Jej Przyjaciółce) pomieszkiwaliśmy w czasie Frankowego pobytu w Łodzi. Poza tym także, już po naszym powrocie do domu nastąpiła ogólnorodzinna mobilizacja i poprzez ciocię Kamę i jej Najbliższych oraz Frankowych Dziadków, Pradziadków oraz Ciotki: Olę, Kasię i Esię i ich Znajomych- zebraliśmy fundusze potrzebne na przetrwanie pierwszych trudnych dni.

Wszystkim jesteśmy bardzo wdzięczni!

Dziś wzruszyło nas to:

– dzięki poznańskiej cioci Ew. dowiedzieliśmy się, że w Stanach jakaś dobra dusza przekazała 25 000 dolarów na badania w kierunku poszukiwania leku na SMARD1- a możecie o tym poczytać tu:

http://ventsuperman.blogspot.com/2011/06/major-step-forward.html

– poza tym przemiłe Panie z firmy Promed z Warszawy ( http://www.promed.com.pl ) obiecały przysłać dla Franka (ZA DARMO) trzy rurki zwane przestrzenią martwą- łączące rurkę tracheo z filtrem

A co u Franka?

Dziedzic miał dziś kolejny dzień z serii: „taki jestem cudowny”. Tata nie nadążał z karmieniem, Ciocia Rehabilitantka nachwalić się łobuza nie mogła, a Franek tylko pokazywał zęby i strzelał piękne qpy. Kiedy matka wróciła do domu, spakowaliśmy Dziedzica i ciocia M. zabrała go na spacer, który Młody tradycyjnie przespał. Potem była wycieczka z matką i odwiedziny u Dziadka Grega na skupie. Do domu wróciliśmy długo po dobranocce. Frankowy tata wykąpał kumpla, który był cały w uśmiechach, a na kolację Dziedzic zjadł 160 ml kaszki i 120 deserku łyżką!!! Tata fruwał nad ziemią , a matka oczy ze zdziwienia do teraz przeciera! Teraz Młody odsypia wojaże, a starzy się relaksują:-)

W końcu weekend!

I na koniec: Sto lat dla Babci Goshi i Franek w prezencie: