Podsłuchane na konferencji

Mogłabym wiele napisać o Weekendzie ze SMAkiem, który organizuje co roku Fundacja SMA. Że spotykamy tam całą rodzinę chorych na zanik mięśni, że zawsze jest tam cała populacja chorych na smard1 – my i Krzyś, że jest szansa spotkać całe grono cenionych specjalistów, że są wykłady poświęcone algorytmom postępowania z niepełnosprawnymi, że można poznać wszystkie nowinki technologiczne. Mogłabym to wszystko napisać, ale po co, skoro Wy to na pewno wiecie. Ja napiszę Wam coś dużo ciekawszego. Napiszę Wam, co podsłuchałam na tegorocznym Weekendzie ze SMAkiem.

Rzecz miała miejsce w pokoju przystosowanym na potrzeby gabinetu neurologopedy – Magdaleny Mazur. Pacjent – niespełna dziewięcioletni chłopiec, na stałe podłączony do respiratora, naówczas jeżdżący na wózku elektrycznym ze zniecierpliwieniem oczekiwał swojej wizyty. Zanim ta się jednak zaczęła, chciał konkretów: – A co mi Pani będzie tym robiła? – zapytał. -Będę sprawdzała, co masz w głowie – zażartowała Pani Magda, nie zdając sobie sprawy, że ma przed sobą naprawdę godnego przeciwnika. – W głowie? Jak to co? Mózg mam! – odpowiedział rezolutnie, po czym uprzejmie zgodził się na wykonanie wszystkich badań.

Wywiad Agnieszki Kossowskiej na temat edukacji w(y)łączającej trwał 90 minut. Kaliber ciężki, bo i przepisy prawa i trudne opowieści o doświadczeniach rodziców. Wspomniany dziewięciolatek niby jednym uchem słuchał, niby się trochę kręcił, ale za nic w świecie nie chciał opuścić sali. W czasie obiadu zagaił do Agnieszki, a ponieważ znamy się prywatnie, zrobił to bardzo bezpośrednio: – Ciocia, bardzo ładnie mówiłaś na tym wykładzie – skomplementował. – Dziękuję Ci Franke – odpowiedział uprzejmie, zupełnie nieświadoma zbliżającej się bomby. – Ładnie Ciociu, tylko o czym? Tak właśnie powinno się wykładać, by słuchano z zaciekawieniem, nawet bez znajomości tematu.

Wracamy do domu. Za moimi plecami na tylnym siedzeniu rezydują Franek, Leon i Babcia Gosha, która pojechała w ramach zastępstwa za Tatę. Babcia, jak to Babcia podpytuje, a co się najbardziej podobało, kogo poznał, co widział. Franek się kryguje, że fajne były alpaki, że pyszny żurek na obiad i cieszy się, że poznał Idalię, z którą mógł porozmawiać po hiszpańsku, ale nagle z maślanymi oczami wspomina: – Babciu, gdyby przyjeżdżały do mnie takie ładne rehabilitantki jak Basia i Marysia, to ja bym dopiero ćwiczył!

Dziękujemy Fundacji SMA za to, że organizowane przez nią wydarzenie urasta do rangi niemal kultowego. Świetnie to zorganizowaliście, jak co roku!

Na koniec jedna życiowa rada: – Franek nie zbliżaj się do swoich rodziców – usłyszał od stroskanego kolegi wózkowicz. – Dlaczego? – zdziwił się. – Bo i przełączą elektryka na trójkę, jak mnie. – odpowiedział ze smutkiem i odjechał na trzecim biegu rozżalony doradca.

 

 

Bardzo SMAczny weekend

To był dokładnie czwarty w historii świata taki weekend. Drugi z naszym udziałem. Ostatnio ze wszystkimi widzieliśmy się dwa lata temu. W ubiegłym roku, niemal tuż po urodził się Leoś, nie było więc opcji, żebyśmy teraz nie pojechali we czwórkę. O czym mówię? Weekend ze SMAkiem. To organizowana przez Fundację SMA konferencja, w czasie której rodziny takie, jak nasza mogą doszkolić się z wiedzy na temat choroby, poznać techniki rehabilitacji, rodzaje sprzętów oraz pobyć ze sobą. Porównać opiekę, respiratory, wózki. Tylko w tym roku udział w Weekendzie ze SMAkiem wzięło około 170 rodzin z całej Polski. SMARD1- czyli przeponową postać zaniku mięśni – reprezentowaliśmy my i Krzyś z Kielc, czyli cała populacja smardziątek w Polsce.

20160827_132848

Niech żyje wolność

Właśnie po to są te zjazdy. Wiatr we włosach, komary w zębach, wielki nieobecny w20160827_132436 zasięgu wzroku. Respiratorowe ciotki nie mogły wyjść z podziwu, jak bardzo zmienił się nasz Franek. To już nie był pokorny płaczliwy maluch, tylko pewny siebie, szarmancki zawadiaka. Bardzo rzadko widzieliśmy naszego syna w ten weekend. Przemieszczał się na elektryku z prędkością światła, wiedząc, że jest wśród swoich. Co chwilę zatrzymywał się tylko, by podziwić jakąś furę kolegi i tyle go widzieli. Znał zasady: w przypadku problemu z oddychaniem, zatrzymuje 20160826_211249pierwszego dorosłego i prosi o pomoc (tak! w tym miejscu każdy dorosły potrafił
obsługiwać ambu) lub o pomoc w znalezieniu rodziców. Nie wiem, jakim cudem nie doszło tam do żadnej kraksy. Tata Franka miał siedemnaście zawałów, kiedy Młodziak znikał mu z oczu i chyba słusznie, bo chcieliśmy przeprosić za te kwiatki z donicy przy przejściu. W każdym razie Franek był zachwycony ilością respiratorów i atrakcjami, jakie zafundowali organizatorzy.

20160827_131620

Wyobraźcie sobie, że w czasie balu przebierańców brałam udział w dość osobliwym wyścigu. Dostałam bowiem wózek inwalidzki, wytyczono mi tor i miałam się ścigać… z własnym synem. Oczywiście, że przegrałam z kretesem. Z resztą spójrzcie:

Nasz drugi syn także wyśmienicie odnalazł się w realiach konferencyjnych. W czasie, kiedy nie rozmontowywał przypadkowo napotkanych wózków, przemierzył milion 20160827_124651kilometrów na czworakach, badając trawnik obok hotelu lub poznając bliżej rodzeństwo kolegów brata. Tak bardzo nam się dziecko rozkręciło, że zgubiło jedyny smoczek i tym sposobem w czasie piątkowej nocy nastąpiło odsmoczanie, które trwa do dziś. Co nie zmienia faktu, że z piątku na sobotę, to nie daliśmy pospać sąsiadom.

Czego Jaś się nie nauczy…

W czasie trwania konferencji można było się także pouczyć. Franek z zapałem 20160827_111828przetestował komputer sterowany wzrokiem i myślę, że to jest dobry kierunek dla niego za jakiś czas. Tym bardziej, że za pomocą takiego komputera można włączać światło, telewizor- sterować każde działające na podczerwień urządzenie domowe. Matka Anka zaś wzięła udział w arcyciekawym wykładzie dotyczącym edukacji dziecka z chorobą mięśniową. Wiem już chyba wszystko, co powinnam wiedzieć w temacie szkoły dla Franka, a do tego mam wsparcie nie tylko w postaci przepisów, ale także Fundacji SMA, której wykładowca obiecał pomoc, w przypadku komplikacji.

Wiara, nadzieja, pokora

Nie ma co oszukiwać, że największym powodzeniem cieszyły się prelekcje dotyczące leku na sma. Wiecie już, że sma to coś zupełnie innego niż nasz smard1. Są to choroby o dość podobnym przebiegu, jednak ich występowanie determinuje zupełnie inny gen. Nie możemy więc podłączać się pod wszystkie terapie dedykowane sma. Dlatego z wielką nadzieją wraz z Mamą Krzysia wzięłyśmy udział w wykładzie dotyczącym jedynego specyfiku, mogącego zatrzymać postęp choroby leku- olesoxime. Staramy się być na bieżąco w temacie, wiemy więc, że laboratorium, które wymyśliło olesoxime zostało wchłonięte przez koncern farmaceutyczny. Na dziś nie wiadomo czy i kiedy olesoxime wejdzie na rynek, bowiem Roche skupia się na swoim leku stricte na sma. Dlatego nie są prowadzone żadne badania, nie ma także grupy kontrolnej (z resztą podejrzewam, że trudno byłoby ją zbudować z takiej garstki smardziątek) oraz nie można w stu procentach mieć pewności, że olesoxime pomógłby na smard1. Usłyszałyśmy, że jeśli choroba ma podobny przebieg „można przypuszczać”, że lek zadziałałby. Niestety w kierunku smard1 nic się nie dzieje. Przyznam, że podcięło nam to skrzydła. Pozostaje nam więc wierzyć, że w końcu pojawi się terapia dla naszych chłopców i tylko ćwiczyć, rehabilitować, utrzymywać kondycję. Po to, by być gotowym na zdrowie.

Z wielką pokorą przyjmujemy każdą nowinę dotyczącą walki z potworzastym. Wszyscy- i my ze smard i ci z sma- ogromnie wzruszeni minutą ciszy uczciliśmy tych, którzy w tym roku przegrali walkę ze swoimi potworami. Za każdym razem z drżeniem serca odliczamy obecność na takich spotkaniach i te serca zawsze rozpadają się na kawałki, kiedy okazuje się, że kogoś brakuje.

20160826_134022