Dwie kreski, czyli pudełko pełne wspomnień

20150507_164738Matka Anka nie jest raczej typem zbieracza. Nie kolekcjonuje ubrań, bo będą modne za siedem sezonów, butów, bo jeszcze na pewno je założy, ani umowy kredytowej na pierwszą w życiu kanapę na raty, ani nawet zeszytów z liceów. Robi co jakiś czas Matka remanent i nieprzydasie lądują w koszu. Ale! Jest takie jedno pudełko, w którym czas się zatrzymał. To pudełko pełne wspomnień. Zaczęło się od testu i dwóch kresek, które widzicie na zdjęciu powyżej. To był pierwszy sygnał i pierwsza rzecz, jaka była od Franka. Pięć lat później to samo pudełko pęka w szwach, a przy okazji wiosennych porządków, postanowiła się Matka Anka z Wami podzielić. Oto pudełko Franka:

20150507_163257

 

Odkąd pojawił się na świecie, wzbudzał zainteresowanie mediów:

20150507_164139Nie ma się co dziwić, w końcu…

20150507_163405Pierwsze akcesoria prawdziwego przystojniaka i łamacza serc:

20150507_162539Oraz pierwsza metryczka:

20150507_164216Potem okazało się, że medycyna już zawsze będzie nam bliska. Oto pierwsze gipsy Frania- wtedy myśleliśmy, że opadające stopy, to stopa końsko-szpotawa, zanim Franio zapadł oddechowo, cztery tygodnie spędził w taki uroczym obuwiu:

20150507_164022No, a potem cały ten galimatias z potworzastym i listy, miliony listów. Takie czułe, jak te od Cioci A.- wówczas ośmiolatki. Ten list wisiał przez długie miesiące nad łóżkiem Frania w Łodzi na OIOMIE:
20150507_165741I takie inne, całkiem szalone i wywołujące uśmiech na twarzy:

20150507_165754Aż w końcu nadszedł maj 2011. Franek wrócił do domu, a my staliśmy jacyś tacy… ułożeni? Poniżej nasz kalendarz, zapisywaliśmy tam NAPRAWDĘ wszystko. Uczyliśmy się przecież odsysać, uczyliśmy Frania jeść łyżką… Oj, teraz to jesteśmy totalnie wyluzowani 😉

20150507_162855 20150507_162945 20150507_162912A potem nadeszła Wasza era. Jeśli ktoś z Was, czytających nas jeszcze teraz (Mama Olka, Mama Maksyma, Justyna T., Monika G- pamiętacie nas jeszcze?) przysłał Frankowi kiedykolwiek jakąkolwiek kartkę bądź list, one też są w pudełku. Są tam pełne wyznań miłosnych listy i rysunki od Dyni, zdjęcia FifiRodziny, całusy i buziaki od Rybaków (jeszcze wtedy trzech!!!) i żyrafy, mnóstwo żyraf. Kartki drukowane, robione własnoręcznie, laurki, malowanki, tam jest wszystko:

20150507_165803 20150507_170303 20150507_171011 20150507_162634Są też pierwsze dzieła i osiągnięcia Francesca. Laurka dla Taty na trzydzieste urodziny, dyplomy, medale, pierwszy wierszyk na przedstawienie w szkole…

20150507_162705 20150507_162809I cały tabun gazet, które udało nam się zdobyć, a które wspominały o naszym Franku:

20150507_172433Na samym dnie znalazłam kamienie. Z naszego pierwszego wyjazdu nad morze. A poza tym bilety na mecz, pierwszy bilet do teatru, na basen, wizytówki z wesela Bruniaczy, kartę parkingową z pierwszego meczu na stadionie i mnóstwo, mnóstwo wzruszeń…

20150507_164412A Wy macie swoje pudełka?

20150507_162514

Nocowanie

Trzy ostatnie noce nie należały do naszych ulubionych. Frankowa gorączka oscylowała w granicach 38-39,5 stopnia, odpuszczała na czas podania leku, by na przykład w samym środeńku nocy podskoczyć po raz kolejny. Mimo, że Franka osłuchała nasza nieoceniona ekipa lekarska w postaci Doktor Pediatry i Doktora Opiekuna, żadne z nich nie usłyszało nic poza „wątpliwymi, ale nie zapalnymi szumami”. Antybiotyk został więc włączony na tak zwany wszelki wypadek, bo 1. „to coś” przyszło nagle i mocno, 2. nocami Francyś wentylowany był głównie za pomocą ambu. Doszło do tego, że właśnie w czasie snu, kiedy temperatura skakała, Frankowi na tyle trudno oddychało się na podkręconych parametrach respi, że musieliśmy włączyć koncentrator tlenu. Nawet wtedy, mimo tlenu, respiratora i leków saturacja Dziedzica sięgała góra 94-95%, a tętno w czasie snu nie schodziło poniżej 150 uderzeń. Niefajnie nie śpi się przez tyle czasu, więc Franio nadrabiał za dnia. Nie jadł, sporo pił, podsypiał i wiedzieliśmy, że jest naprawdę chory, bo odmówił nawet zabaw na ukochanym komputerze!

Jak zło przyszło, tak sobie idzie. Wczoraj gorączka była już raczej w normie, nocą obyliśmy się bez koncentratora tlenu i ambu i nawet udało nam się pospać. Zwolnienie z ćwiczeń i przedszkola do poniedziałku włącznie, ale chyba pokusimy się już o wędrówkę na podwórko, bo pogoda iście majówkowa, a w domu coraz większe nudy.