Od pewnego czasu odbywamy mocno tematyczne wycieczki. I choć zdawałoby się, że są to dość atrakcyjne kierunki dla małego podróżnika, to ich koniec jest zawsze taki sam- gabinet lekarski. Niejako za jednym zamachem postanowiliśmy zrobić Franiowi wiosenny przegląd, tym bardziej, że ostatnimi czasy jego organizm sam wysyłał nam kilka sygnałów ostrzegawczych.
Zaczęło się od słynnego już omdlenia w dniu chorób rzadkich. Po długich obserwacjach i namysłach jedynym malutkim punktem zaczepienia, jaki znalazł nasz Doktor Opiekun, był problem z sercem. Wiemy dobrze, że dzieci ze smard1 mają problemy krążeniowe, więc na zlecenie naszego Doktora zrobiliśmy serię badań krwi i umówiliśmy się na wizytę u kardiologa. Choć punkt zaczepienia był malutki, wydał się najbardziej prawdopodobnym, bo spójrzcie na to tak: Franiowy organizm nieco wolniej pracuje, mniej się rusza. Przecież Franek rusza się pewno w 10 procentach tego, co jego zdrowi rówieśnicy. W związku z tym i jego serce może być nieco wolniejsze. A co jeśli wtedy zwolniło jeszcze bardziej? Na wizytę do Doktora Serce jechaliśmy z duszą na ramieniu. A tu, jak zwykle w przypadku Franka- niespodzianka. Serducho pika tak, jak mu nakazuje właściciel, wszystkie żyły są drożne i bez zarzutu- niemal model książkowy. Skąd więc to omdlenie? Zagadka Las Vegas moi mili. Doktor Serce uznał, że jeśli nastąpi powtórka z rozrywki, mamy zmierzyć Franiowi ciśnienie. Wymyślił bowiem, że powodem jego omdlenia mógł być nagły, niczym nie spodziewany spadek ciśnienia. Innego pomysłu- brak.
Wizyta u Doktora kosztowała 150 zł, pokryliśmy ją z własnej kieszeni. Jednak zaopatrzyć musieliśmy się w ciśnieniomierz. Koszt: 113zł pokryliśmy dzięki środkom zgromadzonym na subkoncie Frania w Fundacji.
Kolejnym etapem naszej podróży był gabinet Profesora Kotwickiego- Frankowego specjalisty od kręgosłupa. Niestety mimo ogromu pracy, jaki w rehabilitację wkładają nasi fizjoterapeuci i Franek, potworzasty jest nieugięty. A jego siłę w tej chwili najmocniej odczuwa Franiowy kręgosłup. Profesor zlecił zdjęcie rentgenowskie i po jego obejrzeniu uznał, że skrzywienia są dość znaczące, jednak na szczęście jeszcze nie na tyle, żeby zagrażały narządom wewnętrznym. Niestety zaś już tak obciążające, że powoli kończą się możliwości regeneracji kręgosłupa bez ingerencji chirurgicznej. Na nasze szczęście Profesor optuje za tym, żeby myśl o operacji kręgosłupa była jedną z naszych ostatnich, bo musicie sobie zdawać sprawę, że taka operacja polega na wszczepieniu w linii kręgów stalowego pręta, który w ryzach będzie utrzymywał skrzywienia. Operację trzeba powtórzyć kilkukrotnie, co wiąże się z obciążeniem przy znieczuleniu, bólem Frania oraz ryzykiem pogorszenia wydolności oddechowej. To jedna strona, druga jest taka, że taka drobinka jak Franek, czyli 10 kilogramów chudzielca niesie ogromne ryzyko dla operatora, więc tak naprawdę nie wiadomo, czy jedyny ośrodek w Zakopanem podjąłby się takiego zabiegu. Widmo operacji postaramy się oddalić na tyle, na ile będzie to możliwe, a przy wsparciu naszych rehabilitantów oraz pomysłowości producentów sprzętu zrobimy wszystko, żeby to Franek jako dorosły chłopak mógł samodzielnie podjąć taką decyzję. Ponieważ Profesor zlecił wzmożoną fizjoterapię, naszym kolejnym celem podróży była Warszawa.
Koszt wizyty, konsultacji oraz zdjęcia RTG to 280 zł. Całość pokryliśmy ze środków zgromadzonych na subkoncie Frania w Fundacji.
Sen o Warszawie jawił się stresująco. Baliśmy się, że Dr Agnieszka Stępień mimo ogromu wiedzy, już nic nie poradzi na Frankowe plecki. Wsparciem w tej wizycie jak zwykle była Monika- nasza rehabilitacyjna szefowa, która najlepiej wie, co we Frankowych osiągnięciach piszczy i potrafi wszystko ubrać w fachowy język. Obie Panie Franka mierzyły, przekładały i przerzucały. Francyś, jak na Dzielniaka przystało tylko sygnalizował, że trochę boli, ale pięknie zniósł długie minuty badań. Pani Dr utwierdziła nas w tym, co sami widzimy- niestety. Od ostatniej wizyty rok temu u Franka znacząco postąpiła lordoza i skolioza, a miednica mocno próbuje im dorównać. Naszym celem na najbliższy czas jest próba walki z tymi skrzywieniami i od wczoraj wertujemy internety w poszukiwaniu cudownego „czegoś” na usztywnienie kręgosłupa. Jak wiecie gorset do leżenia odpadł już dawno temu, ale Monika zna kogoś, kto zna kogoś, kto może pomóc. Czekamy więc z niecierpliwością i na bieżąco będziemy Wam relacjonować walkę z krzywymi pleckami Frania.
Koszt konsultacji to 200 zł, w całości pokryty dzięki środkom zgromadzonym na subkoncie Frania.
Musicie wiedzieć, że taki turnus lekarski jest możliwy wyłącznie dzięki temu, że mamy Was. W odpowiedzi na kilka pytań, pragnę Was zapewnić, że koszt paliwa, ewentualnych noclegów (zazwyczaj u znajomych lub rodziny) i jedzenia na takich wyjazdach pokrywamy z własnej kieszeni. Z subkonta Frania opłacamy to, co jest niezbędne do walki z potworzastym.
Bardzo Wam dziękujemy, że umożliwiacie naszemu Franiowi podjęcie rękawicy, jaką rzucił mu los. Dzięki Wam Franio może korzystać z pomocy najlepszych specjalistów, może mieć sprzęty, które znacząco ułatwiają mu życie, a także znacząco utrudniają życie potworzastemu. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie Wasze wpłaty na subkonto Frania oraz coroczny zapis przy oddawaniu 1% podatku dochodowego. Franio jest bezcennym chłopcem: kochanym, uroczym i słodkim, ale jego życie i sprawność jest niestety dość wysoko wyceniana. To dla nas ogromnie ważne, że pomagacie nam tę cenę unieść. Jesteście super!