Zaczęło się niewinnie od oglądania rączek, których długo długo nie można było podnieść na wysokość oczu. Potem były pierwsze nieśmiałe próby zjedzenia swojej pięści, ciumkania palców. W końcu Francesco tak pięknie zaczął władać swoimi rękami, że bez problemu potrafi obsłużyć tablet (robi to nawet lepiej niż ja!), potrafi krótko potrzymać pisak lub ołówek, stara się bardzo jeść, trzymając widelec oburącz. No, ale osiągnięcia swoje, a życie swoje. Nigdy nie ma tak, żeby było tylko różowo. Otóż moi mili od jakiegoś czasu przyłapuje Waszego idealnego Dziedzica na dość wstydliwej przypadłości. Obgryza paznokcie. Póki co upodobał sobie kciuk i wskazujący prawej dłoni, ale boję się, że jak tak dalej to będzie wyglądało, pójdą wszystkie.
Co począć? Co zrobić, kiedy wszystkie prośby i groźby kończą się uśmiechem od ucha do ucha i teatralnym: „Maaaaaamooooo”? Franciszek obgryza paznokcie i jest z tego dumny.
-Franio! Co robisz?- pytam tonem, którym pytają mamy, kiedy wiedzą, że delikwent robi coś złego, wspomniany delikwent to wie, ale mamy i tak pytają.
-Odgryzam paznokcie- odpowiada niczym nie zmieszany.
-Odgryzasz? Ale dlaczego?- drążę w wielkiej matczynej naiwności .
-Bo umiem.
Jak babcię kocham, zwariuję z nim kiedyś.