Pamiętacie kampanię Fundacji Promyk Słońca o wiele mówiącym tytule „Na jednym wózku” i zorganizowany przy tym konkurs. To Wy nas wyklikaliście wysoko w rankingu, a szacowne Jury uznało, że dostaniemy nagrodę w postaci rodzinnych wakacji.
No to jedziemy. Jeszcze nie dziś, jeszcze nie teraz, ale powolutku przygotowujemy bagaże, układamy listę przydasiów, robimy wstępną przepierkę i… chuchamy i dmuchamy na Dziedzica, coby przegonił paskudne coś, bo jak nie, to przyjedzie Doktor i da nam szlaban. Promyk zabukował już dawno dla nas uroczą miejscówkę w Karpaczu, więc tym bardziej byłoby nam żal, gdybyśmy z powodu paskudnego cosia musieli obejść się smakiem.
Tymczasem antybiotyk spełnia chyba swoje zadanie, bo Franek ma się wyraźnie lepiej. Koncentrator już wyłączony, temperatura w normie, tylko wydzieliny jeszcze sporo. Częste odsysanie podrażniło trochę śluzówkę Dziedzica i jest tego efekt w postaci delikatnego krwawienia, ale nawilżamy, inhalujemy i prosimy Franklina, by się ogarnął i nie fundował już nam takich atrakcji. Jutro kontrolnie ma wpaść Doktor Opiekun, więc będziemy mieli profesjonalną opinię na temat kondycji pacjenta.
Ponad powyższe jednak dzisiejszy wpis zakończymy mocno radosnym akcentem:
na świecie witamy zdrową (!!! :D), z dołeczkami w policzkach „po tatusiu” i długo wyczekiwaną Klaudię. Kochana Esiu bardzo Ci gratulujemy! :*