Kiedy ostatnio czytałam Preclowego posta o tym, jak to przed kontrolą z hospicjum Preclowa Mama musi sprzątać ( o tu: http://preclowastrona.blox.pl/html )- przyznaję, że się śmiałam. Sprawiedliwość dopadła mnie szybko. Dziś rano (a przypominam, że jest sobota i rano to 9:30) ktoś zastukał do drzwi. To Ciocia-Pielęgniarka z HELPu. A u nas w domu brakowało tylko jednego. Porządku. Ok, nie chciało mi się wczoraj zmywać, łóżko też było jeszcze nie posłane, no i generalnie szał ciał i uprzęży. Na szczęście ciocia taktownie przemilczała całość, obejrzała Dziedzica i pojechała. No cóż, okazuje się, że nie znasz dnia ani godziny…,więc lepiej sprzątać po kolacji.;-)
Jest godz.22:25- niech wpada kto chce, jest porządeczek:-)
Poza tym, w końcu przyjechała! Piękna taka, w sukience w kwiatki i cała w uśmiechach:-) Suzana. Franek odtańczył sambę z wujkiem P., pokazał zęby swojej przyszłej żonie i zasnął… Czekamy na jeszcze!
Z nowości Frankowości:
Synuś dziś znów nie chciał jeść. Podejrzewam, że już ostatnia z jedynek daje mu się we znaki. Ma tak napuchnięte dziąsełko, że nawet smarowanie żelem, sprawiało mu ból. Niech już te zęby dadzą mu spokój, bo serce mi się kroi za każdym razem, kiedy mam mu założyć sondę. Zastanawia mnie też, czy on w ogóle nie je za mało. Nie wygląda na zabiedzonego. Staramy się, żeby dostawał i kaszkę i owoce i zupę i przemycamy co chwilę po kilka łyków soku lub herbaty, ale boję się, że to mało. Zastanawiam się, czy nie poprosić o pomoc kogoś, kto powie mi, jak liczyć kalorie, żeby Frankowe menu było ok. A może zwyczajnie jest niejadkiem?
No i wieczorami, kiedy dom już śpi, smutno mi i źle. Bo TO jednak nie przejdzie. Bo na TO nie ma leku…