Kulisy żyrafowej sesji.

W przypadku każdej sesji fotograficznej Celebryty powstają zdjęcia, które za żadne skarby nie mogą ujrzeć światła dziennego. Potem okazuje się, że ktoś te zdjęcia wykrada i trafiają one do sieci budząc ciekawość żądnych plotek portali plotkarskich. Także w przypadku sesji Franka z żyrafami w tle powstało kilka takich fotek. I zanim do naszej domowej serwerowni włamie się jakiś szalony haker stawiamy czoła prawdzie i publikujemy to, co nie wyszło… z różnych powodów.

Bywało, że Dziedzic z uśmiechem uciekał z kadru:

Bywało, że szukał schronienia u Grażyny:

Bywało,- co jest najbardziej oczywiste-że bardziej interesował go żyrafi dobytek niż sesja:

Żeby wprowadzić Franklina w „nastrój” zdjęć należało także przeprowadzić bardzo ważną rozmowę z Grażyną:

A w niedzielę Franklin odwiedził Babcię Domową w porze obiadowej, przegadał całe popołudnie i wypił więcej, niż przez cały weekend. Czyli dzień zaliczony na 5+.

 

Kolekcjoner.

Jest 23:21. Franklin zasnął siedem minut temu. Tak, jak obiecałam poniżej efekt naszej pracy z aparatem.

Postanowiliśmy zinwentaryzować wszystkie Frankowe żyrafy. Pod KAŻDĄ postacią. Wszystko zaczęło się od tej:

Zakupiliśmy ją w kiosku szpitalnym w Łodzi, kiedy Franek trafił na OIOM. Tam w odróżnieniu od normalnego oddziału w łódzkim CZMP mógł mieć swoje zabawki. A ponieważ owej żyrafie dobrze z oczu patrzyło, postanowiliśmy, że zostanie towarzyszką naszego syna. Od tej pory Pan Żyraf- jak go nazywamy- miał już wiele funkcji. Był przytulanką, podpórką pod słabe kolanka, oparciem, kiedy Franek leżał na boku, towarzyszem pierwszych rozmów i odwracaczem uwagi przy nieprzyjemnych zabiegach. Zwiedził z Frankiem wszystkie szpitale, po powrocie do domu zostało wyprany i zamrożony, żeby wytępić szpitalne „prezenty” i do tej pory dzielnie służy swojemu panu. Choć jest już nieco sprany, a plama na mordce, to ślad po kaszce, którą zjadał wespół z Frankiem- jest ulubieńcem Dziedzica i prekursorem do żyrafowej kolekcji. Uważni Czytacze w tłach zdjęć na blogu mogą zauważyć Pana Żyrafa towarzyszącego Frankowi niemal w każdej mniejszej i większej wyprawie.

Kolejnym żyrafim elementem w naszym domu są drzwi do łazienki. A w zasadzie to, co jest na nich naklejone. Prezent prosto z Grecji od pewnej bardzo miłej cioci: Żyrafy w miłosnym uścisku:

Od tej samej Cioci mam żyrafią zastawę:

A także Frankowy ulubiony koc…

W elementach Frankowej garderoby także można dostrzec efekt żyrafowy:

Franek jest również posiadaczem żyrafich gadżetów:

A do ulubieńców należy także Żyrafa-gigant. Prezent od Bruniaczy. Proszę Państwa oto oni: Franek i Grażyna -imię ściągnięte od pewnej znanej nam żyrafy Grażyny 🙂

A na koniec Pan na włościach, czyli Franek i jego stadko:

Już teraz wiem, że nie sfotografowaliśmy jeszcze żyrafowej szczotki do zębów i kilku bluzek. A w kolekcji mamy jeszcze książki z żyrafami i obrazki. Jeśli Franek pozwoli, to jutro dodamy film z sesji. To dopiero była zabawa!

P.S. Qpa była. W końcu normalna. Idzie dobre!