Czasem tak się zdarza, że w ramach bycia rodzicem najfajniejszego młodzieńca na świecie, jesteśmy zapraszani na wydarzenia, które normalnie mogłyby nas nie dotyczyć. Tym samym ostatnio wraz z Frankiem wzięłam udział w najprawdziwszym wernisażu! Ów wernisaż miał na celu ukazanie piękna mamowych rodzinnych stron, więc tym bardziej poczuliśmy się mocno wyróżnieni. Franciszek jak na prawdziwą gwiazdę przystało, ściskał dłonie, rozdawał uśmiechy i pozował do zdjęć. Organizatorzy i artyści biorący udział w tejże imprezie sprawili nam także olbrzymią niespodziankę, obdarowując nas obrazami z przeznaczeniem sprzedania i wpłaty środków na subkonto Frania w fundacji. Dlatego, kiedy tylko zorientuję się, jak można sprzedać te obrazy, by środki BEZPOŚREDNIO popłynęły na konto Franka, możecie spodziewać się prawdziwego domu aukcyjnego sygnowanego wizerunkiem Frania. O wszystkim będziemy oczywiście na bieżąco informować na blogu.
Żeby tradycji stało się zadość, tradycyjna relacja fotograficzna:
W domu zaś Franio niesiony atmosferą wraz z Babcią tworzył swoje dzieła…