Na weekend zostaliśmy z Frankiem tylko we dwoje. Zgodnie ze świecką tradycją, mama spełnia wszystkie zachcianki swojego dziecięcia i świat oczywiście kręci się wokół niego. Aktualnie jesteśmy na etapie tworzenia arcyciekawego reportażu fotograficznego, w którym fotografem jest mama a głównym modelem oczywiście Franklin. Jeśli Dziedzic pójdzie dziś spać o przyzwoitej porze, wieczorem efekty na blogu.
Z cyklu: dieta i brzuszek:
Frankowa dieta to ciągle produkty ułatwiające wypróżnianie. Zdaje się, że powoli zaczyna kroić się jakiś efekt. Nie chciałabym zapeszyć, ale po wyciśnięciu dwóch twardzieli jest odrobinę lżej. Brzuch nie jest już taki twardy, nie widać, żeby Franka coś bolało. Dziś na śniadanie była owsianka, na drugie kisiel a na obiad spróbujemy z makaronem. Ponieważ Dziedzic zdecydowanie dorasta, zdarza się, że protestuje na widok deseru, a ożywia się, kiedy ma dostać konkret- jak wczoraj rosół i mięso z kury. 🙂
Z serii: mój syn dorasta:
Od kilku dni zdarza się, że Franklin rezygnuje z popołudniowej drzemki na rzecz wcześniejszego pójścia spać wieczorem. Jeśli już idzie spać w południe, to są to raczej krótkie regenerujące trzydziestominutówki, po których Francesco gotów jest do dalszej zabawy.
O zabawach:
Stefek Burczymucha rządzi! W czasie jedzenia, kąpieli, oglądania tv, leżenia, siedzenia, oddychania na słowa „O większego trudno zucha…” Franek uśmiecha się od ucha do ucha i czeka na jeszcze. W związku z tym deklamujemy Stefka śpiewająco, z przedstawieniem, w stylu horroru, albo kina akcji.
O oddychaniu właśnie:
Wczoraj z tatą: 24 minuty. Dzisiaj z mamą: 13. Brawa, brawa, brawa.
Dziś otwieramy stały cykl: Co potrafi Franek i z czego mama jest szczególnie dumna:
-pokazać gdzie ma oko, nos i ucho
-pokazać żyrafę (ofkors), kurę, krowę, kotka i psa
-przesyłać buziaki, robić papa (OBIEMA rączkami)
-robić o,o,o,o, kiedy śpiewamy mniej niż zero
-na widok Cioci Ani reh., podnosić pupę (nasze słynne pupką-pupką-pupką)