Leżymy sobie z Franiem w łóżku i opowiadamy, jak minął nam dzień. Nie był on może jakoś szczególnie atrakcyjny dla Młodzieńca, ale zakończył się fajną książką na dobranoc i teraz nie pozostało nam nic, jak tylko czekać na sen.
-Mamo… Jesteś wspaniałym przyjacielem.
Rozpływam się, rozpadam na atomy, miękną mi kolana, w żołądku fruwają motyle tylko po to, żeby trzy sekundy później…
-Oj, przepraszam Mamo! Jesteś wspaniałym rodzicem! Nie przyjacielem. Bo wiesz, przyjaciele to… ludzie. A rodzice to… też ludzie. No to ja już nic nie rozumiem.
Ja też. To jestem w końcu przyjacielem, człowiekiem, czy rodzicem?