Szafa 18+

Jest w naszym domu taka szafa. Szafka w zasadzie, a nawet dwie. Do szafek tych dostęp mają właściwie wszyscy, ale korzystać z jej zasobów mogą tylko dorośli. I to uprawnieni!

Już wiem o czym pomyśleliście! Łobuzy, urwisy. A to nie to. To szafa ze środkami, które naszym zdaniem niezbędne są, kiedy jednym z lokatorów jest podwójnie zarurkowany z genami na krzyż całkiem niedorosły chłopiec. On sam i jego sprzęty wymagają specjalnej pielęgnacji, dlatego dziś uchylę Wam rąbka tajemnicy i pokażę najmniejszy skrawek naszego magazynku, polecając to i owo rodzicom świeżym w temacie. Wpis w żaden sposób nie jest sponsorowany, bazuje na naszym doświadczeniu i poleceniach innych rodziców. Kiedyś – jak już uporam się z rozgardiaszem w tym „wielkim” magazynku – pokażę Wam, co jeszcze zimuje w naszym domu, żebyśmy mogli bezpiecznie szaleć i pokonywać niedasie. Tymczasem zapoznajcie się z pielęgnacją rurek i sprzętów Franciszka.

Fotografia poniżej to zestaw środków niezbędnych do pielęgnacji tracheo i pega Francynia. Zacznijmy może od pega, bo przy tej okazji mogę Wam opowiedzieć coś na kształt anegdoty z niedalekiej przeszłości. Otóż w czasie nauki pegoopatrywania usłyszałam, że „wie Pani tam jest na tej ulotce napisane, że nie można octaniseptem, ale jak pani psiknie troszkę to się nic nie staaaanie”. „Pani” jednak strasznie oporna jest na tego rodzaju rady, bo przeliczyła sobie, że tym ocatniseptem to psiknąć będzie trzeba ze dwa razy dziennie przez kilka lat, to chyba nie taka troszka i skoro w ulotce napisali, że szkodzi, to zaryzykuje opinię, że szkodzi i zapyta kogoś… mądrzej… bardziej doświadczonego! Tym kimś bardziej doświadczonym była Mama Radka z sma1, która szybciuteńko popukała się w czółko na temat owego octaniseptu i wyłożyła Matce na czym ten cały peg polega, polecający przy okazji to i owo. To i owo to prontosan żel i prontosan w areozolu.

One także przyspieszają gojenie ran, nie zawierają jednak substancji szkodliwych dla pega i ich efekt tuż po zabiegu było widać gołym okiem. Codziennie myjemy okolice rany i zaślepkę pega (jeśli Franek się zgodzi, nagramy Wam może film) areozolem, nakładamy odrobinę żelu, opatrunek i zamykamy pega. Pani Doktor od żywienia mówi, że pegodziurka wygląda naprawdę ładnie i sama zabrała namiary na prontosany. Niech Wam nie przyjdzie jednak na myśl psioczyć na ten biedny octanisept! Od samego początku używamy go do pielęgnacji tracheo. Film ze zmiany opatrunku był  jednym z naszych pierwszych i już wiele razy słyszałam, że wow i dzięki za odwagę na jego temat, więc jeśli macie ochotę to tutaj klik klik. Ale wracając do octaniseptu, to przez prawie osiem lat Francyniowi nie przydarzyło się żadne zakażenie tracheodziurki, nie miał większej ziarniny i jego szyja wygląda całkiem spoko. Także zapamiętajcie kochane dzieciaczki! Do pega prontosan, do tracheo octanisept! A jeśli o tracheo mowa, to jeszcze tylko napomknę Wam, że do gładkiej wymiany rurki nasz Doktor używa lignocainy – to żel, który na ma na celu znieczulić nieco nieprzyjemność tego zabiegu (lignocaina jest na recpetę!). A kto spostrzegł te piękne różowe rękawiczki? Tak! Można żyć kolorowo, nawet przy wymianie opatrunków. Ponieważ jest to głównie broszka moja lub naszej Pani Ewa pielęgniarki zakupiłam ostatni krzyk mody – nitrylowe rękawiczki w kolorze lila róż. Poza walorami estetycznymi wiedzcie drogie Mamy, że nitryl nie uczula i pięknie się zakłada i zdejmuje. 

Tym oto sposobem dobrnęliśmy do końca mojej działki w dezynfekcji i przejdźmy do działki Pana Taty. Stąd też spryciarze zauważą nitryl czarny na pierwszym planie. Jak szaleć to szaleć, więc tatowe wielkie rękawice są czarne, coby bohater naszego domu hehe miał anturaż odpowiedni do wykonywanej funkcji – czyściciela Frankosprzętów. Mimo, że nie staramy się żyć jakoś hipersterylnie i nie zrobiliśmy z domu szpitala, to pewne minimalne standardy zachowujemy. Tym bardziej, że wiele Frankosprzętów to pożywka dla bakterii i smrodków, po co więc kusić licho. Na zdjęciu widzicie troje naszych ulubienców – incidin spray, anios surfa safe i mediwipes plus. To w kolejności środek do dezynfekcji powierzchni, preparat do dezynfekcji narzędzi i chusteczki do szybkiej dezynfekcji powierzchni. Incidin służy nam do mycia ssaka na szybko, zaś surfanios do generalnego. W ogóle to po myciu ssaka polecamy wlać do pojemnika płynu do płukania jamy ustnej. Wówczas jego zawartość nie śmierdzi (aż tak). Incidinem myję też materac Franka do ćwiczeń, podobnie jak chusteczkami na szybko, których używamy także do wytarcia stolika Franka, z którego korzysta nie tylko on, ale i Leon z katarem i planszówki i książki i brudne łapki i wszystko wszystko. Jest to namiastka sterylności, więc żeby było totalnie bezpiecznie, nad wszystkim pieczę trzyma spiderman Leona (patrz: parapet, bohater drugiego planu).

Dom w którym mieszka Franek i domy, gdzie mieszkają jemu podobni zawsze mają jeden, ten sam problem logistyczny: z którego kąta zrobić magazynek? Musicie bowiem wiedzieć, że dzieciaki z respiratorami, pegami, cewnikami i innymi wyjątkowymi potrzebami zużywają tony różnych przydasi. Aktualnie na poddaszu mamy upchnięte 10 kartonów cewników, 3 kartony filtrów, kilka pudełek gazików, dwa pudła strzykawek, dwa kartony odżywki do pega, rury na wymianę, zapasy do respiratora, inhalatora, ssaka, karton z przydasiami do rehabilitacji i wieeeeele innych cudów… To wszystko to wątpliwa, ale jakże niezbędna dekoracja domów z podwójnie zarurkowanymi. 

Zajrzyjcie do nas jeszcze przed Sylwestrem, bo na poniedziałek Franek przygotował taką petardę, że ojacie!

Zajęcia praktyczne.

Szanowni Czytacze! Dziś pokażemy Wam, na czym polega wymiana filtra i tasiemki przy rurce tracheo u Franciszka Franklinowskiego. Uprzedzam, że instrukcja dotyczy TYLKO Franka, NIE JEST to film instruktażowy, NIE JEST to algorytm na wymianę u dzieci po tracheostomii. Jest to sposób, jaki wypracowaliśmy sobie na WŁASNE potrzeby, sposób, który nie przeszkadza Frankowi.

Do wymiany tasiemki i filtra potrzebne nam były:

1 Franciszek wymagający wymiany tasiemki i filtra

1 nowy filtr

1 tasiemka (w szpitalu była zwykle nowa, ale w domu piorę je i wymieniam, wyrzucam, kiedy są już bardzo zużyte)

gaziki jałowe (u nas 7,5×7,5, bawełniane, nazywane „krawatem”)

nożyczki (do wycięcia krawata)

octanisept (środek do dezynfekcji błon śluzowych- my używamy tylko wtedy, kiedy wokół rurki tworzą się odparzenia lub jakieś inne zmiany; moim skromnym zdaniem nie ma sensu przesadzać z jałowością, ważne, by obserwować otwór w szyjce i zareagować w miarę szybko, kiedy zaczyna się coś dziać)

Najpierw teoria:

Całość przeprowadzamy czystymi rękoma!!! ( W szpitalu Ciocie używały rękawiczek dodatkowo.)

Filtr pełni funkcję nosa. Oczyszcza i nagrzewa (ociepla?) powietrze, które respirator podaje płucom. Filtr wymieniamy przynajmniej raz dziennie. Częściej w czasie przeziębienia. Kiedy widać, że jest pora wymiany filtra? W jego ujściu skrapla się woda, to tak jakbyśmy my mieli zatkany nos- wówczas gorzej się oddycha. Latem, kiedy powietrze jest wilgotniejsze filtr wymieniamy 2 razy na dobę. Jak wymienia się filtr? Należy odłączyć delikwenta od respiratora i kiedy radzi sobie oddechowo (nie niepokoi się, nie wpada w duszność), szybko odłączyć stary filtr, podłączyć nowy i Franka do respi i gotowe. Dawniej, kiedy Franklin wpadał w niepokój przy każdym odłączaniu od respi, a my nie mieliśmy takiej wprawy- w czasie przełączania filtra, drugie z nas wentylowało Franka za pomocą ambu. Jak zobaczycie później, teraz Dziedzic nawet nie zauważa całej wymiany. Bo jest Dzielniakiem- jak wszystkie Franki.

Po wymianie filtra zabieramy się za tasiemkę. Przede wszystkim bezwzględnie należy uważać, żeby w czasie wymiany tasiemki, rurka nie wysunęła się z dziurki w szyjce. Dawniej robiliśmy to we dójkę- jedno asekurowało rurkę, drugie wymieniało tasiemkę. Teraz robimy to mechanicznie, co nie znaczy, że nieuważnie. Wydarzyć może się wszystko, tym bardziej, że zwykle w czasie wymiany Dziedzic ma najwięcej ochoty na zabawę. Wracając do tematu: tasiemka ma za zadanie trzymać rurkę tracheo w szyjce, mówiąc wprost, jest obrożą. Przypinana za pomocą rzepa, z flaneli ma maksymalnie łagodzić dyskomfort powstały na skutek zarurkowania Franklina. Latem, kiedy Młodzieniec szalenie się poci wymieniamy ją 2-3 razy dziennie, teraz wieczorem po kąpieli. Na czym to polega? Odpinamy starą tasiemkę, cały czas asekurując rurkę, wycieramy szyjkę do sucha (opcjonalnie całujemy), sprawdzamy czy nie ma odparzeń na szyi albo zmian wokół rurki i zakładamy nową tasiemkę. Polega to na przypięciu jej do rurki, przeciągnięciu jak krawata z tyłu głowy i zapięciu na rzep. Jeżeli między szyjkę a tasiemkę swobodnie wejdzie palec- jest ok. Tasiemka nie może być zbyt ciasno, bo dusiłaby Franklinowskiego. Następnie zakładamy krawat. W szpitalu Ciocie miały gotowe przycięte gaziki, my w domy mamy radosną twórczość własną. Niestety na filmie słabo to widać (może kiedyś nagram samo wycinanie), ale należy złożyć gazik na pół, mniej więcej w połowie naciąć na około 2 cm i zrobić dziurkę na rurkę. (Zobaczycie na filmie, jak po wycięciu ma to wyglądać.) Wycięty gazik wkładamy pod rurkę, żeby zabezpieczyć otwór tracheo przed zanieczyszczeniami z zewnątrz, a ciało Franklina przed obtarciami ze strony rurki. Potem sprawdzamy czy wszystko się trzyma i gotowe!

Po pół roku praktyki, idzie jak z płatka. 🙂

A oto wizualizacja: filmuje tata, wymienia i tłumaczy mama, gwiazdorzy Franek: wszelkie niedociągnięcia proszę złożyć na karb tego, że stresowała nas wielomilionowa widownia, jaką zamierzamy na owej produkcji zgromadzić 🙂

***

Dzisiejszy wpis dedykujemy Ciociom z łódzkiego OIOMu, które wszystkiego cierpliwie nas uczyły- szczególnie Beacie, Kindze, Ewie i Jadzi (której pochwały Frankowy tata pamięta do dzisiaj!).