Kiedy nadchodził czas edukacyjnej przygody Franciszka, bardzo chcieliśmy, żeby to jego uczniowskie życie jak najmniej różniło się od życia jego zdrowych kolegów. Stąd na początku jedną z decyzji (dziś wiemy, że błędną) była ta, żeby Franio uczestniczył w zajęciach szkolnych, jak każde inne dziecko. Ale dziś nie o tym. Dziś bowiem o przyjemnej stronie medalu.
W ubiegły wtorek nasz syn reprezentował swoją klasę i szkołę w konkursie pięknego czytania. Wiemy, że Franek czyta płynnie i zawsze zadziwia tym dorosłych, kiedy to na przykład w restauracji prosi o oddzielne menu dla siebie lub w księgarni wybiera książki zupełnie sam. Niemniej jednak Francio czyta dla siebie i dla nas, a jak to w rodzinie bywa, nie zawsze jest to na medal. Tym bardziej, że w czasie głośnego czytania, żeby być słyszanym Franek musi pamiętać o oddychaniu. To znaczy musi tak rozłożyć siły i treść wypowiedzi, żeby respirator akurat wydmuchiwał powietrze, a wtedy będzie go słychać i będzie to miało sens. Wymaga to nie lada umiejętności i treningu. Franek ma to oczywiście świetnie opanowane, ale jak każdy sześciolatek nie zawsze pamięta o regułach. Konkursem jednak bardzo się przejął i kilka dni wcześniej jak mantrę powtarzał: „kiedy kropka oddech, kiedy przecinek oddech, pamiętać o oddychaniu, żeby nie zabrakło powietrza”. Przetrenowaliśmy kilka tekstów, jednak ten właściwy Francesco miał otrzymać dopiero przed samiutkim występem.
Powiem Wam, że jak nie potrafię obgryzać paznokci, tak tego dnia obgryzłam chyba dwa. Widziałam rano przejętą minę Franka, zestresowanego Tatę i tak mi się jakoś udzieliło. Na konkurs Młodziak pojechał ze swoją Ciocią M. i Panią Anią – wychowawczynią. Kilka minut po dwunastej dostałam mmsa- „Mamy to!”. Francio zwyciężył w kategorii klas pierwszych. Wiecie, dlaczego tak bardzo mnie to wzruszyło? Bo Frank faktycznie był najlepszy. Startował na równi ze swoimi zdrowymi kolegami, bez taryfy ulgowej pod tytułem „taki biedny, dajmy mu wygrać”. Wiem, że jemu także bardzo zależało, bo czuł się po prostu w tej dziedzinie mocny. Zatem dyplomy zawisną na ścianie, nagrody przeczytane już milion razy, a puchar stoi na honorowym miejscu. Proszę Państwa Mistrz!