Myślicie sobie, że moje życie jest bardzo fajne. No to trochę macie rację, a trochę się mylicie. Mam dla Was przykład na to, kiedy moje życie jest słabe. Taki przykład był wczoraj, kiedy pojechałem do galerii. W sumie myślicie sobie, że to jest życie super, ale to dopiero było kilka minut później. Najpierw byliśmy w sprawach mamy, bo mamie popsuł się telefon. Dość silnie się popsuł, dlatego najpierw poszliśmy w mamy sprawach, a potem byliśmy na lodaaaaach. Były przepyszne – ja wybrałem sobie smak słony karmel, a Leoś – tak samo. Jeszcze poszliśmy do auta zapakować zakupy, które mama kupiła a potem poszliśmy w moje miejsce – hurra! To był empik. Powiem Wam, że empik to jest mój najulubieńszy sklep na świecie, oprócz Mc Donalda. I teraz zaczyna się ta historia dość smutno. Bo mojemu bratu zaczęło się chcieć siusiu. W galerii mój brat zrobił siusiu dwa razy. I mama mnie poinformowała, że musimy jechać do domu, bo Leosiowi bardzo chciało się dwójeczkę (ble!). I tyle było z mojego ulubionego miejsca, a myślałem, że to będzie super. To był pierwszy przykład, że moje życie jest okropne.
Teraz opowiem Wam o tym, jak mój brat zrobił imprezkę. Tańczył na całego, śpiewał a najgorsza na tym festiwalu była mama. Bawiliśmy się na całego, mój brat trochę mnie rozśmieszył, a teraz kiedy ja piszę dla Was bloga, to mój brat ogląda sobie bajeczki. Dlatego powiem Wam, że to był super wieczór.
No dobra, muszę się z Wami pożegnać. Dzięki, że mogę pierwszy raz napisać bloga. W sumie to nie ja piszę, tylko mama. Ja mówię mamie, co ma pisać. Dlatego muszę się z Wami pożegnać. Do zobaczenia w następnym wpisie!
Franek.