Francyś, jak prawdziwa gwiazda i najprawdziwszy jedynak posiada szafę bez dna. Fakt, że jest jedynym malutkim w naszej najbliżej rodzinie sprawia, że Dziedzic ma chyba każdą koszulkę z Zygzaciem, jaką wyprodukowano. Jednak zakupienie odpowiedniej garderoby takiemu chłopcu, to nie lada wyzwanie.
Nie wiem, jak to jest u innych mięśniaków z respiratorami. Opowiem Wam za to, czym różni się szafa czteroletniego Franka, który nosi ze sobą respirator, ma rurę, waży niespełna 10 kg i ma nieco poniżej jednego metra wzrostu od szafy zdrowych rówieśników. Do tego F. w zasadzie jest chudziną na chudzinami, z wątłymi ramionkami, opadającym stopami, długaśnymi nogami i wątłą pupą. Wpis będzie stricte modowy- wolę uprzedzić Panów Czytaczy, a dla miłych Pań- to, co tygryski lubią najbardziej! Szoping z Dziedzicem! 🙂
Spodnie
Teoretycznie sprawa jest prosta. W grę powinien wchodzić rozmiar 92, 98 lub 104. No to prawie nie ma na co narzekać! No właśnie prawie. Te 92 są zazwyczaj dobre w pasie, ale zbyt krótkie, te 98 bywają dobre w pasie, ale są nadal zbyt krótkie, zaś te 104 są zdecydowanie zbyt duże. Nogawki fruwają, jak im wiatr zawieje, że już nie wspomnę o tym, że zwężanie takich spodni w pasie to prawdziwa mordęga. Preferujemy dresy. To ważne, żeby nie miały szyć i kieszeni na pupie- Franek przecież siedzi przez cały dzień i wszelkie naszycia odciskają mu się na skórze. Ważne jest także to, żeby miały dość obcisłe nogawki. Te szerokie na chudych nóżkach wyglądają po prostu słabo- a przecież wiadomo- nie pozwolimy Franklinowi wyglądać słabo!
Bluzki, bluzy, bluzeczki, koszulki, koszule
Tutaj jest nieco prościej niż w przypadku spodni. Kupujemy Frankowi nawet te bluzki, które są wkładane przez głowę. Przyznam szczerze, że jeszcze trzy lata temu każde odłączenie Franka od respiratora było dla nas mega wyzwaniem. Teraz, kiedy Dziedzic jest dużo mocniejszy oddechowo- nie ma żadnego problemu. W zasadzie od pasa w górę Franek ubierany jest bez rury podłączonej do respiratora. Zastanawiacie się nad krojem? Ano też nie jest prosto. Trzeba się nagimnastykować, żeby bluza, czy sweter nie wyglądały jak na wieszaku. Do tego Franek już dawno mentalnie wyrósł z działu dla niemowlaków, a kupienie czegoś w przedziale 2-9 lat to zawsze przygoda. Do tego, z tego samego powodu, co kieszeni, unikamy kapturów. Żeby nie gniótł w plecy. No i raczej nie korzystamy z szelek. Z podobnej przyczyny- gniotą w plecy. Od zawsze jesteśmy w rozmiarze 92-98. Najłatwiej wybrać coś Frankowi.
Kurtka zimowa
Piszę o zimowej, bo temat na topie. W ostatni wtorek przemierzyliśmy z Dziedzicem sześćset milionów razy galerię w poszukiwaniu czegoś w sam raz. I tak: kiedy w jednym sklepie w rozmiarze 98 Franek tonął, w innym był on za mały. Zaś 104 pokonywał nas wszędzie. Pikowane- odpadają, bo tonie. Generalnie te wielkie, te narciarskie, te z kapturami ogromnymi, płaszcze z guzikami na plecach, kożuszki- nie dla nas. Nie znaleźliśmy ideału, więc przystało na tym, co było najbliższe. Miał być kaptur odpinany, jest przyszyty na stałe, ale wątły- postawimy na grubą czapkę. Poza tym stanęło na 98, które w owym sklepie okazało się przyduże- będzie na za rok.
Buty
Jak sięgam pamięcią, a jestem dość pamiętliwą bestią, nie rozstajemy się z rozmiarem 20. Z butami jest taki problem, że Franiowe stopy opadają. Najbardziej obrazowo? Kąt między stopą, a nogą to prawie 180 stopni. Poza tym Franek sam nie wsunie stopy do buta, trzeba mu ją włożyć i palcami wyprostować paluszki u stóp, które przy wkładaniu mogą się zawinąć. Buty muszą być więc z dostępem do całej stopy. Najczęściej kupujemy takie zapinane na zamek z boku, a zimowe udało się nabyć na rzepy. Cztery rzepy odpinane od góry do dołu. Poza tym bytu muszą być stabilne- odpadają więc papcie z materiału i klapki. Staramy się kupować takie, w których siła Frankowych nóg ich nie wykoślawi- idealne są więc takie do wysokości kostki. I żeby był kolorowe. 😉
Stylizacja na zimno
Czapki są bezproblemowe- zawsze znajdziemy coś dla siebie, więc jest ich spory zapas. Do tej pory korzystaliśmy z rękawiczek z jednym palcem, bo Franio ma problem z rozprostowaniem paluszków u dłoni. W tym roku- jeśli znajdziemy takie mini, pokusimy się o pięciopalcowe- wszak to będzie dla nich dodatkowy trening! Rajstopy? Temat rzeka. Nasz syn jest z tych z zimnego chowu. Nigdy, przenigdy, jakem Matka Anka- Franek nie nosił rajstop. Prababcie mają zawał, kiedy świeci gołymi łydkami jesienią. Na swoją obronę dodam tylko, że bezrajstopowy sposób bycia nie owocuje przeziębieniami już od kilku sezonów, więc rajstop nie będzie- never! Zdarzają się kalesonki- kiedy idziemy na sanki i jest zimniej niż minus pięć stopni.
Koce, okrycia
Franek korzysta z kocyków (ukochany pomarańczowy z żyrafą wygląda już jak psu z gardła, ale Dziedzic kocha i już). Okrywamy mu nogi, kiedy jest rześko- nie rusza nimi więc jest mu dużo chłodniej niż nam. Dziedzic jest raczej z tych zimnolubnych, więc kiedy mu zbyt okryty zaraz oblewa się potem i złością na rodzica. Zatem nie przegrzewamy i koce raczej z tych cieńszych.
Marzą mi się ładne kolorowe, dostosowane do siedzących i leżących na stałe ubrania. Takie, żeby nie uwierały, żeby nie uczulały, żeby przepuszczały powietrze, żeby były stosowne do pory roku i żeby nie były bure tylko dlatego, że dla niepełnosprawnych… Może kiedyś powstanie taka kolekcja. Czy to zbyt niszowe? Halo! Projektanci! Modeli znajdziecie na pęczki. 😉