Tydzień 6:
No i jestem w ciąży. Heh. Będziemy mieli drugie dziecko. Szaleństwo, szok, hormony. Gdzie my zmieścimy dwa wózki? Moi chłopcy przeszczęśliwi. Franek mówi: „Będę karmił dzidziusia butelką z mleczkiem, a potem pójdziemy na górkę spać w moim małym łóżku.” Reklama espumisanu dla dzieci, F. na widok płaczącego maluszka: „Nie płacz już mój bracie!”
Tydzień 7:
Franio mówi do mojego brzucha: „Chodź Dzidziusiu, pouczymy się literek z szarego zeszytu, a potem pójdziesz spać.” Będzie starszym bratem. Najlepszym na świecie.
Tydzień 8:
Dziadkowie zaskoczeni, ale szczęśliwi. Babcie solidarnie zamówiły wnuczkę- nie wiem, czy się orientują, że to nie można wybierać. Franek mówi, że będzie miał siostrę. Doktor Prowadzący nie wypowiada się w temacie płci. Wszystko w porządku. Spać, śledzi, ogórków kiszonych, kebabu, wolnej toalety. Bycie w ciąży jest super.
Tydzień 9:
Byliśmy z Frankiem na zakupach. W galerii mnóstwo niemowlaków. Na widok tych odzianych na różowo, Franio z rumieńcem: „Jak moja siostra!” Zjem go, taki jest słodki.
Tydzień 10:
Śledzie są super. I żurek z kiełbasą! I bigos! Żeby tylko tak nie mdliło. Jedzenie jest super. Rosnę. Słodycze? Mogą nie istnieć. Ogórka dajcie!
Tydzień 11:
Grypa. Antybiotyk z serii lekkie. Syrop z cebuli, rosół, maliny, łóżko, gorączka, sto myśli na minutę, L4, strach.
Tydzień 12:
USG. Dwie ręce, dwie nogi, głowa, pęcherz, żołądek, cały kręgosłup, przezierność ładna, kość nosowa w sam raz, płeć nadal nieznana. Ojciec dziecka, zwany w pewnych kręgach Tatą Franka (trzeba mu będzie zmienić ksywkę!) twierdzi, że Doktor Prowadzący znacząco uśmiechał się na chłopca. Franek nadal chce siostrę.
Tydzień 13:
Któryś wieczór z rzędu Franek goni do snu Dzidziusia. Dziś zaśpiewał mu kołysankę: „pooora na dobranoc, bo już księżyc świeci, Maluszki lubią Franki, Franki lubią Maluszki”
Tydzień 14.
„Mamo, a czy Dzidziuś może jeść hot-dogi?” Teraz może. Teraz kocha hot-dogi, kebaby, pizze i inne takie i tylko resztka silnej woli Matki Jego powstrzymuje go przed taką dietą. A piwo! Piwa też by się napił Dzidziuś jeden. Łatwo nie będzie 😉
Tydzień 15.
Szukamy imienia. To nic, że Dzidziuś nie ma jeszcze płci. Trzeba się przygotować na każdą ewentualność. Franek dla siostry obstawia Lidę- imię jego jednej z największych miłości, rodzice gonią raczej w kierunku Heleny. Ewentualny Braciszek jest po prostu Braciszkiem. Bezimiennym.
Tydzień 16.
Znamy płeć! Ha! Będzie… chłopiec. Brat, braciszek. Tata zwariował ze szczęścia, Franek upewnił się, że „ten brat” też ma siusiaka i doszedł do wniosku, że „ten Dzidziuś mamo robi wszystko tak, jak ja. Nawet został bratem.” U Matki burza hormonalna płacz i euforia na przemian. Z trzema facetami w domu, to na pewno zwariuje.
Tydzień 17
Dzidziuś stał się wybitnym smakoszem wszystkiego. Co ewidentnie widać po skurczonych ubraniach i zadyszce na schodach w pracy. Franek codziennie pyta, czy on też kiedyś mieszkał w mamowym brzuszku.
Tydzień 18.
„Bracie zjedz sobie lizaka! Bracie, a lubisz chrupiące udka z kurczaczka? Bracie, czy ty umiesz już mówić?” – Franyś codziennie zwraca się do mamowego brzucha per Bracie. Z dumą oświadcza wszystkim dookoła, że latem zostanie starszym bratem i pójdzie do zerówki. Wszyscy mamy nadzieję, że tak właśnie będzie.
Tydzień 19.
Po męsku: „Puściłeś bączka Franio?” -pytam naiwnie, choć atmosfera jest dość wyrazista w tym temacie.”To nie ja! To dzidziuś!”- odpowiada. Aha. Młodszy, to ma przerąbane.
Tydzień 20.
I w końcu się poznali! Francesco obejrzał Brata na komputerze u Pana Doktora, uznał, że całkiem miły z niego szkrab i zapytał, czy w nagrodę za to, że był grzeczny, może dostać frytki. Tymczasem Dzidziuś sfiksował lekko i zafundował mamusi dodatkowe badania, w kierunku zupełnie nie takim, jakby chcieli rodzice. Badania sprawiły kilka bezsennych nocy i przeczytane całe internety.
Tydzień 21.
Mądrzy doktorzy wykluczają po kolei wszystkie podejrzenia. Noce stają się łatwiejsze. Młodszy z braci ma smaki na kebaby i lody truskawkowe, Starszy zaś najchętniej jadłby chipsy potworkowe i frytki- no nie jesteśmy my rodziną marzeń dla dietetyków.
Tydzień 22.
„Mamo, a czy wiesz, że jak się dzidziuś urodzi, to mu będę czytał <Reksio. Wielka księga przygód>? ”
Tydzień 23:
Zaczynam etap bardzo poważnych rozmów:
-Dziadku, a jak się urodzi mój brat, to Ty i Babcia będziecie go kochać?-Franio pyta Dziadka Ksero i Babcię Goshę.
-Oczywiście, tak jak Ciebie, najbardziej na świecie- odpowiadają niemal chórem.
-A on też będzie Waszym wnuniuniuniem tak, jak ja?
-No jasne-odpowiada Babcia- będziemy mieli dwa słoneczka, Ciebie i Twojego brata.
-To ja się baaaardzo cieszę- odpowiada uspokojony, mądry starszy brat.
Tydzień 24:
-Mamo, jeśli mój brat będzie chciał, to będę mu pożyczał mój respirator.
Tydzień 25:
Wychodzimy z przedszkola: -Mamo! Tylko nie zapomnij o moim braciszku!
Tydzień 26.
Jesteśmy na etapie rozważań imieninowych… Jakoś z dziewczyną szło nam łatwiej. Jednak Franio od czasu do czasu wpada na coś genialnego. – Mamo? A może mój brat mógłby mieć na imię Białoruś? Byłoby śmiesznie, prawda? -Dla niego na pewno-pomyślała Matka Anka
Tydzień 27.
Matka wije gniazdo. Trochę chyba za szybko, ale niesiona gwarnym „ale masz wielki brzuch” uznaje, że może Doktor Prowadzący się pomylił i wielki dzień nastąpi nieco szybciej?
Tydzień 28.
Nasze pierwsze wakacje we czwórkę. Brat nieco zaocznie, ale wielce ucieszony. Ryba w naszej ulubionej smażalni u Juliusza smakuje, jak nigdy dotąd. Rodzice planują przyszłoroczny urlop z dwoma wózkami. Piasek jest super. Franek codziennie zabiera Brata na zapiekankę. Brat (i Mama też) są przeszczęśliwi.
Tydzień 29.
„Mamo zrobiłem sobie siedzonko z Brata!” oznajmia Franek, kiedy niosę go do samochodu. Taaak. Ten brzuch musi być naprawdę wielki.
Tydzień 30.
Nadal Brat. Imienny. Leon. Przyklepane. We wrześniu urodzi się Leon Trzęsowski.
Tydzień 31.
Walka o zerówkę Franka i nauczyciela wspomagającego nie jest ulubionym zajęciem Leona. Buntuje się, w związku z czym Matka zalega na kanapie. Blog leży odłogiem, maile nieodpisane, Franek w nadmiarze korzysta z komputera, teściowa ratuje obiadami. Wolna amerykanka.
Tydzień 32.
Od kilku dni Franio interesuje się, jak Leon zjawi się w naszym domu. Jak z tego brzucha wyjdzie. Ponieważ Doktor planuje wyjście cesarskie, tłumaczenie jest mocno ułatwione. Mama pojedzie do szpitala, doktor rozetnie jej brzuszek i wyjmie Leona. Nie wiedzieć czemu Franka najbardziej interesuje etap rozcinania.
Tydzień 33.
Jest ciężko. W sensie wielkości Matki. Brzuch przesłania cały świat. Kolejne pisma w sprawie zerówki Franka nie wpływają na niego kojąco. Telefony okraszone łzami, ale dopiero w zaciszu łazienki. Bezsenność w nocy. Senność w dzień. Franek łazikuje z Ciocią M. całymi dniami. Matka posypia w czasie rehabilitacji. Leon ma się świetnie. Rośnie, co naprawdę widać po brzuchu.
Tydzień 34.
Lojalni Czytacze zaczynają rozgryzać nieobecności blogowe Matki. Pojawiają się pierwsze zapytania mailowe i dyskretne sugestie komentarzowe. Matka idzie w zaparte. Plan jest taki, że wszystko musi pójść dobrze i jakoś publicznie Matka nie chce zapeszać. Liczy na wyrozumiałość.
Tydzień 35.
Leonku- woła Franek od rana- wyjdź już z tego brzucha, to Cię nauczę jak się je frytki.
Tydzień 36.
Różnice między ciążami widoczne są coraz bardziej. Czuje je Matka dokładnie- Franio leniwie przeciągał się w brzuchu, co jakiś czas, zmieniając wolniutko pozycję. Leon urządza wieczną macarenę. Kopie wszędzie. Tam gdzie nie kopie wysuwa pupę. Jest zdecydowanie skocznym dzieckiem. Doktory się konsultują. Leon wydaje się być chłopakiem na medal. Brzuch coraz większy.
Tydzień 37.
Coraz bliżej wielkiego dnia. Nauczyciela dla Franka nadal brak. Nerwy nie sprzyjają Leonowi. Regularnie kładzie Matkę na kanapę. Doktor Prowadzący nie jest zadowolony z trybu życia, jaki na mecie fundują Matce instytucje. Nakazuje racjonalność. Ha. Ha. Ha.
Tydzień 38.
Różnica w zachowaniach ciążowych także mocno widoczna. Z Frankiem „o tej porze” już wszystko było gotowe. Teraz po pierwszych próbach dawno temu, Matka wznowiła przygotowania. I spakowała torbę do szpitala- w końcu. Leon jest mocno pobratowy: wózek po bracie, łóżeczko po bracie, ubrania po bracie i po Bolusiu. Dzięki Ci o losie za pojemną piwnicę i poddasze.
Tydzień 39.
No to jedziemy. Franio do zerówki. Mama do szpitala. Leon jest tuż tuż.
p.s. Większość „ciążowych” zdjęć zrobionych jest w czasie ćwiczeń Franka w gabinecie rehabilitacji. Czasem widać piętę, palce albo całego rehabilitanta Marka 😉 ups!