V Festiwal im. Pawła Bergera Można uznać za odbyty. Jak wszyscy wiedzą, było to dla nas niezwykle ważne wydarzenie. Dzięki cudownym organizatorom tego przedsięwzięcia małego Franklina poznała masa ludzi dobrej woli. Nam- rodzicom głównie zależało na tym, żeby wszyscy mogli zobaczyć niezwykle dzielnego chłopca, który śmieje się, bawi, jest towarzyski, potrafi mieć humory i się obrazić i że zupełnie nie przeszkadza mu w tym fakcie rurka, którą ma zmontowaną w szyjce ani niemal bezwładne nóżki czy osłabione rączki. Chcieliśmy innym i sobie także udowodnić, że chcieć to móc i że dziecko podłączone do respiratora też może mieć fajne dzieciństwo. Od kilkunastu dni nasz syn jest największym w naszej rodzinie celebrytą.
Oczywiście jak to z Potworzastym bywa, także i przed samym Festiwalem chciał pokrzyżować chłopakom szyki i postanowił utrudnić Frankowi oddychanie. Dziedzic przez kilkadziesiąt godzin uparcie walczył z coraz cięższym oddechem w trybie SIMV. Nie mógł dogadać się z respiratorem i tym samym ufundował tacie dwie bezsenne noce i dni z duszą na ramieniu. Koniec końców Doktor Opiekun przestawił sprzęt na inny tryb wentylowania i od piątku wieczora jest względny spokój. Tym samym wczoraj mały Celebryta i jego tata od samego rana przygotowywali się do wielkiego wyjścia. W związku z tymi przygotowaniami dom wygląda, jakby przeszedł przez niego huragan a kuchnia potrzebowała małej rewolucji. Mimo tego dumna jestem z moich Dzielniaków, bo poradzili sobie świetnie i Franklin w swoich szarych trampkach i koszulce z misiem pojechał na Arenę porwać tłumy. Tam już od wejścia czekało na niego milion niespodzianek. Jedną z nich była przepięknej urody koszulka od zespołu Dżem w unikalnym rozmiarze numer 72. Dziedzic został natychmiast wystylizowany na małego fana i wraz z tatą i przekochaną Ciocią M. pogonili do swojego VIP roomu. Z owego pokoju Franek miał widok na całą Arenę i po przyjęciu gości ze spokojem mógł oczekiwać na rozpoczęcie wieczornej gali. Mniej więcej w tym samym czasie mama w tempie ekspres pakowała bagaże i z zegarkiem w ręku, na przekór radarom wyruszała do domu. Do pokonania mieliśmy tylko 458 km, a naszym głównym celem były choćby ostatnie minuty koncertu. A jeśli o koncercie mowa. Dziedzic jak na prawdziwą gwiazdę przystało przespał całe wydarzenie i obudził się przed samym końcem, by dać się sfotografować i przez kilka minut zaszczycić swoją obecnością afterparty. Muszę nieskromnie dodać, że także i mama miała swoje pięć minut i została zakulisowo obdarowana pięknym bukietem i niezliczoną ilością dobrych słów, w związku z czym głos mamie jakoś nienaturalnie drżał i łzy same do oczu płynęły.
W tym miejscu Frankowi rodzice-my czyli, chcieliśmy podziękować:
-zespołowi DŻEM i Mirze Siewierze za to, że mogliśmy być świadkami i czynnymi uczestnikami Festiwalu,
-Prezydentowi Dariuszowi Grodzińskiemu za to, że stał się Wujkiem z wyboru i że dzwonił, mailował, martwił się i słał pozytywną energię,
-Kasi i Adamowi Lelental za zorganizowanie całego szaleństwa wokół Franka w BECE i nie tylko
-Nadii Lelental za szum wokół Franka na Facebooku i cegiełkę piękną jak nigdy,
-Panu Mirkowi Przybyła za ciepłe słowa, VIP-Room dla Franka i cierpliwość dla mamowej sklerozy, szczególnie wczoraj,
-Pawłowi Freebird Michaliszynowi za to, że biega, skacze i śpiewa dla Franka,
-Panu Jackowi Mikołajczykowi z drukarni Mikodruk za 5 tysięcy cegiełek, które popłynęły w świat,
-Panu Grzegorzowi Ratajczakowi, Panu Jakubowi Klimczakowi i Panom Monterom z Firmy Klimasystem za klimatyzację, czyli zbawienne 23 stopnie w czasie upałów we Frankowym pokoju,
-Panu Mateuszowi Grzmilas i Firmie MyWam za materac stabilizujący, który już niedługo dołączy do Frankowych sprzętów rehabilitacyjnych,
-tajemniczej Asi, która za sprawą krokodyla na kółkach postanowiła poderwać naszego synka,
-wszystkim Pomagaczom i Wolontariuszom, którzy wczoraj zorganizowali nam małe niebo na ziemi,-
– i w końcu wszystkim, którzy w piątek byli w Bece, wczoraj na Arenie i współtworzyli to wspaniałe widowisko
Gdybym o Kimś zapomniała, kogoś pominęła proszę mi przypomnieć. Na zapas już dziś dziękuję wszystkim bezimiennym, których wielkie serca pozwalają nam wierzyć, że Potworzasty powinien mieć się na baczności, a my mu nie pozwolimy utrudniać życia naszemu Dziedzicowi.
A poniżej: Festiwalowa fotorelacja zza kulis:
w VIP-Room
I najlepsze na koniec: Celebryta odpoczywa po dniu pełnym wrażeń:
A mama? Dojechała. Na ostatnie kilka minut. I z dumy pękałam na widok swoich Dzielniaków, którzy jak prawdziwi najlepsi kumple poradzili sobie znakomicie.