Franciszek wakacyjnie.

Było bosko, wspaniale i cudownie. Prawdopodobnie innego zdania są mamy czerwone plecy i tatowe stopy, ale za to Franciszek wrócił przepięknie opalony i teraz to już w ogóle będzie porywał kobiece serca… Wyobraźcie sobie: niebieskooki, przepięknie opalony, inteligentny i z poczuciem humoru oraz zjawiskowym platynowym blondem mężczyzna. Franciszek. Nic nie poradzi- tak ma.

No, ale po kolei. Oto wielki skrót Frankowych wakacji z rodzicami w tle:

1. Zaraz po przyjeździe do koniecznie musieliśmy przypomnieć sobie jak wygląda morze.

2. Po minie widać, że morze jest super. I nawet deszcz padał tylko jeden poranek!

3. A skoro już padał, to jak wiecie wybraliśmy się do Redzikowa do Parku Wodnego. Tam, jak wiecie, dzięki uprzejmości i wielkiej pomocy Państwa Ratowników, Franek mógł po raz pierwszy w życiu odpłynąć nieco dalej od brzegu basenu. Respirator traktujemy trochę jak nasze drugie dziecko- dbaliśmy więc bardzo, żeby nie stała mu się krzywda. Pianka, na której stoi ma wielką wyporność i utrzymałaby nawet Frankowego Tatę, a Fifi Mama i jej stan przedzawałowy nie pozwolił mu się przesunąć nawet o milimetr. Wzbudzaliśmy wielką (przemiłą i zdrową) ciekawość, a mina Franka… Sami oceńcie:

4. Mieszkaliśmy nieopodal Słowińskiego Parku Narodowego. Skorzystaliśmy zatem z okazji i wybraliśmy się na wycieczkę rowerową nad Jezioro Gardno. Jak wszyscy to wszyscy- dla Franka idealnym rozwiązaniem była ta oto budka, do siedziska której za pomocą pasów przypięliśmy siedzisko kimby, a tuż obok wstawiliśmy respirator. Tym sposobem Franek mógł razem ze swoimi kolegami spędzić przemiły czas w lesie. Drobna uwaga: w tym roku mamy wysyp kleszczy, o czym część naszej ekipy przekonała się na własnej skórze. Uważajcie więc, proszę!

 

Po wypróbowaniu taką budkę- przyczepkę zamierzamy kupić do rowerów w domu. Wtedy dopiero będziemy podróżować!

4. Wakacje nie obyły się także bez typowego smażingu na kocingu:

5. Oczywiście, kto nie moczy nóg w Bałtyku ten przegrywa!

I na zakończenie pora na reklamy:

Chyba jeszcze nigdy nic nie reklamowaliśmy tutaj na blogu, ale nie mogę się powstrzymać! Gdybyście kiedy zawinęli do Rowów koniecznie zajrzyjcie do Milkshake Baru przy wejściu na plażę. Nie zdążyliśmy spróbować wszystkiego, ale jeśli lubicie luźne podejście do klienta, dużo dodatków na gofrach i poczucie, że nie możecie się nie zatrzymać idąc na plażę- to wszystko u nich. Franek zakochał się w „chlebku z chmurką”, mama w gofrze z nutellą i truskawkami, tata w smoothies z bananem i truskawką i tylko nasza waga prosi o opamiętanie…