Każdy nawet największy twardziel ma jakieś słabości. Także nasz Franuś. Słabością Franka był wiatr. Młodzieniec bał się nawet najmniejszego podmuchu, bał się, kiedy chcieliśmy zdmuchnąć mu rzęsę z policzka. Celowo piszę w czasie przeszłym, ponieważ Franek bał się wiatru kiedyś. Od kilku dni wystawia swoje lico na podmuchy mniejsze i większe i choć czasem zakręci mu się łza w oku, zaraz próbuje się ogarnąć i utrzymuje nerwy na wodzy. W końcu doszedł do wniosku, że aby podróżować, trzeba znieść i wiatr. Co prawda nie odważyłam się go jeszcze wystawić na wichurę, ale wszystko przed nami.
Nasza Pani Specjalistka twierdzi, że nadwrażliwość Frankowej głowy (bo dopiero od kilku miesięcy możemy swobodnie pogłaskać naszego syna bez płaczu i żalu w tle) brała się ze sterylności środowiska w jakim przebywał. W szpitalach było bowiem czysto, cicho, bezwietrznie, bezdeszczowo- istny raj! Po powrocie do normalności Dziedzic musiał zatem na nowo uczyć się odczuwać to, co dla nas i zdrowych maluchów jest oczywiste. Franek ma jeszcze kilka takich malutkich fobii, z którymi walczymy. Jednak dopóki nie zostaną one pokonane, niech będą słodką tajemnicą.
Poniżej dowód na to, że prawdziwy mężczyzn wiatr ma w… we włosach. I ku przerażeniu ciepłolubnych mam i babć jeździ na rowerze bez czapki i z odkrytymi nóżkami.
Zdjęcie powyżej przedstawia Franciszka podróżującego. Niech Was nie zmyli ta profesjonalnie zarzucona stopa na pedale roweru. Całą brudną robotę odwalałam ja: niosłam respirator, pchałam rower, fotografowałam, a nawet ku zgrozie sąsiadów coś tam próbowałam śpiewać. Franek tylko się lansował.
A na koniec: Franciszek walczący z wiatrem:
Wichrze wiej! Prawdziwy Dzielniak się nie boi! 🙂 z bezwietrzengo dziś Madrytu – całuję na dobranoc :*
Franek – pogromca wiatru 😀 a mina zawodowa 😀
Wielkie brawa dla dzielnego Franka!
Ale jak On pieknie siedzi!!!!! WIelkie WOW!!!!!
…nie no-zawodowiec!…
No w końcu musi wiatr we włosach polubić żeby z Wujkiem na motocyklu mógł jeździć 😀
Spodobał mu się wiatr 🙂
Chłopak dorasta więc kolejne koty za płoty:)
Pewnie z biegiem czasu wszystkie fobie pójdą w zapomnienie.
Mamo Franka jesteś Wielka, ale to pewnie nie raz i nie dwa już Ci pisałam.
Pozdrawiamy Was
Nasz śliczny Lance Armstrong ;))) Może rowerek troszke niepodobny ale taki sam siłacz jak Lance ;))
Mamo Franka! Lubię Cię!! 🙂 🙂 🙂
Chciałabym usłyszeć ten śpiew, na pewno piękny był 🙂
Franek promienieje i dorasta – świetny facet z niego.
A Ty Mamuśka jesteś wielka no i Tata też !!!
Pozdrawiamy sąsiedzi zza miedzy 😉
Wiaterek musi być a czapki to tylko przeszkadzają:)My czapkom mówimy nie co wywołuje czasem okrzyki grozy u starszych pań przypadkowo spotkanych podczas spaceru.
ps. ja tez czasem śpiewam podczas wypraw:)