Frankowe problemy, rozterki matki i ciocia na medal.

Moi mężczyźni mieli dziś trudny dzień. Franklin postanowił pokazać tacie, jaki z niego złośnik. Pomogła mu w tym pogoda oczywiście, bo przecież w taki upał nawet cierpliwość Dziedzica się kończy i qpa, a raczej jej brak. Nie pomogły tatowe prośby i groźby, nie pomogły suszone śliwki i tarte jabłko. Qpy nie było. A to, co się pojawiało trudno w świetle ogólnodostępnych informacji qpą nazwać. Dopiero ostateczna ostateczność pomogła- Frankowy tata musiał zastosować czopek. I nastąpiła ulga. Jednak nie, nie, nie! Nastrój Dziedzica nie uległ poprawie. Płaczu, żalu i tęsknot było dziś bez liku. Dlatego, w związku z powyższym poprosiłam o radę nasze grono ekspertów: Antkową Mamę, Preclową Mamę i Mamę Michałka. No bo kto ma wiedzieć więcej od Mam, które doświadczyły tego na swoim podwórku?

Ponadto prosimy o rady wszystkie Mamy i Tatusiów Czytaczy, którzy potrafią odpowiedzieć na następujące pytania:

1) Jak i czym nakarmić Dziedzica swego, żeby nie był przy tym najbardziej nieszczęśliwym dzieckiem na świecie?

2) Jak sprawić, żeby to co zje Dziedzic trafiło później do pampersa BEZ drastycznych środków typu czopek?

3) Ile powinien zjeść Dziedzic, żeby nie wyglądał jak dziecię wiecznie głodzone przez swoich starych?

Przypominam, że Franek jest traktowany, jak zupełnie zdrowe dziecko. Je (jeśli chce) łyżką, bawi się, śmieje i płacze. On „tylko” nie oddycha. Dlatego rozwiązania naszego jedzeniowo-qpowego problemu szukamy publicznie:-)

 

Z pamiętnika matki pracującej:

Szykuje mi się kolejny wyjazd. Kilkudniowy. Pracowy. Frankowy tata, choć dzielny chłopak, zostanie z Frankiem sam. Nie pierwszy to i nie ostatni pewnie raz, jednak matkowe wyrzuty sumienia buczą jak szalone. Chłopaki sobie świetnie dają radę beze mnie, ale Frankowy tata ze stali nie jest i spać też musi. Ech, czuję się jak bohater romantyczny. Wszystkie polonistki wiedzą, że nie ma nic gorszego;-)

Z wieści towarzyskich:

Ciocia Ew. kupiła dziś najdroższe chusteczki świata- 0,70zł za op. to drogo, prawda?

Ciocia Suzana zrobiła (SAMA!) tartę. O efekcie i walorach smakowych w kolejnym wpisie- po dokonanej degustacji.

A teraz zagadka: Kto to jest?

Ma piękne oczy, najdłuższe rzęsy świata i tylko 17lat. Ciągle „nie ma co założyć” i ma „włosy, że masakra”. Do szkoły chodzi pilnie, jednak zawsze 4 minuty PO dzwonku. Ostatnio dostała szóstkę z fizyki i jutro spróbuje pierników toruńskich. Poza tym: CODZIENNIE przychodzi do Dziedzica, pomaga w kąpieli, bawi, zaczepia i tuli. Potrafi już odsysać, zmieniać filtr przy rurce, wentylować ambu i ciągle chce się uczyć wszystkiego, co może zrobić przy Franku. Można na nią liczyć w każdej chwili, wystarczy sms. Jest dzielna i bardzo odważna. I miała rację, że ta niebieska spódniczka poszerza mnie w biodrach:-) Stanęła na wysokości zadania i zawstydziła turbodymomena. Po prostu kochana. Kto? Frankowa Ciocia, Siostra Frankowego taty. Ciociu M. jesteś najlepsiejsza, wiesz?:*

 

Poniżej: Franek po śniadaniu. Bo wyjmowanie jedzenia z buzi jest fajne.

***

Oby do piątku.

 

3 myśli w temacie “Frankowe problemy, rozterki matki i ciocia na medal.

  1. Aniu zaraz sie przekonasz jaki ze mnie ekspert: qpy brak od zawsze (środki tylko drastyczne:(, dziecie wyglada na najbardziej wychudzone i zaniedbane (wyniki żywieniowe super:).
    Ale spróbuję podpowiedzieć czego próbowliśmy, bo wszyustkie metody qpowe działają… jednakże tylko przez chwilę.
    Franio jest jeszcze malutki więc nie wszystko mozna mu zaaplikować, ale kaszka siedem zbóż jak najbardziej (wycofać się z ryżowych bo zapychają jelitka), do picia dużo wody, w razie koniecznośći syrop „lactulosa”, dobrze działaja masaże brzuszka i pozycja leżakowania na brzuchu (jak podłozycie wałeczek pod klatke piersiową to da sie poleżeć z respiratorem).
    Dobrze działa kiwi ale Młody chyba jeszcze za młody na takie rarytasy.
    Niestety zaparcia wpisane są jako skutek uboczny słabych mięśni i pozycji leżącej.

  2. Ja już Ci odpisałam mailem (i nawet się z Basią pokrywamy w zeznaniach :P)

    na śmierć zapomniałam, że my też bazujemy na kaszce 7 zbóż dodawanej w niewielkiej ilości do bebilonu.

    PS. a Ty jeszcze docenisz swoje wyjazdy służbowe – możliwość spokojnej kąpieli i CAŁĄ PRZESPANĄ NOC.

  3. Aniu, nawet kilka dni bez qpy to nic strasznego – tak twierdzi moja pani pediatra. W końcu i tak dziecko się wypróżni, ale lżej jest jak to się jednak częściej dzieje niż raz na parę dni. Ale muszę Cię zasmucić – jeśli jabłko i suszone śliwki nie pomagają to niestety czopek jest najlepszym rozwiązaniem. Lepsze to niż twardy i bolący brzuszek. Nasz mały tamtego lata jadł tyle co wróbelek, miał z tego powodu niedokrwistość, ale rósł jak na drożdżach – wszystkiemu winne zęby i upały!!!! To niestety nie omija chyba żadnego bąbelka 🙁 Pozdrowienia dla Was, wytrwałości dla Frankowego taty przez te kilka dni niebytności Frankowej mamy i pogody ducha dla Ciebie Aniu w te dni daleko od domu 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *