Jak to dobrze mieć fajnego syna! Fajny syn to i zagada, kiedy mama ma smutka i uśmiechnie się na widok taty i obudzi, kiedy budzik zapomni. Ciocia Suzana urlopuje się na całego. Odrabia zaległe całoroczne odpoczynki i jak znam życie szaleje po mieście swoją srebrną strzałą. W związku z powyższym mama pozostała sama na placu bitwy w firmowym pokoju i wręcz wypadałoby, żeby przynajmniej nie spóźniała się do pracy. Ponieważ wczoraj Frankowi rodzice, my czyli urządziliśmy sobie filmowy wieczór, dziś rano mama z wdziękiem zignorowała budzik i przytuliwszy się do taty odsypiała nocne oglądanie. W okolicach 7:50 obudziło mnie donośne DA-DA i cmokanie ze strony Franklina. Synu był już baaardzo głodny i głośno dopominał się o swoje. Tym samym został nakarmiony w tempie ekspres,a mama była w pracy dwie minuty przed czasem! Można? A pewnie! Trzeba mieć tylko takie fajne dziecko jak Franklin. 🙂
Żeby zrównoważyć tacie poranne dosypianie Dziedzic postanowił dzisiaj nie ucinać sobie południowej drzemki i padł zmęczony zabawami grubo po obiedzie. A na obiad kucharz serwował dziś tatowy rosół z makaronem i marchewką. Do tego Franco już tradycyjnie zjada owoce i desery, a na śniadanie mleczną kaszę mannę, którą staramy się wypierać powoli i próbować czymś zastąpić, tylko nie bardzo mamy pomysł, co po zblenderowaniu będzie na tyle płynne, żeby Franklin nie wpadał w histerię przy pierwszym wyczutym kawałku. Żeby było śmieszniej, chipsy pożera i kawałki nic a nic mu nie przeszkadzają…
Wieczorem natomiast odwiedziła nas poznańska Ciocia Ew. Przywiozła uśmiechy, zabawy, wino i plotki. Franklin dał Cioci popis wszystkich swoich umiejętności, a po kąpieli dał popis jedzeniowy i przytulony do pszczółki zasnął. Chyba jednak wizyta przypadła mu do gustu, bo budził się co i rusz, sprawdzając, czy Ciocia ciągle jest w pobliżu i uśmiechając się przez sen. Teraz Franco macha łapkami i przeżywa całodzienne wojaże, a Ciocia śpi w pokoju na dole przytulona do Frankowych misiów.
Z wieści rehabilitacyjnych:
Ciocie Rehabilitantki urządziły Młodzieńcowi przerwę świąteczną i chłopak miał nadzieję na luz do końca roku. Jednak posłusznie meldujemy, że Dziedzicowe ręce, nogi, plecy i stopy są codziennie ćwiczone przez tatę i łuskowane przez…łuski 🙂 Także kochane Ciotki odpoczywajcie spokojnie, czekamy, tęsknimy i trzymamy rękę na pulsie.
No proszę i ja mam podobny budzik w postaci mojej wnusi….tylko z małą poprawką, ja do pracy spieszyć się nie muszę, ale za to w przedszkolu Julka musi być na czas 😀 Tak więc chciał czy też nie słyszę te oto słowa – „babciu wstajemy ranek już ” 😀 Myślę nad jakimś zamiennikiem dla Frankiego zamiast tej nieszczęsnej kaszki. Jak coś wymyślę to dam znać. Buziaki ogromniaste dla Frankowej gawiedzi :* :* :*
my na śniadanko zajadamy zblendowane owoce…
czasami pajdę chleba z dżemem… 🙂
ćwiczcie,ćwiczcie…my też ćwiczymy siadanie 🙂
patrząc na Franka chciałabym Go wyściskać i całować,całować,całować ;d
Już bardziej mnie rozpieścić uśmiechami nie mogłeś Franuś! 🙂
Czekam na rewanż w Poznaniu..! :*
…dobrze że chociaż Franko ma głowę na karku:)…
Najlepszy jest uciekający budzik!